MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W ciemię bity. Krakowski móżdżek

Włodzimierz Jurasz
Włodzimierz Jurasz
„To jest projekt, który mówi o jadalnym mieście. (…) Będziemy pokazywać w ramach tego projektu różne aspekty jadalnego miasta, będziemy pokazywać jadalny krajobraz, będziemy odkrywać jadalne miasto wspólnie z mieszkańcami, mapując różne przestrzenie w mieście, które są jadalnym krajobrazem”.

Tak o nowym pomyśle krakowskiego magistratu, nazwanym „Jadalny Kraków”, mówiła w youtubowym kanale Miasto Kraków Katarzyna Przyjemska-Grzesik z Zarządu Zieleni Miejskiej. W ciągu 2 tygodni materiał obejrzało 513 widzów, co już w samo w sobie wiele mówi o sensie magistrackich inicjatyw, także medialnych. Ale może to i lepiej, jako że konia z rzędem (albo rower z tęczowymi, tymi, no, oponami)) tenże magistrat powinien ufundować każdemu, kto potrafiłby zrozumieć, o co w tym czymś chodzi.

A chodzi o to, że organizatorzy będą gdzieś ustawiać jakieś donice, w których coś będzie rosło. Będą sadzić coś jadalnego(?) w nietypowych miejscach (polecam pasy zieleni rozdzielające jezdnie na miejskich ulicach, zachęcam też do zbierania grzybów, już rosnących na Plantach, i to bez magistrackiego wsparcia). Będą wreszcie organizować jakieś warsztaty oraz zachęcać do kupowania jedzenia na targowiskach, do czego (chyba…) w wystarczający sposób zachęca jakże ludzkie uczucie łaknienia, by nie rzec: głodu.

Można by więc rzec, że to kolejny pomysł na przewalanie publicznego grosza, gdyby nie jedno zdanie, stanowiące ideowe clou całego projektu. Organizatorzy, wedle deklaracji pani Przyjemskiej-Grzesik, będą wszem i wobec mówić o zmianach podejścia do jedzenia, zwłaszcza o odchodzeniu od jedzenia mięsa.

Tak, właśnie tu jest kotlet pogrzebany… I właściwie powinniśmy być wdzięczni naszemu magistratowi, bo w przeciwieństwie do wielu innych nie mówi jeszcze oficjalnie o jedzeniu i hodowaniu robali. Ale na wszystko przyjdzie czas…

No cóż, przy okazji będziemy musieli pogodzić się i z końcem tak ponoć hołubionej przez magistrat miejscowej tradycji. Np. maczankę po krakowsku zastąpi podawany na sposób krakowski świerszcz… To się jeszcze da przeżyć, ale co zrobić z jakże niepoprawną legendą o żarłocznym, mięsożernym Wawelskim Smoku? Dla chcącego nic trudnego, więc i ją da się jakoś zaadaptować. Oczywiście dawne kryteria doboru smoczych dań są dziś nie do zastosowania, ale można dobierać ofiary o dziewiczym, nieskażonym myśleniem rozumku…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski