Uważam, że podatek turystyczny jest logiczny i potrzebny. Pytanie brzmi: na jaki cel pójdą uzyskane pieniądze? W mediach społecznościowych pojawiła się myśl (Paweł Bytnar), że opłatę turystyczną należy przeznaczyć na umycie Krakowa. Jestem entuzjastką tego pomysłu. O miejskim brudzie piszę od lat i za każdym razem słyszę, że na sprzątanie pieniędzy brak. Tymczasem zabrudzenie krakowskich chodników i jezdni jest wielkim skandalem. Nie chodzi tylko o estetykę. Chodzi też o zdrowie.
Kiedyś główną przyczyną skażenia powietrza było to, co spalano w piecach, czyli miał węglowy, śmieci i odpadki. Jednakże likwidacja większości ‘kopciuchów’ przyniosła efekty. Na przestrzeni roku 2012 pomiary wykazały aż 120 dni smogowych (!), ale 11 lat później, czyli w roku 2023, normy szkodliwych pyłów były w Krakowie przekroczone tylko przez 30 dni. Czterokrotny spadek, to ogromny sukces.
Do ideału jednak daleko. Trują spaliny samochodowe, zwłaszcza wyziewy ze starych silników dieslowskich. Jednak Polacy się bogacą i następuje wymiana aut na nowe. Sporo ludzi wybiera elektryki lub hybrydy, a klasyczne silniki benzynowe też stały się bezpieczniejsze, niż były dekadę temu.
Natomiast poważną przyczyną zanieczyszczenia powietrza o której się nie mówi, jest brud! A brud trwa pod Wawelem w najlepsze.
Obserwuję jak spod kół hamującej na światłach ciężarówki unosi się gigantyczny tuman prochu. I opada nieszybko... Nie zwracamy na uwagi, bo człowiek za kółkiem nie ma głowy do sprawdzania czystości nawierzchni. Za to piesi mają nieograniczoną możliwość obserwacji stanu chodników.
I co widzą? Widzą piach pozostały z zimowej walki z oblodzonymi nawierzchniami, pety, kulki kłaków i szarą wyschłą maź, klejącą się do butów materię nieokreślonej proweniencji o nierozpoznanym składzie chemicznym i sanitarnym. Tak jest prawie wszędzie.
W najgorszej sytuacji są dzieci, ponieważ czy to w wózkach, czy dreptając samodzielnie, znajdują się najbliżej wszechobecnego brudu. Sprawa jednak dotyczy wszystkich. I wszyscy mamy płuca zaklejone tym, co widzimy na drogach i chodnikach. Wdychamy to, co unosi się powietrzu, widzialne i niewidzialne. Wdychają to astmatycy i alergicy. Wdychają schorowani starcy i dzieci.
Ponury, nędzny brud zainstalował się, bo chodników nikt nie myje. Na Zachodzie obowiązek regularnego, cotygodniowego zmywania chodników jest powszechny. I przestrzegany. A kto się uchyla, ten płaci kary, za które miasto wynajmie firmę sprzątającą. Koniec, kropka. W niektórych stanach USA grzywna za śmiecenie może wynieść nawet pół miliona dolarów. W Singapurze za wyplucie na chodnik gumy do żucia ląduje się w więzieniu. Ale poza karami jest też edukacja. Żeby dla każdego było jasne, że luz w tej kwestii nie jest znakiem beztroskiej wolności, tylko chamstwa i obciachu. Inna sprawa, że koszy na śmieci ustawić można więcej, zwłaszcza obok przystanków.
Marzy mi się Kraków czysty. Nasze płuca odczują różnicę natychmiast. Poprawi się też estetyka miasta i może wreszcie przestaniemy się wstydzić tego niechlujstwa przed turystami. Turyści także generują brud. Niechże więc zapłacą za mycie i sprzątanie.
Zamieszki przez pokaz Louis Vuitton
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?