MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żywot człowieka współczesnego

Urszula Wolak
Smutni bohaterowie Anderssona
Smutni bohaterowie Anderssona Fot. archiwum
Lubię kino. Obyciu człowiekiem opowiada film Roya Anderssona pod surrealistycznym tytułem „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu”.

To historia utkana z krótkich epizodów niepowiązanych ze sobą fabularnie, rozgrywających się na różnych czasoprzestrzennych płaszczyznach. Bohaterami raz są zwyczajni ludzie, innym razem królowie – sprawcy historycznych przewrotów w dziejach ludzkości. Łączy ich osobowościowa bezbarwność, statyczna egzystencja, emocjonalnie jałowy stosunek do otaczającego świata.

Wszystko to zanurzone zostało przez Anderssona w sosie absurdu, doprawionym czarnym poczuciem humoru. Nagła śmierć budzi śmiech, starość staje się źródłem kabaretowego komizmu, a powszechnie znane schematy ludzkich zachować obnażają naszą (nie)ludzką naturę. „Gołąb...” zdaje się początkowo bardzo zabawny, ale im bliżej końca filmu, tym bardziej śmiech staje nam w gardle.

Bohaterem dzieła Anderssona jest także odległa historia, która jak na surrealistyczne wizje reżysera przystało, wkracza do współczesności. Na poły rzeczywiste, na poły oniryczne retrospekcje powstałe najczęściej na skutek sentymentalnych tęsknot postaci za przeszłością wywołują uczucie dysonansu. Tak dzieje się np. w scenie batożenia bywalców baru przez króla czy w najpiękniejszej sekwencji, w której grupa starców mierzy się z upiorami Holokaustu i postkolonializmu. Sprawcy i ich ofiary spotykają się w czasie metaforycznego koncertu, zachwycającego i przerażającego zarazem wizyjną i plastyczną formą. Andersson zdaje się stawiać pytanie o sposób rozliczenia się Europy z niechlubną historią.

W „Gołębiu...” do głosu dochodzi też współczesność, której obecność ujawniają stonowane emocjonalnie epizody, przedstawiające spełnionych młodych kochanków bądź też samotnych małżonków, których związek „zabiły” rutyna i schematy zachowań. To one stały się zgubną mantrą naszej codzienności – źródłem pustki, którą odczuwamy w relacji z najbliższymi osobami. I chyba ten aspekt bycia człowiekiem zdaje się najbardziej interesować Roya Anderssona.

Egzystencja ma w filmie Szweda matowy, chłodny kolor, nawiązujący do malarstwa Pietera Brueghla. Plastyka tego dzieła filmowego wywołuje uczucia smutku, goryczy i przygnębienia. Nadzieja kryje się chyba tylko w ulotnych chwilach, których doświadczamy zwykle z dala od beznamiętnych miast. Ich mieszkańcy, zdaniem reżysera, utracili istotną zdolność współodczuwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski