Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życiowy bój szczypiornisty. Daniel Kowal zmaga się ze słabościami i wytrwale rehabilituje

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Pobiednik, Tropiszów. Daniel Kowal, były szczypiornista od sześciu lat walczy z niepełnosprawnością. Z bólem, trudem i uporem wstaje z wózka inwalidzkiego na nogi - na razie tylko na chwilę i opiera się mocno na kulach, ale ma marzenia. Powtarza, że będzie walczył o sprawność.

Dla niektórych jeżdżenie na wózku inwalidzkim jest dramatem, z którym nie można się pogodzić. A dla Daniela Kowala z Tropiszowa leżącego bez ruchu było marzeniem, żeby samodzielnie usiąść na ten wózek. Jak sam przyznaje na portalu społecznościowym (prosząc o pomoc - choćby przekazanie 1 procenta podatku) potem za sprawą ciężkiej pracy nad sobą, długich godzin rehabilitacji i przezwyciężaniu bólu, te marzenia się spełniały i pojawiały nowe - choć na chwile wstać z tego wózka.

I wstaje. Z jakim wysiłkiem? Ile go to kosztuje? Jak bardzo musi się zaprzeć? O tym nie mówi. Wstaje. Na razie na chwilę. - Ale będzie tylko lepiej. Ja wiem, że boli, że trudno, ale on przecież potrafi walczyć skutecznie. Tego mu nie zabrał wypadek, niepełnosprawność - mówi Zofia Kowal, mama Daniela.

W 2013 roku kariera Daniela Kowala dopiero się zaczynała. Miał 19 lat, był młodym szczypiornistą. I miał już swoje sukcesy na koncie grając w I lidze w Zagłębiu Sosnowiec. Wyjechał ze swojego rodzinnego Tropiszowa do Sosnowca. Był po maturze, planował studia ekonomiczne w Katowicach. W rozmowach z dziennikarzami mówił stanowczo, że wszystko pogodzi z grą w piłkę ręczną. Jednak w ostatnich latach musiał stoczyć inna walkę - o życie i zdrowie.

- W sierpniu 2013 roku wypadłem z okna na drugim piętrze hotelu sportowego w Sosnowcu. Lunatykowałem, doszedłem do otwartego okna i wypadłem około godz. 3 w nocy. Znaleźli mnie około godziny 6 rano. Miałem mocno stłuczony pień mózgu i płuca - przypomina wypadek.

Daniel Kowal nie wiedział co się z nim dzieje. - Przez następne trzy tygodnie byłem w śpiączce - dodaje.

Początkowo lekarze nie dawali szans na jakąkolwiek sprawność, właściwie na nic. Ale rodzina Kowalów wiedziała swoje i cieszyła się, że wciąż mają Daniela, że żyje.

- Oczywiście, że trzeba było wszystko przewartościować. Ważne jest, że Daniel się nie poddaje. To silny chłopak, który mierzy się z rehabilitacją mimo bólu, niedomagań. Ma nadzieję, że ten najgorszy czas minął, gdy leżał, cierpiał, płakał. My mu nie odpuszczamy, wierzymy w niego i mówimy wciąż, że da radę, może więcej wytrwa, bo przecież wiemy, że osiągnie cel. On jako sportowiec to rozumie - mówi mama szczypiornisty. Ale tak samo wspierają go tata Mieczysław i siostra Mariola.

Daniel znosił dzielnie operacje. Jedna po drugiej. Miał całkowicie niesprawne ręce, a bez tego o rehabilitowaniu, wsiadaniu na wózek, a tym bardziej wspieraniu się na kulach nie byłoby mowy. Więc przeszedł operacje rąk, potem dwie nieudane na lewym biodrze. W końcu kolejne w Warszawie przyniosły efekt, wszczepiono endoprotezę, potem było jeszcze wydłużanie lewej nogi Daniela.

- Przez nieudane operacje straciliśmy trochę czasu, ale teraz już łącznie po ośmiu operacjach jest coraz lepiej. Daniel ma kilka razy w tygodniu rehabilitacje. Miesięczny ich koszt to około 3 tys. zł, nie licząc suplementów i innych drobniejszych wydatków. Pomaga nam Fundacja „Słoneczko”, na jej subkoncie zbieramy pieniądze z jednego procenta i bezpośrednie darowizny - mówi Zofia Kowal.

O Danielu nie zapomnieli też miejscowi społecznicy. Konrad Szymacha i Sandra Jazgar prowadzący Stowarzyszenie Pomocy Szkole Małopolska - Powiat Krakowski. Podczas organizowanego ostatnio Pobiednickiego Półmaratonu - Pomagam zbierali fundusze dla Daniela. Po podliczeniu pojechali przekazać rodzinie Kowalów czek na 8,3 tys. zł.

Gdy pieniędzy brakuje, rodzina wyrzeka się wszystkiego, bo ma priorytet - zdrowie Daniela. - Rezygnujemy z remontu domu, jeździmy ponad 20-letnim samochodem, ale cieszymy się z rehabilitacyjnych postępów syna i faktu, że w tym czasie zdążył „zrobić” studia ekonomiczne, bo w tym roku pisze prace licencjacką - podkreśla mama.

Jego wytrwałość i samozaparcie podziwiają też koledzy z Sosnowca oraz byli nauczyciele. Ostatnio dyrektor dawnej szkoły syna napisał mu na Facebooku, że kiedyś Daniel był jego uczniem, a teraz on chce być uczniem Daniela i poprosił o zaproszenie na herbatę, żeby z bliska podziwiać jego życiową postawę.

Możesz pomóc

Wpłaty darowizny na konto
- bezpośrednio na subkonto w Fundacji pomocy osobom niepełnosprawnym „Słoneczko”, 77-400 Złotów, ul. Stawnica 33A
Konto bankowe numer: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 z dopiskiem: 516/K, Kowal Daniel - darowizna.

Podczas rozliczenia z Urzędem Skarbowym
- Przekaż 1 procent podatku z PIT za pośrednictwem Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”
Nr KRS: 0000186434 z dopiskiem Daniel Kowal 516/K.

Pobiednicki Półmaraton Pomagam. Pobiegli dla niepełnosprawne...

FLESZ - Nocowanie przy chorym w szpitalu za darmo

Daniel Kowal z mamą Zofią, która dla niego pokonała 10-kilometrową trasę podczas Pobiednickiego Półmaratonu - Pomagam

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski