Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życiowa sprawa

Redakcja
Ostatni list Episkopatu Polski wzbudził emocje i dyskusje, jakich dawno nie było, bo sprawa, którą poruszył, choć brzmi to paradoksalnie, jest wyjątkowo życiowa. Różne rzeczy nas mogą ominąć, ale ta jedna jest pewna: wcześniej czy później czeka nas pogrzeb… Wprawdzie my, jako jego obiekt, będziemy już mieli sprawę z głowy, ale nasi bliscy pozostaną uwikłani w ziemskie problemy, jakich nie znały poprzednie pokolenia. A żeby było sprawiedliwie, także i my możemy być zaangażowani w tę dramatyczną sytuację w każdym momencie, który dla kogoś z bliskich był ostatnim na tej ziemi.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Przez wieki, przynajmniej w naszym kraju, problem nie istniał. Ktoś zmarł – trzeba go było pogrzebać. Odprawić mszę św. przy zwłokach, zwykle w parafialnym kościele albo w cmentarnej kaplicy, i odprowadzić na miejsce wiecznego spoczynku. Przedtem należało załatwić wszelkie formalności, wybrać trumnę. Nikomu nie przychodziło do głowy, by zastanawiać się nad pochówkiem w urnie. Spopielanie zwłok wydawało się czymś nierealnym w Polsce – owszem, wiadomo było – głównie z filmów, że gdzieś na innych kontynentach istnieje taki obyczaj, ale nikt nie wyobrażał sobie, że tak szybko dotrze on do nas. Z powodzeniem funkcjonował czarny humor na temat przechowywania "babci na kominku” albo nieświadomego wykorzystania prochów do celów gastronomicznych itd.,. itp.

Aż tu minęło kilka dziesięcioleci i problem stał się jak najbardziej aktualny. Coraz więcej osób decyduje się na kremację zwłok, zwykle z przyczyn praktycznych. Cmentarze stają się za ciasne, miejsc w rodzinnych grobowcach też brakuje, koszty pogrzebu "z urną” są niższe. Brane są pod uwagę także względy, nazwijmy to, estetyczno–higieniczne. Kościół nie przeciwstawiał się spopielaniu zwłok, wobec czego takiego pochówku życzyło sobie coraz więcej osób. Aż tu nagle – przeszkoda. Wprawdzie można ją pokonać – a raczej obejść – ale wymaga to już trochę zachodu.

Po liście Episkopatu, porządkującym sprawy pochówku i preferującym tradycyjny jego sposób, lub też zalecającym "pogrzeb na raty”, zacznie się pewnie odwrót od spopielania zwłok. Bo kto zdecyduje się, by najpierw, podczas mszy św. żegnać ciało zmarłego, a na drugi dzień uczestniczyć w jego pogrzebie? Ze względów organizacyjnych, finansowych, a przede wszystkim emocjonalnych – to naprawdę wysokie wymagania. Niektórzy już znaleźli radę: pogrzebanie prochów, któremu towarzyszył będzie na cmentarzu ksiądz, a potem – albo wcześniej – w którymkolwiek kościele, msza św. w intencji zmarłego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski