Zwrócili część dotacji. Może niepotrzebnie?

Zarząd Województwa Małopolskiego niekoniecznie musiał zabierać powiatowi krakowskiemu czwartą część dotacji unijnej na budowę szlaku kruszywowego - powstałego w 2010 r. Na mocy postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie marszałek Jacek Krupa będzie musiał ponownie rozpatrzyć sprawę. Być może do powiatu wróci najpierw prawie 1,8 mln zł, a potem jeszcze 1 mln zł z drugiej części dotacji oraz odsetki i koszty sądowe.

Powiat od ponad roku toczy proces o zwrócone dotacje unijne. Proces został podzielony na dwie części, tak samo jak etapy budowy szlaku kruszywowego - dróg powiatowych biegnących przez gminy Krzeszowice, Czernichów i Liszki do autostrady A4. - Łącznie chodzi o zwrócone 2,8 mln zł dotacji oraz odsetki. Pierwsza część dotyczy ponad 1,8 mln zł i to w jej sprawie zapadła właśnie decyzja w NSA - mówi Józef Krzyworzeka, starosta krakowski.

Sprawa dotyczyła podziału na dwa etapy inwestycji, która kosztowała około 30 mln, a zarazem organizacji dwóch przetargów na oba etapy. Po kilku latach na przełomie 2013/2014 roku Urząd Kontroli Skarbowej uznał, że powiat złamał zapisy ustawy o zamówieniach publicznych, ze względu na podział przetargu - ogłoszenie dwóch przetargów na budowę szlaku kruszywowego - zamiast jednego.

Chodzi o to, że organizowanie jednego przetargu wiązałoby się z ogłaszaniem go w biuletynie zamówień publicznych Unii Europejskiej, bo koszt całkowity przekroczyłby 5 mln euro. Zaś przy dwóch przetargach kwota żadnego nie zobowiązywała do ogłaszania przetargu unijnego; wystarczyły ogłoszenia w biuletynie krajowym.

Władze powiatu wskazują, że podział był rzeczą naturalną. - Dotację też otrzymaliśmy w dwóch częściach. Jedną w maju 2010 roku i wówczas zaczęliśmy przygotowania do realizacji zadania, drugą dotację otrzymaliśmy prawie pół roku później - w październiku. Dlatego na jedną część zadania ogłosiliśmy jeden przetarg, a po pozyskaniu drugiej dotacji - kolejny - mówi Krzyworzeka.

Tłumaczy też, że jedno zadanie to modernizacja dróg w Budzyniu i Czułowie, a druga w Krzeszowicach i Sance, z przebudową mostów. Podkreślał, że były to odrębne dotacje, oddzielnie podpisywane umowy i oddzielnie rozliczane zaliczki.

To nie przekonało kontrolerów z Urzędu Kontroli Skarbowej. Stwierdzili, że jest to łamanie przepisów o zamówieniach publicznych. Dla Zarządu Województwa Małopolskiego i ówczesnego marszałka Marka Sowy, te stwierdzenia Urzędu Kontroli Skarbowej nie były wiążące. Jednak Zarząd Województwa postanowił odebrać powiatowi 25 proc. dotacji.

Było to łącznie 2 mln 791 tys. zł. Ponadto do zwrotu było jeszcze 870 tys. 456 zł odsetek.

Powiat odwołał się od decyzji marszałka, składając wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Ale województwo było nieprzejednane. Mało tego, samorząd wojewódzki wysłał powiatowi upomnienie związane ze zwrotem pieniędzy, dał czas siedem dni na uregulowanie sprawy i oznajmił, że po tym czasie przystąpi do egzekucji. Władze powiatu wpłaciły wyliczoną kwotę. Jednak uznały, że należy walczyć o te pieniądze.

Nawet procesy są dwa, bo dotyczą poszczególnych części dotacji. Prośbę powiatu o ponowne rozpatrzenie sprawy uznał w ubiegłym roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, ale Zarząd Województwa Małopolskiego złożył kasację. Jednak Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił ją.

- W związku z orzeczeniem NSA sprawa wraca do ponownego rozpoznania przez Instytucję Zarządzającą MRPO - Zarząd Województwa Małopolskiego, która ponownie podejmie decyzję administracyjną. Będzie ona dotyczyć albo ponownego nałożenia korekty, albo umorzenia postępowania związanego ze zwrotem dofinansowania - dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.

Jednak nie wiadomo, jakie decyzje zostaną podjęte. Nie ma jeszcze uzasadnienia pisemnego wyroku NSA. - Przed ponownym rozpatrzeniem sprawy dotyczącej zaistniałego uchybienia nie możemy obecnie określić, jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie w nowej decyzji administracyjnej - informują urzędnicy marszałka.

[email protected]