Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie pisane przewodnikami

Redakcja
Julian Zinkow Fot. Paweł Stachnik
Julian Zinkow Fot. Paweł Stachnik
Kilkadziesiąt książek na koncie, tysiące zapisanych stron, dziesiątki tysięcy przejechanych i przemaszerowanych stron, setki cytowań - tak w dużym skrócie opisać można dorobek Juliana Zinkowa, krakowskiego dziennikarza, krajoznawcy i popularyzatora turystyki.

Julian Zinkow Fot. Paweł Stachnik

"Kraków - trasy podmiejskie", "Informator PTTK Okręgu Krakowskiego", "Informator turystyczny powiatu krakowskiego", "Wycieczki w okolice Krakowa", "Dolinki podkrakowskie", "Wyżyna krakowska. Panorama turystyczna", "Myślenice i okolice", "Wokół Tyńca i Skawiny", "Wadowice i okolice" - to tylko niektóre z kilkudziesięciu książek Juliana Zinkowa. Ich autor od pięciu dekad opracowuje i wydaje przewodniki turystyczne opisujące naturalne i historyczne walory okolic Krakowa i szerzej - Małopolski. Nazwisko Zinkow znane jest wśród tych, dla których piesze, rowerowe czy samochodowe wędrówki po południowej Polsce są pasją i przyjemnością. Gdy wpisać do internetowej wyszukiwarki nazwisko Julian Zinkow komputer wyświetla w odpowiedzi 127 tysięcy internetowych stron (!) z mnóstwem cytowań i odwołań do jego licznych książek. Odniesienia do nich znaleźć można na stronach internetowych gmin, powiatów, miast i miasteczek, w portalach turystycznych i krajoznawczych, w Wikipedii. Jego prace zyskały sławę dobrze i solidnie opracowanych, a jednocześnie przyjaznych czytelnikowi i łatwych w odbiorze. Książki turystyczne ze względu na ich charakterystyczne cechy zyskały miano "przewodników Zinkowa". Każdy z nich bardzo szczegółowo i obszernie przedstawia dzieje i współczesność, faunę i florę, geologię i stosunki wodne, położenie i ukształtowanie terenu wszystkich omawianych w nim miejsc. Każda opisywana miejscowość zaprezentowana została w kontekście historii i dnia dzisiejszego. Autor opisuje zabytki, pamiątkowe monumenty i obeliski, pomniki i osobliwości przyrody, wybitnych czy choćby ciekawych ludzi z nią związanych, działające niegdyś i obecnie zakłady przemysłowe, a wreszcie i lokalne ciekawostki. Za każdym razem głęboko wnika w dzieje opisywanego obszaru, przytaczając także miejscowe legendy i podania zachowane w pamięci mieszkańców, np. te wyjaśniające etymologię ciekawych lokalnych nazw. Prócz porcji solidnej historycznej i geograficznej wiedzy książki zawierają także propozycje tras wycieczkowych.

Dziesięć metrów archiwum

Przy pisaniu swych prac krakowski autor korzysta z mnóstwa źródeł: archiwaliów, książek, opracowań, prasy codziennej (w tym oczywiście - co sam podkreśla - "Dziennika Polskiego"), periodyków naukowych i fachowych. Weryfikując dotychczasowe ustalenia sięga do dokumentów archiwalnych, np. sądowych ksiąg tabularnych, ksiąg i kronik parafialnych, pism urzędowych. Trzeba przyznać, że nie jest to częsta praktyka wśród autorów przewodników turystycznych, którzy zwykle poprzestają na gotowych opracowaniach. Szczególnie cennym źródłem są dla niego licznie po 1989 r. wydawane periodyki lokalne - gazetki miejskie, gminne i powiatowe, pełne arcyciekawych niekiedy informacji o historii i życiu bieżącym regionu. Istotne są też wywiady w terenie - rozmowy z mieszkańcami pozwalają poznać informacje nieuwzględniane w książkach, wspomniane już legendy i podania czy dowiedzieć się czegoś o ciekawych ludziach. Wypisy i wycinki dotyczące konkretnej miejscowości pan Julian gromadzi w swoim domowym archiwum, a jego kartoteka z wycinkami mierzy dziś około 10 metrów bieżących i obejmuje około tysiąca miejscowości! Pisarz ma specjalny system gromadzenia i przechowywania wycinków. Każda notatka trafia do specjalnej koperty poświęconej danej miejscowości. Jeżeli natomiast w jej tekście znajdują się odniesienia do jakichś innych tematów (miejscowości, ludzi, wydarzeń), to odpowiednia ilość kserokopii ląduje w kolejnych tematycznych kopertach, a adnotacje o tym pojawiają się na ich wierzchu. Dzięki takiemu krzyżowemu systemowi pisarz ma dostęp do wszystkich informacji a żadna z nich nie ma prawa zaginąć.

Szlaki, których nie ma

Drugi etap tworzenia książki to przejście i sprawdzenie wszystkich opisywanych w niej tras turystycznych. - Trzeba naocznie zweryfikować każdy opisany szczegół topograficzny, odwiedzić wszystkie wymienione miejsca. Wiadomo przecież, że krajobraz cały czas się zmienia - mówi autor. Podczas pisania wydanego dwa lata temu przewodnika "Wokół Krzeszowic i Alwerni" przeszedł wszystkie szesnaście proponowanych w nim tras wycieczkowych. Podobnie było przy dwóch kolejnych przewodnikach z 2009 i 2010 r.: "Wokół Czernichowa, Liszek, Zabierzowa i Wielkiej wsi" oraz "Wokół Niepołomic i Puszczy Niepołomickiej". Rzeczywistość potwierdziła słuszność takiego podejścia. W terenie okazało się bowiem, że wiele wytyczonych w dawnych latach przez PTTK szlaków turystycznych dziś praktycznie nie istnieje. Ścieżki zarosły krzakami, tabliczki uległy zniszczeniu, znaki zatarły się. - Nie bardzo mogłem więc napisać, że proponuję przejście z miejscowości X do Y np. szlakiem niebieskim, bo tego szlaku po prostu już nie ma. Konieczne było wymyślenie jakiejś innej trasy - uśmiecha się pan Julian.

Po zgromadzeniu materiału i wizytach w terenie nadchodzi czas na pisanie, które zajmuje panu Julianowi zwykle kilka miesięcy. Pisze ręcznie, później przepisuje tekst na maszynie, a jeszcze później przeprowadza kilka korekt. Na maszynopisie pojawia się mnóstwo uzupełnień, dopisków, poprawek. Julian Zinkow znany jest bowiem ze swego perfekcjonizmu, dokładności i zwracania uwagi na szczegóły. W rozmowach z wydawcami bywa nieustępliwy, broni swojej wizji książki, nie chce rezygnować np. z całości tekstu, gdy jest on zbyt obszerny. Woli czasem zrezygnować z części honorarium, byle materiał ukazał się w całości...

Od chwili pojawienia się pomysłu do momentu wydania mija zwykle rok. - Ale tylko pozornie - mówi pan Julian. - Książki pisze się bowiem całe życie. Materiały zbieram cały czas, nawet wtedy, gdy nie planuję w najbliższym czasie konkretnej monografii. Gdyby bowiem przyszło mi stworzyć jakiś przewodnik zupełnie od zera, zajęłoby mi to jakieś 4-5 lat... Autor nie porzuca też tematu po wydaniu książki. Materiały gromadzi przez cały czas z myślą o ewentualnym wznowieniu. Zapytany czy napisanie tylu monograficznych przewodników kosztowało go dużo wysiłku odpowiada: - Trudno mówić o wysiłku, ja robię to po prostu z przyjemnością.

Dwanaście prac Zinkowa

Swego czasu Julian Zinkow zamyślił stworzenie dwunastu przewodników opisujących tereny otaczające Kraków. Jako pierwsze powstały wydane w podobnej szacie graficznej książeczki: "Myślenice i okolice", "Oświęcim i okolice" oraz "Wokół Tyńca i Skawiny". Później pojawiły się "Wokół Niepołomic i Puszczy Niepołomickiej", "Wokół Kalwarii Zebrzydowskiej i Lanckorony" oraz "Wadowice i okolice". Mimo że zmieniali się wydawcy, pan Julian dbał, by każdy kolejny przewodnik ukazywał się w takiej samej szacie graficznej i formacie. Do dziś z dwunastu planowanych przewodników po okolicach Krakowa powstało dziewięć, a autor cały czas pracuje nad kolejnymi. Gotowy jest materiał dotyczący Wieliczki i Bochni. W planach pozostają Proszowice, Miechów, Chrzanów i Jaworzno. Niestety samorządy coraz mniej chętnie wspierają tak mało dochodowe przedsięwzięcia. Zdarzało się, że niektórzy włodarze po początkowym zainteresowaniu wydaniem przewodnika nagle wycofali się z projektu, zostawiając autora w połowie pracy nad materiałem...

Jak to z hejnałem było

W pisarsko-krajoznawczym dorobku Juliana Zinkowa najwięcej jest prac poświęconych Krakowowi, jurze krakowsko-częstochowskiej i bliskim okolicom Krakowa. Są tam przewodniki takie jak "Kraków - spacery po mieście i okolicach", "Orle gniazda i warownie jurajskie", "Szlak Orlich Gniazd", "Tyniec i Wzgórza Tynieckie". Ale jest też przewodnik po Polsce, są opracowania krajoznawczo-turystyczne planów Krakowa, są książki o krakowskich i jurajskich podaniach i legendach. Krakowskimi i podkrakowskimi legendami pisarz zajmuje się od dawna. Umieszczał je w swoich przewodnikach, opisywał w artykułach gazetowych, tworzył hasła do "Encyklopedii Krakowa", napisał o nich cztery książki, w których poddał je starannej i dokładnej analizie. On pierwszy wyjaśnił pochodzenie legendy o hejnale Mariackim. Jak bowiem czytamy w książce pana Juliana "Krakowskie podania, legendy i zwyczaje", po raz pierwszy opowieść o zabitym tatarską strzałą trębaczu zapisana została w... 1928 r. przez amerykańskiego (!) pisarza i dziennikarza Erica Philbrooka w jego pracy "The Trumpeter of Krakow". Zinkow jako pierwszy dotarł do książeczki Philbrooka, przetłumaczył fragment legendy i opublikował w "Echu Krakowa" w 1992 r. Z analizy, jakiej dokonał wynika, że aż do początków XX w. nie znane były żadne ślady, by wśród mieszkańców Krakowa krążyły jakieś ustne lub pisane legendy o nagłym urwaniu się melodii hejnału w wyniku tatarskiego napadu. Nic na ten temat nie wspominają znawcy miejscowych legend: Konstanty Majeranowski, Józef Łepkowski, Klemens Bąkowski. Dopiero w 1926 r. w "Przewodniku po Kościele N. P. Maryi w Krakowie" H. Gieszczykiewicz napisał: "Istnieje legenda, że jeden ze strażników w czasie wygrywania hejnału zmarł nagle, nie dokończywszy melodii; odtąd jego koledzy, dla uczczenia pamięci zmarłego, nie wygrywali melodii hejnału do końca, lecz przerywali ją w tem samem miejscu". Wersja o przeszytym tatarską strzałą strażniku pojawia się po raz pierwszy rok po wydaniu w USA książki Philbrooka w przewodniku Józefa Hellsteina "Dwa dni w Krakowie". Jak więc widać, z ustaleń Juliana Linkowa wynika, że wspaniała legenda o trębaczu i tatarskiej strzale ma prawdopodobnie dwudziestowieczny amerykański rodowód...

Nie siedź w domu, idź na wycieczkę!

W 1973 r. Julian Zinkow zainicjował w krakowskim Kole Grodzkim PTTK znaną i popularną imprezę pod nazwą "Nie siedź w domu, idź na wycieczkę". - To najdłużej kontynuowana nasza akcja, trwająca nieprzerwanie do dziś. Nadal korzystamy z tras opracowanych niegdyś przez pana Juliana. Rokrocznie w wycieczkach bierze udział około 3 tys. osób. Autorowi jesteśmy wdzięczni za tę inicjatywę i będziemy ją kontynuować - mówił podczas jednego z niedawnych spotkań z autorem prezes Koła Stanisław Welc. - Największą radość sprawiają mi spotkania z kołami przewodników, bo to oni w dużej mierze są czytelnikami moich książek - zdradził pisarz. I rzeczywiście, wielu obecnych dziękowało autorowi za jego książkowe prace. - Pańskie przewodniki zawsze były dla nas podstawą do opracowywania tras wycieczek. Organizowałam kursy przewodnickie i zawsze mogłam bez wahania polecić pańskie opracowania - mówiła jedna z obecnych na spotkaniu pań.
Znając autora można być pewnym, że mimo wieku nie zamierza spocząć na laurach. W jego głowie powstają coraz to nowe pomysły na książki. Jeżeli tylko znajdą się wydawcy znów będziemy mogli cieszyć się kolejnymi "przewodnikami Zinkowa", a on doprowadzi do realizacji swojego projektu dwunastu wokółkrakowskich przewodników.

Paweł Stachnik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski