Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żywa pochodnia

BES
20-latek oblał nią sobie spodnie, ręce. Zaczął płonąć. Teraz w stanie ciężkim przebywa w szpitalu Rydygiera w Krakowie. Czeka go długi powrót do zdrowia.

DĘBNO. Chciał dogasić ognisko. Najpierw wlał jedną butelkę wody. Potem wziął do ręki kolejną. Okazało się jednak, że była w niej łatwo palna substancja...

Scena ta - jak poinformował "Dziennik Polski" nadkomisarz Zbigniew Domalik, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu - rozegrała się w Dębnie w niedzielę. Grupa osób paliła ognisko, jeden z mężczyzn został, aby je dogasić. - Do ognia wlał bu telkę wody, w drugiej był jednak rozpuszczalnik. Polał się nim po nogach. Zajęły się mu spodnie, ręce. Mężczyzna wybiegł szukać pomocy na drogę, zatrzymał się motocyklista, który zaczął go gasić i wezwał pogotowie - relacjonuje nadkomisarz Zbigniew Domalik.
Najpierw chłopak trafił do Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Zaraz potem został przewieziony śmigłowcem do Krakowa do szpitala Rydygiera. - Choć nic nie zagraża jego życiu, to jednak jego stan jest poważny. Ma poparzenia II stopnia na 30 procentach ciała: rękach, plecach, nogach - wyjaśnia doktor Krzysztof Sudoł, dyrektor ds. lecznictwa Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Dodaje, że z pewnością czeka go długie i bolesne leczenie. Pewno konieczne będą przeszczepy skóry w miejsca poparzone.
(BES)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski