Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięski marsz Kalwarianki

BK
PIŁKA NOŻNA. Siedem zwycięstw w siedmiu spotkaniach - to dotychczasowy bilans Kalwarianki w rundzie rewanżowej wadowickiej ligi okręgowej. Podobną serią na wiosnę może pochwalić się tylko lider z Przeciszowa.

Kolejnym rywalem, którego kalwaryjski zespół odprawił z kwitkiem była Stanisławianka (2-0). Przewaga i wygrana gospodarzy nie budziła wątpliwości, ale jak sami przyznali, styl nie był najlepszy. - Dobija nas gra w cyklu środa - sobota. W końcu jesteśmy tylko amatorskim zespołem, a tymczasem na początku rundy rewanżowej gramy regularnie dwa razy w tygodniu. Tutaj dodatkowo skala trudności była większa, bo były to przecież derby, a poza tym rywal przyjechał z nastawieniem mocno defensywnym - zwraca uwagę trener Bogusław Jamróz.
Pewnie gospodarzom grałoby się łatwiej, gdyby na początku spotkania strzelili gola, a mieli świetną okazję. Pechowo dla nich już 2 min Wiktor Serwin trafił tylko w poprzeczkę. Kalwaryjski zespół przez całą I połowę posiadał przewagę, ale nic konkretnego z niej wyniknęło. Po przerwie gospodarze znów zdecydowanie ruszyli do ataku, ale tym razem skutecznie. - Dobrze, że szybko zdobyliśmy gola - przyznaje grający szkoleniowiec Kalwarianki.
Postacią numer 1 w jej szeregach był w tym spotkaniu Krzysztof Dyrcz, który asystował przy pierwszym trafieniu Mirosława Pilcha, a następnie sam wpisał się na listę strzelców po indywidualnym rajdzie. Rywale poświęcali mu dużo uwagi, trener Janusz Daniel oddelegował do pilnowania go specjalnego “opiekuna", ale nic to nie dało. Dyrcz był w tym spotkaniu nie do upilnowania. Atutem Kalwarianki w rundzie wiosennej jest właśnie m.in. fakt, że ma w składzie kilku graczy, którzy są w stanie wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności, a czasami nawet przesądzić losy spotkania. W kilku poprzednich pojedynkach takim zawodnikiem był chociażby Rafał Kozik. Po drugim golu autorstwa Dyrcza, który zaskoczył bramkarza Stanisławianki strzałem z prawie zerowego kąta, sprawa była rozstrzygnięta.
W tej części Kalwarianka jeszcze kilka razy zagroziła rywalom, ale wynik nie uległ już zmianie. Trener Jamróz cieszy się, że w tygodniu piłkarze będą mieli wreszcie chwilę wytchnienia. - Będzie można odpocząć i normalnie potrenować oraz podleczyć urazy. W tym przypadku mam na myśli przede wszystkim Krzysztofa Madeja, który ma “zepsute" kolano - twierdzi trener Jamróz.
W Kalwarii w każdym razie rosną emocje. Strata ich drużyny do wicelidera Sokoła Przytkowice stopniała do 2 punktów. Sam szkoleniowiec nie wybiega jednak zbyt daleko w przyszłość, koncetrując się na najbliższym spotkaniu, a w nadchodzącej kolejce jego podopiecznych czeka trudne wyjazdowe spotkanie w Kleczy Dolnej. - Postaramy się znaleźć także skuteczny sposób na Iskrę - dodaje szkoleniowiec kalwarian. (BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski