Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie na trenerskiej ławce: Mariusz Wójcik

Jacek Żukowski
Mariusz Wójcik ma 45 lat
Mariusz Wójcik ma 45 lat fot. Robert Szwedowski
Sylwetka. Był solidnym piłkarzem i gdyby miał więcej szczęścia, to być może grałby na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Szyki pokrzyżowała mu jednak kontuzja kolana, jakiej doznał w wieku 28 lat.

Zanim do tego doszło Mariusz Wójcik o mało co nie zagrał w ekstraklasie. Grał w Wiśle, która wywalczyła awans. Jednak wybrał II-ligowy Świt Nowy Dwór Mazowiecki. – Wspominam fetę na Rynku w Krakowie _– mówi. – _Postanowiłem jednak odejść, bo nie miałem pewnego miejsca w zespole, a byłem bardzo ambitnym zawodnikiem, nie interesowała mnie rola wchodzącego. Trzeba było sobie poszukać szczęścia gdzieś indziej i to był mój błąd. Wielu moich kolegów zostało potem mistrzami Polski... Tak widocznie musiało być. Moim przyjacielem jest Grzegorz Pater, do dzisiaj mam serdecznych kolegów: Bogdana Zająca, Stanisława Owcę, Janusza Świerada, Grzegorza Kaliciaka, Tomasza Kulawika.

Wójcik nie wyobrażał sobie życia bez piłki, dlatego postanowił zostać trenerem. – Poszukałem sobie stabilnej pracy i zaczynałem realizować się w zawodzie trenera, jeszcze bez stosownych uprawnień. Kiedyś studiowałem na AWF-ie w Katowicach, ale przerwałem te studia gdy grałem w Wawelu Kraków. Zrobiłem kurs instruktora, potem kurs trenera II klasy. Od 2007 r. mam uprawnienia UEFA A, tytuł trenera I __klasy.

Mieszka w Brzeszczach, zawsze podejmował pracę szkoleniową w rejonie Śląska i Małopolski. W A-klasowym klubie KS Bestwinka szkolił juniorów, szybko awansując do pracy z I zespołem. Piął się po szczeblach trenerskiej kariery – prowadził Jawiszowice, Górnika Brzeszcze, Wilamowiczankę, Alwernię, Chełmek, GTS Bojszowy. Teraz pracuje znów w Czańcu, w III lidze śląskiej. – Oczywiście, że chciałbym pracować gdzieś wyżej _– mówi. – _Mam swoje ambicje. Uważam, że posiadam odpowiedni warsztat, ale praca trenerska jest bardzo niewymierna. Czasem większym wyzwaniem jest utrzymanie zespołu, niż awansowanie z nim. Zresztą to, że tak często wracałem do niektórych klubów świadczy o tym, że zostałem w nich dobrze zapamiętany. Jak wspomniałem, pracuję prywatnej firmie, przeprowadzka wiązałaby się z porzuceniem tego zajęcia. U nas szybko zwalnia się trenerów, a jestem odpowiedzialny za rodzinę. Jakoś udaje mi się godzić pracę z pasją. Przeważnie trenuje się popołudniami, a gdy trzeba wyjechać na __zgrupowanie, wtedy biorę urlop.

Wójcik zanotował na swoim koncie małe sukcesy, do jakich niewątpliwie zalicza wszystkie awanse. – W każdym klubie są lepsze i gorsze momenty, myślę, że wielu trenerów to powie – twierdzi Wójcik. – Najfajniejsze są przejścia do wyższych klas. Mnie udało się tego dokonać z Górnikiem i Alwernią. Odszedłem, gdy zrezygnowało z gry 7 zawodników. A awans do III ligi, nie wiem, czy do końca chciany w klubie, robiliśmy na „resztkach paliwa”. Uznałem, że nie ma sensu dalej tkwić w tym układzie.

Przez ręce szkoleniowca przeszło wielu zawodników, mniej i bardziej zdolnych. Szczególnie pamięta kilku. – Mogę się pochwalić, że moim wychowankiem jest Krzysztof Chrapek – mówi Wójcik. – Teraz świetnie radzi sobie w Podbeskidziu, a zaczynał u mnie w IV-ligowym Górniku Brzeszcze jako 16-latek. Myślę, że gdyby nie wypadek samochodowy, jakiemu uległ, gdy był piłkarzem Lecha, dziś grałby na poziomie reprezentacyjnym. Dobrze wspominam też Przemka Cecugę. Miałem go w Brzeszczach, Wilamowicach, Alwerni i Czańcu. Bardzo sobie cenię zawodników mających wysokie umiejętności techniczne. Jeśli jednak będę miał wybór między zawodnikiem, który ma walory czysto piłkarskie i drugim, który na szalę rzuca tylko „serducho”, to postawię na tego drugiego.

Wójcik jest pogodnym człowiekiem, ma wiele dystansu do siebie. Do dziś śmieje się z żartu, jaki zrobili mu koledzy z Wisły. – Wyjeżdżaliśmy na sparing do Waksmundu. Koledzy powiedzieli mi, że to jest za granicą i muszę sobie wyrobić paszport _– mówi Wójcik. – Tak zrobiłem, a potem długo nabijali się ze mnie. Z kolei już będąc trenerem jeden z sędziów przywitał się ze mną podając nazwisko – Wrażeń. Nie wiedziałem, że tak się nazywa i też życzyłem mu wrażeń w _tym meczu...

Sportowe pasje ojca kontynuuje syn Kamil, ma 18 lat i gra w Górniku Brzeszcze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski