Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie na trenerskiej ławce: Bronisław Karelus. Spełniony w dwóch rolach

Paweł Panuś
Bronisław Karelus dba teraz o piłkarski rozwój wnuka
Bronisław Karelus dba teraz o piłkarski rozwój wnuka fot. Anna Kaczmarz
Sylwetka. Bronisław Karelus kojarzony jest z Cracovią, bo w tym klubie spędził najwięcej czasu. Cały czas pracę w klubach łączył z rolą wykładowcy na dwóch krakowskich uczelniach.

– _Do Cracovii trafiłem, jak wielu innych młodych chłopaków w latach 50. Uganialiśmy się za piłką na Błoniach, a do „Pasów” sprowadził mnie trener Ignacy Książek _– wspomina Bronisław Karelus.

Wielkiej kariery w Cracovii nie zrobił, choć reprezentował klub przez 14 lat. – Grałem głównie w rezerwach, bo w tamtych latach w pierwszym zespole grali bardzo dobrzy zawodnicy, z Januszem Kowalikiem na czele. Pamiętam, że raz byłem blisko zagoszczenia na dłużej w pierwszej drużynie, ale Cracovia sprowadziła zawodnika z Garbarni, który grał na __mojej pozycji.

Pierwszą pracą trenerską była opieka nad trzecią drużyna Cracovii, która grała w klasie B. Po kilku latach zespół ten rozwiązano, a Karelus przejął zespoły młodzieżowe. – Pracowałem z trampkarzami, juniorami, zostałem też koordynatorem wszystkich grup młodzieżowych w klubie. Mieliśmy sukcesy, z dwoma mistrzostwami Polski juniorów świetnej ekipy Janusza Sputo na czele. Moim najbardziej znanym wychowankiem jest Łukasz Kubik – wspomina.

W końcu przyszedł czas na pracę z pierwszym zespołem. W 1985 roku został asystentem trenera Antoniego Szymanowskiego, a po jego odejściu sam prowadził zespół. Później pracował w Gościbi Sułkowice i Kalwariance, ale szybko wrócił do Cracovii by pracować wspólnie z Ireneuszem Adamusem. – Byłem zadowolony, bo wprowadziliśmy Cracovię do drugiej ligi. Rywalizowaliśmy z Wawelem Kraków, mieliśmy ciekawy zespół, sprawiliśmy radość kibicom, którzy na awans czekali bardzo długo. Z Cracovią rozstałem się, gdy do __klubu przychodził profesor Janusz Filipiak.

Bronisław Karelus zawsze łączył pracę szkoleniową z obowiązkami wykładowcy na Akademii Wychowania Fizycznego, a potem na Uniwersytecie Jagiellońskim. – _Jako ciekawostkę powiem, że nigdy nie dane mi było pracować w żadnym klubie na etacie. Dbałem więc o pracę, która dawała byt mnie i mojej rodzinie. Pamiętam, że wysoką płacę otrzymałem tylko wówczas, gdy w Cracovii pomagałem Antoniemu Szymanowskiemu.
Sporo też zyskałem pracując w
Garbarni. To jeden z działaczy tego klubu pomógł mi zamienić AWF na UJ, gdzie doczekałem emerytury. Pracę na obu uczelniach wspominam bardzo miło. Realizowałem się w niej. Osiągaliśmy też bardzo dobre wyniki w Akademickich Mistrzostwach Polski.
Z
zespołem Uniwersytetu Jagiellońskiego byliśmy na czwartym miejscu w Polsce w piłce halowej i na piątym na dużych boiskach. Jestem dumny z tych wyników, bo przecież pracowałem z amatorami, którzy grali dla zdrowia, w przerwie między trudnymi zajęciami na prestiżowej uczelni _– mówi doktor nauk wychowania fizycznego.

Obecnie Bronisław Karelus wiedzie spokojne życie emeryta. Związany jest z futbolem, bo dba o piłkarski rozwój 12-letniego wnuka. – _Zaczynał w Tramwaju, potem trafił do Bronowianki, gdzie prowadził go mój wychowanek Łukasz Kubik, teraz gra w Wawelu. Jak będzie robił postępy, to zapiszę go do Cracovii. Kupiłem sobie dekoder i jestem na bieżąco z __wszystkimi ligami europejskimi _– mówi na zakończenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski