Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żydzi, wstawajcie, płonie synagoga! W Grybowie odpowiada tylko echo

Piotr Subik
Ta ściana przy drzwiach wejściowych do synagogi w Grybowie runęła tydzień temu
Ta ściana przy drzwiach wejściowych do synagogi w Grybowie runęła tydzień temu Fot. Piotr Subik
Ostatni Żyd zniknął stąd po wojnie. Wszystkich innych Niemcy wcześniej wywieźli do obozów lub rozstrzelali. Ich historia odchodzi więc w niepamięć. A jeden z ostatnich śladów obecności wyznawców religii mojżeszowej w Grybowie Niszczeje.

Maluczko, a synagoga w Grybowie zamieni się w stertę gruzu. Raz za razem ktoś podpala zalegające w niej śmieci, a ostatnio runęła jedna za ścian. Aż strach tam teraz wchodzić, chociaż tak po prawdzie, nikt nie musi tego robić . Z kilkutysięcznego miasteczka pod Nowym Sączem Żydzi zniknęli po wojnie. Dokładnie zniknął wówczas ostatni z nich – bo innych podczas okupacji wywieźli do obozów lub rozstrzelali Niemcy.

Sukcesywnie, od lat, w oczach ginie też bożnica (zwana przez miejscowych też „bóżnicą”), jeden z ostatnich śladów obecności wyznawców religii mojżeszowej w Grybowie. – Nie chcę posądzać nikogo o złą wolę, ale to wskazuje na ignorancję i obojętność – uważa Kamil Kmak, 25-letni badacz żydowskiej historii miasteczka, który współtworzył książkę o ocalałym z Holokaustu grybowskim Żydzie, Leonie Schagrinie.

Wąska uliczka im. Jana Kilińskiego przebiega blisko rynku. Starą synagogę dostrzec nietrudno, znajduje się dokładnie na tyłach Urzędu Miejskiego. Od drogi straszy oczodołami okien, które tylko w części pozabijano deskami. Za otwartą na oścież bramką pełno psich odchodów i szklanych butelek po żytniówce, żołądkowej gorzkiej, balsamie kresowym… Wewnątrz budynku – przerażająca pustka. Nie licząc śmieci.

Kamil Kmak w dzieciństwie mijał synagogę dzień w dzień, w drodze do szkoły. Pamięta, gdy wszedł tam pierwszy raz. – Robiła przygnębiające wrażenie: dziury w podłodze, ściany do gołego odrapane z polichromii. Obskurnie. Jedyne, co świadczy o przeszłości budynku, to aron ha-kodesz, wnęka w ścianie, gdzie kiedyś przechowywano zwoje Tory – wspomina Kamil Kmak. Podobne odczucia ma Maria Filipowicz--Solarz, emerytowana nauczycielka, kustosz muzeum parafialnego w Grybowie: – Synagoga woła o pomstę do nieba, aż serce się kraje!__

Feralny czas dla żydowskiej świątyni w Grybowie zaczął się w katolickie Boże Narodzenie A.D. 2013. Od tej pory do połowy lutego strażacy gasili w niej pożary aż pięć razy. Paliły się liście, gałęzie, sterty śmieci – resztki ubrań, jakieś plastiki itp. Nikt nie ma wątpliwości, że to celowe podpalenia. Niedobitki z sąsiedniej knajpy tam „walą w szyję”, kończąc imprezę. A że zima, dogrzewają się, rozpalając ogniska… Nie biorąc po uwagę tego, że u progu II wojny światowej w Grybowie żyło prawie 850 Żydów – stanowili więc trzecią część mieszkańców miasta. I że rabinami w nim byli kolejni przedstawiciele zacnego, chasydzkiego rodu Halbersztamów – Leib, jego syn Markus Wolf, a wreszcie, od 1932 r. do Zagłady, Baruch. Każdy młody rabin, zanim trafił z Nowego Sącza do Bobowej czy Gorlic, musiał przejść przez grybowską synagogę…

Ta, która obraca się wniwecz, została zbudowana w 1909 r. Nazwano ją „nową”, bo wcześniej Izraelici modlili się w starszej świątyni. „Małą” synagogę rozebrano, gdyż groziła zawaleniem, a decyzję o wzniesieniu nowej podjął kahał (gmina żydowska). Podczas wojny, zapewne w 1941 r., została zamknięta na cztery spusty i zdewastowana przez Niemców. Po 1945 r. trafiła w zarząd grybowskiego Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Mieściła stolarnię, zakład produkcji płyt betonowych i warsztat blacharski, magazyny.

Dopiero w latach 90. miasto zaczęło szukać pieniędzy na remont, a kiedy to nie przyniosło skutku – przyłączyła się do akcji „Zabytek szuka właściciela”. Również bez powodzenia.

To wtedy przejęciem zniszczonej bożnicy zainteresowano Gminę Wyznaniową Żydowską w Krakowie. Budynek zmienił właściciela w 2003 r. decyzją komisji regulacyjnej przy ówczesnym MSWiA. Gmina nie brała pod swe skrzydła „kota w worku”; było wiadomo, że to ruina. Na remont świątyni i utworzenie w niej np. sali koncertowej potrzeba 4–5 mln zł. Na razie udało się zrobić nowy dach.

Przewodniczący krakowskiej gminy żydowskiej Tadeusz Jakubowicz mówi wprost – za stan synagogi odpowiedzialni są też Żydzi. I wspomina: kilka lat temu, będąc w Ameryce Północnej, o pieniądze na remont zabytku zagadnął zamożnego rodaka z Grybowa. – Zapytał mnie wprost: „Jakubowicz, a jest w Grybowie teraz choć jeden Żyd?”. A ja mu na to: „To ciebie interesuje Żyd czy synagoga!? Bo Żyda żadnego nie ma!”. Jego ojciec się tam modlił, on się modlił, ale nie odpowiedział nic – przypomina sobie Tadeusz Jakubowicz.

Burmistrz Piotr Piechnik nie ukrywa, że gdy słyszy pytania o synagogę, zawsze odpowiada, że z opracowanej przez historyków m.in. z UJ monografii najbardziej zapadło mu w pamięć jedno zdanie. Że po wojnie mniejszość żydowska miała w Grybowie tylko jednego reprezentanta… Był nim na krótko Leon Schagrin, rocznik 1926, obecnie mieszkający na Florydzie, który stracił rodziców w Bełżcu, a wojnę przeżył cudem, przechodząc przez niemieckie obozy w Nowym Sączu, Tarnowie, Szebniach i Oświęcimiu. Książkę o nim napisał dziennikarz Stephen Shooster.

Synagoga przy ul. Kilińskiego to – prócz kirkutu zwanego „kierkowem”, położonego na pograniczu z Siołkową – jedna z niewielu pamiątek po Żydach w Grybowie. Do nich zaliczyć można m.in. fragment Tory, który oglądać można w muzeum parafialnym. Widząc, co się święci, podczas okupacji rabin przekazał go na przechowanie ówczesnemu proboszczowi, ks. Janowi Solakowi. Niektórym z Żydów bywających w Grybowie na usta cisną się pytania, czy rzeczywiście kościół wszedł w jego posiadanie legalnie… Ale nigdy tych pytań nie wyartykułowali. Tak mówił burmistrzowi za życia kolejny proboszcz, ks. Adam Kaźmierczyk.

Dlaczego ostatnio w synagodze wybuchają pożary, czy to celowe działanie? Policja twierdzi, że nie ma podstaw, by tak sądzić. Sierż. szt. Iwona Grzebyk-Dulak z KMP w Nowym Sączu podkreśla, że w pustostanie, ani w jego okolicy nigdy nie ujawniono żadnych symboli czy napisów antysemickich. Nie prowadzono też żadnych postępowań w sprawie celowego niszczenia mienia pożydowskiego w Grybowie.

Burmistrzowi Piotrowi Piechnikowi także daleko od posądzeń mieszkańców Grybowa o antysemityzm. Choć przyznaje – kiedy samorząd zaczął mówić o potrzebie remontu pożydowskiego budynku znajdującego się w zasobach komunalnych, natychmiast pojawiły się głosy, że „zaraz przyjdą Żydzi i zabiorą”. – Ale to raczej efekt racjonalizmu. Ktoś kto mieszka w domu pożydowskim albo korzysta z pożydowskiego mienia, takie obawy zawsze będzie miał z tyłu głowy – mówi Piotr Piechnik. Za to o przedwojennym „antysemityzmie” w Grybowie przed laty opowiadał Marii Filipowicz-Solarz jej wuj, Jan Gomółka, żołnierz gen. Andersa. Młodzi kupowali lody u Żyda, a gdy się kończyły, łapali muchę i wtykali w resztkę smakołyku. Żyd się sumitował i dawał nowy…

Emerytowana nauczycielka nie ma wątpliwości, że żydowska historia odchodzi w zapomnienie: – Moja mama ma 86 lat i do dziś pamięta żydowskie nazwiska sąsiadów i koleżanek. Ja w jej opowieściach wzrastałam. Ale czy młodzi wiedzą o Żydach z Grybowa? Pewnie nie.

Tadeusz Jakubowicz nie ukrywa, że chciałby jak najszybciej znaleźć pieniądze na remont synagogi. Mógłby ją także w zamian za ratunek wynająć – z zastrzeżeniem, że nie mogłaby mieścić restauracji ani sklepu rzeźniczego. Czasem nawet zastanawia się, czy nie lepiej byłoby ją sprzedać. Ale wie, że takiej decyzji nie podejmie nigdy w życiu. – Jako Żyd nie mógłbym spojrzeć sobie w twarz w lustrze – przyznaje Tadeusz Jakubowicz.

Kamil Kmak martwi się o przyszłość bożnicy: – To, co się dzieje, to zagrożenie nie tylko dla tych, którzy się tam kręcą, dla budynku, ale także dla pamięci o Żydach.

***

Historycy nie mają wiedzy, kiedy pierwsi Żydzi osiedlili się w Grybowie. Prawdopodobnie w połowie XVIII w. mieszkało tam około 40 rodzin żydowskich. W 1870 r. istniały dwie synagogi, szkoła religijna (cheder) oraz łaźnia rytualna (mykwa). W 1900 r. w miasteczku nad Białą żyło 711 Żydów, w 1921 r. – już prawie 850.

Żydowski świat w Grybowie przestał istnieć podczas okupacji. Pod koniec 1941 r. utworzono getto, w którym przebywało ok. 1,5–2 tys. Żydów, zwiezionych z sąsiednich miejscowości oraz z uzdrowisk, m.in. Krynicy i Muszyny. 24 kwietnia 1942 r. w parku miejskim Niemcy rozstrzelali kilkunastu członków Rady Żydowskiej. W lipcu tego samego roku urządzili „polowanie” na Żydów, zabijając 12 osób.

Likwidacja getta nastąpiła 20 sierpnia 1942 r. 360 Żydów rozstrzelano w Białej Niżnej, pozostała część w większości zginęła w obozie w Bełżcu. W 1943 r. na kirkucie w Grybowie dokonano egzekucji 150 Żydów przywiezionych z Nowego Sącza.

Tytuł artykułu nawiązuje do **„Ballady o **spalonej synagodze” Jacka Kaczmarskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski