Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Żyjesz jeszcze, biedna, stara matko?”

Leszek Mazan
Kiedyś, przed laty w Nowym Sączu uczeń Technikum Kolejowego, Wojciech Alaborski w domu kultury recytował wiersz Sergiusza Jesienina LIST DO MATKI: „Żyjesz jeszcze, biedna stara matko!/I ja żyję.

Pozdrowienia ślę/Niechaj sączy się nad twoją chatką/To wieczorne światło w sinej mgle.../Mnie mówiono, że odczuwasz trwogę/Tęsknisz za mną, że cię trapi żal/Że wychodzisz często znów na drogę/W tej salopie śmiesznej - patrząc w dal…”. Po latach Wojtek został znanym aktorem scen warszawskich, ja zakochałem się w poezji Jesienina, a słowami jego „Listu” rozpoczynałem każdą pełną coraz większej skruchy rozmowę telefoniczną z moją Mamą. To wszystko sprawiło, że po długich a ciężkich staraniach udało mi się pojechać śladami „Listu”. Adresowany był do wioski Konstantinowo, dwanaście wiorst od Riazania, gdzie Jesienin się urodził i gdzie mieszkała jego matka Tatiana Fiodorowna.

Napisał wiersz w marcu 1924 roku. Był już wtedy uznawany od lat za cudowne dziecko literatury rosyjskiej, mistrza liryki refleksyjnej - trudnej do zdefiniowania, bo nie pasującej do żadnych schematów. On sam również nie przystawał do żadnej sytuacji politycznej, bulwersował swą poezją i stylem życia zarówno bolszewików jak i wprost przeciwnie. W Moskwie czy Leningradzie mówiono o nim: rozchwytywany przez redakcję i wydawców cygan-artysta w pomiętym ubraniu z nieodłączną laseczką, pieciokrotnie żonaty (w tym z Isadorą Duncan) księżycowy poeta. Albo: piekielnie zdolny, ale zdeklarowany alkoholik, psychiczny dewiant, wywołujący ustawiczne burdy knajpach i kawiarniach. Wiedziano, że nie potrafi przestać pić.

Do Konstaninowa, do matki, do swego dzieciństwa przyjeżdżał rzadko, tęskniąc za spokojem wiejskiego, rodzinnego życia. Planował dwa tygodnie pobytu, wracał po kilku dniach. On się zmienił, matka nie. Była kobietą surowych zasad, nie uznająca kompromisu w sprawach religii i obyczaju, przerażona tym, co o życiu syna opowiadali znajomi, a czego kompletnie nie mogła zrozumieć. Za synem tęskniła okrutnie. Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to wiszące przy drzwiach prostej chaty (dziś pełne pożółkłych fotografii muzeum Jesienina) stare, wyświechtane paletko, salopa, w której przez całe lata biegła wyglądać, czy od strony Riazania nie pojawi się na zakręcie jej Sierioża. Adresowany do niej „List” przeczytali jej z gazety sąsiedzi: była niepiśmienna. „A gdy siwy mrok na wieś się kładzie/Często widzisz, niby blisko - tuż/Jak ktoś nagle mi w karczemnej zwadzie/Wbił pod serce ostry fiński nóż./Głupstwo, mamo! Spokój nade wszystko/To igraszka tylko sennych mar/Już nie takie ze mnie pijaczysko/Bym bez ciebie gdzieś tam z dala zmarł”.*

Nie dotrzymał słowa. W nocy 28/29 grudnia 1925 roku w hotelu Angleterre w Leningradzie kompletnie zglajszachtowany psychicznie powiesił się na sznurze od walizki. W domku w Konstantinowie leży na honorowym miejscu pośmiertny odlew głowy z wyraźnymi śladami sznura. Mówią, że właśnie po tych bruzdach wodziła codziennie ręką Tatiana Fiodorowna, nierozstająca się na co dzień z przywiezionym i zachowanym do dziś w puklem włosów syna.

Była osobą,która najboleśniej przeżyła uroczystości żałobne. Otwartą trumnę chłopaka spod Riazania wystawiono w moskiewskim Domu Prasy, a potem pochowano na cmentarzu Wagańkowskim. Uroczystość była rzecz jasna świecka, ale matka kazała odprawić nabożeństwo żałobne i według chrześcijańskiego obowiązku usypała na trumnie ziemią znak krzyża. Po raz kolejny nie spełniając prośby syna: „I modlitwy nie ucz mnie. Bo po co?/Co odeszło ,już nie wróci, nie/Tyś jedyną łaską i pomocą/Tyś jedyne moje światło w śnie...”

Potem przez lata pracowała w Konstantinowie jako kołchoźnica. Zmarla u córki w Moskwie w 1955 roku

*Przekład Kazimierza Andrzeja Jaworskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski