Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA
Jego ojciec, śląski arystokrata, urodził się w Bytomiu, lecz tracąc pałac i dobra wyemigrować musiał z Polski w r. 1945. Warszawa okazała przychylność twórcy "Życia na podsłuchu", bo otrzymał tam europejską nagrodę filmową oraz festiwalową nagrodę publiczności dla najlepszego filmu, aktora i scenarzysty - nie licząc siedmiu laurów niemieckich i nominacji do Oscara. Autorem scenariusza jest sam reżyser, a głównym aktorem Ulrich Mühe jako oficer Stasi, tajnej policji politycznej - przystojny, o jasnych oczach i bezwzględnej ofiarności w służeniu partii, co pokazują już pierwsze kadry na ekranie.
Sceny z przesłuchania więźnia, a następnie z wykładu dla adeptów bezpieki wieją lodem okrucieństwa. Donnersmarck bardzo pieczołowicie odtwarza realia epoki (rok 1984) - od sposobu ubierania się osób dramatu, poprzez styl ich bycia, po pustkę wnętrz mieszkalnych i korytarzy. Zdjęcia realizowano m.in. w muzeum znajdującym się w dawnej siedzibie Stasi w Berlinie. Jeżeli nieźle pamięta się polskie odpowiedniki tej sytuacji, to owa rekonstrukcja po prostu dławi. Schowek pod progiem, list przemycony nielegalnie na Zachód, metodyczne prześladowania prowadzące do łamania karier, aż po samobójstwo...
Pod szczególnym obstrzałem byli intelektualiści, ludzie kultury, literaci, aktorzy. - Jak dobrze było w naszej małej NRD - mówi z nostalgią w głosie b. minister kultury po obaleniu muru berlińskiego. - Miało się wroga, można było tropić go, walczyć z nim, a teraz?... - To zakończenie filmu, już w nowych warunkach ustrojowych, składa się z paru fragmentów przedzielonych kilkoma latami, co powoduje, że film traci swoje poprzednie napięcie i rzecz się dłuży. Ale nie to jest najważniejsze, lecz to, iż postawione zostały wielkie kropki nad i w "socrealistycznym przełomie w bulwie", jaki dokonuje się w sumieniu oficera Stasi.
Nie jest dla mnie w pełni wiarygodna owa przemiana człowieka złego w dobrego. Jeśli nawet wygląda ona optymistycznie, to pobrzmiewa naiwnością, a jednostkowa próba obrony własnej ofiary nie zmazuje przecież ciążących na nim win i ciężaru wcześniejszych postępków. Owszem, czyta on Brechta, słucha muzyki poważnej, ulega fascynacji teatrem, a więc jak gdyby ulega "zarażeniu" miazmatami kultury i opozycyjnej wolności, docierającymi doń poprzez aparaturę podsłuchową, co robi nawet przejmujące wrażenie, ale nie przekonuje szczerością i staje się jednym z założeń "filmu z tezą".
Dziwnym przypadkiem jest fakt - to już uwaga poza protokołem, na marginesie filmu - że żona aktora w głównej roli była donosicielką, m.in. na własnego męża, czym szeroko zajmował się "Der Spiegel", choć sąd nie wykluczył, iż jej akta zostały sfingowane. Co na ten temat mówił sam Ulrich Mühe? "Nie potępiał jej ani nie osądzał. Starał się jedynie zrozumieć, dlaczego tak mocno wierzyła w system. Najbardziej bolało go coś innego: fakt, że zaprzeczała. Tego zresztą uczyła bezpieka - iść w zaparte i milczeć aż do śmierci. Niewielu agentów i współpracowników ma dziś dość odwagi, by się przyznać" - opowiada reżyser von Donnersmarck.
Oto przykład rodzinnych komplikacji i moralnych spustoszeń, jakie niosła ze sobą doktryna komunistyczna w Niemieckiej Republice Demokratycznej, siejąc przemoc i kłamstwo. We współczesnym kinie niemieckim, które coraz częściej chce wymierzać sprawiedliwość historycznej przeszłości, "Życie na podsłuchu" jest pozycją bodaj najmocniejszą i ważną, dzięki intrygującej fabule oraz zaletom realizatorskim, reżyserskim i aktorskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?