Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życzę synom, żeby kiedyś mogli zagrać w dorosłych derbach Krakowa

Rozmawiał Bartosz Karcz
Bogdan Zając
Bogdan Zając FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa. Bogdan Zając dzisiaj jest asystentem trenera Adama Nawałki w reprezentacji Polski. W czasie gry w Wiśle, w latach 90. XX wieku, poznał smak derbów Krakowa. Dzisiaj wspomina tamte czasy z sentymentem.

– Zanim Cracovia awansowała do ekstraklasy w 2004 roku, ostatnie derby z Wisłą grała w sezonie 1995/1996. Miał Pan okazję w nich uczestniczyć. Jak wspomina Pan tamte mecze?

– W pierwszym nie grałem, bo akurat pauzowałem za kartki. Śledziłem to spotkanie z trybun. To były jeszcze inne czasy, stare stadiony. Nie było krzesełek, kibice siedzieli na betonie, ale na tym pierwszym meczu było 15 tysięcy widzów. Na trybunach było głośno, spontanicznie i to przenosiło się na boisko. Piłkarzom dodawało to skrzydeł, choć niestety, przegraliśmy 0:1.

– Ciśnienie przed takimi meczami było tak samo duże, jak obecnie?

– Zawsze tak było, że o takich meczach w szatni rozmawia się na kilka dni przed pierwszym gwizdkiem. Zaraz po tym, jak kończy się wcześniejszy mecz, zaczyna się myśleć już tylko o derbach.

– Wiosną 1996, gdy Wisła pokonała Cracovię przy ul. Kałuży 2:0, już Pan zagrał.

– Było bardzo dużo naszych kibiców, co bardzo nam pomogło. To był ciężki mecz, który na dobre rozstrzygnął się w drugiej połowie. Wygraliśmy 2:0, a tamto zwycięstwo dodało nam taką wewnętrzną siłę, która zaowocowała wygranymi w kolejnych spotkaniach i awansem do I ligi, czyli dzisiejszej ekstraklasy.

– Ten mecz nie był Pańskim pierwszym starciem z Cracovią.

– Grałem wiele razy przeciwko Cracovii w III lidze, gdy byłem piłkarzem JKS-u Jarosław, a później Kamaksu Kańczuga. I udawało nam się często z „Pasami” wygrywać.

– Niewiele brakowało w tamtych czasach, żeby trafił Pan do Cracovii?

– Były takie przymiarki i toczyły się nawet dość zaawansowane rozmowy w tej sprawie, ale ostatecznie do Cracovii nie przeszedłem, a niedługo potem zgłosiła się Wisła, w której chciał mnie trener Lucjan Franczak i związałem się z nią na długie lata.

– Można przed derbami mówić o faworytach czy jednak są to rzeczywiście zupełnie inne spotkania niż pozostałe?

– W derbach nie ma faworyta i jest na to mnóstwo przykładów. Czy gra się taki mecz u siebie, czy na wyjeździe, czy jedna drużyna jest na pierwszym, a druga na ostatnim miejscu w tabeli, nie ma to żadnego znaczenia. Jest takie dość popularne powiedzenie, że derby rządzą się swoimi prawami. Uważam, że zawiera się w nim cała prawda o derbach.

– Co takiego dzieje się, że te mecze mają często nieoczekiwany przebieg?

– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale często jest tak, że teoretycznie słabsza drużyna wznosi się na wyżyny swoich możliwości.

– Ale ci teoretycznie lepsi też powinni wznosić się na wyżyny. Im przecież też zależy na wygraniu derbów.

– Teoria, a boisko to są dwie różne rzeczy. W piłce nożnej można wiele mówić, ale później liczy się tylko to, co wydarzy się przez 90 minut na murawie.

– Wisła w XXI wieku na stadionie Cracovii jeśli już wygrywała, to zaledwie jedną bramką. Presja nieprzychylnych trybun może aż tak przeszkadzać?

– Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, choć mogę w tym momencie zażartować, że to nasze 2:0 z 1996 roku ciągle pozostaje najbardziej okazałą wygraną Wisły na Cracovii w ostatnich 20 latach.

– Panu nie udało się zagrać na poziomie ekstraklasy w derbach z Cracovią, ale jest szansa, że ta sztuka uda się któremuś z Pańskich synów.

– Właśnie niedługo dojdzie do derbów w Centralnej Lidze Juniorów. Jest szansa, że starszy syn w tym meczu zagra. Zresztą obaj w swoich drużynach grają te mecze z Cracovią po kilka razy w roku.

– I jest gorąco wtedy w domu?

– Jest. Widać, że chłopaki już teraz te mecze mocno przeżywają.

– Tata im podpowiada, jak radzić sobie z derbowym stresem?

– Nie. Nigdy im nie podpowiadam, bo dla ich dobra ważne jest, żeby sami doszli do umiejętności radzenia sobie ze stresem. Myślę, że z każdym rokiem są bogatsi o doświadczenie kolejnych derbów. Zresztą na razie to jest dla nich zabawa. Może kiedyś rzeczywiście uda im się zagrać w tych dorosłych derbach Krakowa. Tego im życzę z całego serca. I oby pobili wtedy osiągnięcie taty i wygrali z Cracovią wyżej niż 2:0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski