(PAP)
Ekstremiści muzułmańscy z filipińskiej wyspy Jolo zwolnili wczoraj cztery kobiety i jednego mężczyznę i przekazali ich negocjatorom.
- Mój syn tam jeszcze jest. Nie oczekujcie ode mnie, że będę szczęśliwy - powiedział po zwolnieniu Niemiec Werner Walert. Cztery z pięciu uwolnionych osób zostały uprowadzone w kwietniu. Piąta - francuska dziennikarka - miesiąc temu.
W rękach porywaczy znajduje się jeszcze siedmioro obywateli państw zachodnich.
Zdaniem obserwatorów, Libia - oskarżana wcześniej o finansowanie ruchu Abu Sajefa, walczącego o oderwanie muzułmańskich prowincji od katolickich w większości Filipin - pomagając przy uwolnieniu uprowadzonych chciała poprawić swoją reputację międzynarodową.