Fot. Jerzy Cebula
Sąd wydał werdykty zaocznie na posiedzeniu niejawnym, ponieważ właściciel firmy nie odebrał wezwań na rozprawy. Decyzje mają rygor natychmiastowej wykonalności, co oznacza, że podlegają egzekucji bez oczekiwania na uprawomocnienie. Z takim wyrokiem w ręku kobiety mogą udać się do komornika, który ściągnie dla nich należność od pracodawcy.
- Bardziej jednak liczymy na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Dysponując wyrokami mogę przygotować wnioski o wypłatę zaliczki z Funduszu w kwocie 1317 złotych - mówi mecenas Justyna Franczyk-Filipek, która z ramienia Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" reprezentuje przed sądem pokrzywdzone szwaczki.
Do Wydziału IV Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Okręgowego w Nowym Sączu wpłynęły pozwy 68. szwaczek zwolnionych w lutym z pracy przez wła ścicielkę firmy Andrema Produkcja. Średnio domagają się one wypłaty kwoty trzech tysięcy złotych, czyli zaległych pensji za dwa miesiące.
W grupie kobiet, które walczą o należne im wynagrodzenia jest Mariola Szczecina, przewodnicząca zakładowej "Solidarności":
- Te wyroki dają nam nadzieję na to, że sprawiedliwości stanie się zadość i dostaniemy pieniądze, które nam się należą. Wiele koleżanek, od listopada jest w dramatycznej sytuacji finansowej. Walczymy tylko o to, co nam się należy. Cieszymy się, że sąd wydał korzystną dla nas decyzję - powiedziała wczoraj "Dziennikowi Polskiemu". Na wyroki w sprawie wynagrodzeń czeka jeszcze 30 byłych pracownic Andremy.
Na tym nie koniec walki szwaczek; 58 z nich zdecydowało się pozwać firmę o należne im odprawy i odszkodowanie - około 9 tys. zł oraz o ustalenie, że zwolnienie nie nastąpiło z ich winy, ale z przyczyn leżących po stronie pracodawcy.
Ten zapis jest bardzo istotny, dlatego że zwolniona z przyczyn leżących po stronie pracodawcy osoba zyskuje prawo do odprawy i po siedmiu dniach od rejestracji może otrzymać zasiłek. Zdaniem mecenas Franczyk-Filipek wypowiedzenia, które otrzymały jej klientki naruszają zasady prawa i nie są właściwie uzasadnione.
Szwaczki z sądeckiej Andremy są od czterech miesięcy pozbawione pracy i wynagrodzenia. Do stycznia decyzją pracodawcy były na przymusowym przestoju w pracy. Zasiłek dla bezrobotnych będą mogły otrzymać dopiero po zarejestrowaniu w biurze pracy.
MONIKA KOWALCZYK