MKTG SR - pasek na kartach artykułów

21 VIII 1964 r., Kraków, Wola Justowska

Redakcja
Ciemne chmury od rana wisiały nad miastem, a sierpniowe powietrze przez cały dzień było nieruchome i gorące. Dopiero późnym popołudniem, kiedy Karol jechał na rowerze przez podmiejską, willową dzielnicę, zaczął kropić deszcz.

Marta Szreder: LOLO

Chłopak przyśpieszył i zanim rozpadało się na dobre, zdążył dotrzeć do drewnianego pawilonu XIX-wiecznej strzelnicy, pamiętającej jeszcze stacjonujących tam żołnierzy austriackich, a teraz służącej barwom Cracovii.

Zsiadł z roweru i schronił się w przedsionku budynku. Stał tam przez dłuższą chwilę, nie zauważony przez nikogo, wahając się, czy wejść dalej i rozglądając się dookoła.

Deszcz uderzał miarowo o stromy, wysoko zawieszony dach frontowej galerii, z centralnie usytuowaną, zdobioną rotundą. Trochę dalej, w głębi zadaszonej części, grupa młodzieży ćwiczyła strzelanie do tarcz.

Nadzorował ich wysoki mężczyzna, o wyprostowanej, pewnej siebie sylwetce i siwych, krótko ostrzyżonych włosach. Mężczyzna przechadzał się między zawodnikami, wykrzykując co chwilę, niezrozumiałe dla Karola komendy, a jego donośny głos odbijał się echem od przeszklonych ścian galerii, na przemian z odgłosami wystrzałów.

Karol powoli oswajał się z nowym miejscem, stojąc jakby w ukryciu i przyglądając się trenującym z bezpiecznej odległości.

Zauważył, że w grupie zdecydowanie przeważali chłopcy, na oko trochę starsi od niego, a większość z nich miała już wyraźną wprawę w posługiwaniu się karabinem sportowym. Z rosnącą konsternacją obserwował, jak zawodnicy sprawnymi ruchami zmieniali naboje i oddawali kolejne, celne strzały do widniejących w oddali tarcz. I chociaż jeszcze godzinę temu tak bardzo chciał stać się jednym z nich, teraz czuł, że cały ten entuzjazm, odwaga i pewność siebie, opuszczają go bezpowrotnie.

Miał już zamiar wycofać się i przemyśleć sprawę raz jeszcze, kiedy jedna z nielicznych tu dziewczyn, o długich, brązowych włosach spiętych w koński ogon, płynnym ruchem odwróciła się i zdejmując z ramienia karabin, popatrzyła prosto na niego, uśmiechając się promiennie. Spojrzenie to trwało tylko moment, ale sprawiło, że Karol poczuł, jak zalewa go fala przyjemnego ciepła i zatrzymał się w pół kroku.

- Ogień, stop! - głos mężczyzny zadudnił, a wystrzały umilkły.

Trening sekcji dobiegł końca, a on nadal stał w tym samym miejscu, patrząc na dziewczynę, która opuściła już stanowisko i zaczęła niespiesznie zbierać się do wyjścia. Zastanawiał się, czy znów się do niego uśmiechnie, ale tak się nie stało.

- A pan młody, to w jakiej sprawie? - Karol drgnął zaskoczony. Pogarbiony dziadek wyrósł jak spod ziemi.

- Chciałem się zapisać... Mam nawet polecenie od lekarza... - odpowiedział zmieszany i odszukał w kieszeni lekko zamoknięty świstek papieru.

- No to śmiało! - dziadek bez zbędnych ceregieli pchnął go w głąb pomieszczenia.

- Trenerze, jakiś nowy kandydat! - krzyknął do mężczyzny, a ten odwrócił się i spojrzał na Karola. Miał zielone oczy i przyjazną, nieco pomarszczoną twarz.

- Miałeś kiedyś w rękach kbks? - zapytał, a Karol pokręcił przecząco głową.

- No to chodź, nie bój się. Zaraz cię tutaj sprawdzimy, czy się do czegoś nadajesz.
Deszcz powoli przestawał padać, ale młodzi zawodnicy nie spieszyli się do domów. Mimo że zajęci rozmowami, nie zwracali uwagi na Karola, on czuł się nieco speszony, kiedy trener prowadził go na stanowisko i pokazywał mu, jak trzymać kbks.

Wiedział, że dziewczyna też jeszcze tam była, słyszał jej swobodny śmiech.

- O, proszę, a tak przeładowujesz do następnego strzału - instruował trener.

Karol przejął od niego broń i w skupieniu wycelował. W jego umyśle zapanowała kojąca cisza. W jednej chwili wszyscy ci chłopcy i dziewczyny, pogarbiony dziadek, a nawet sam trener i brązowowłosa dziewczyna i jej promienny uśmiech, odpłynęli gdzieś daleko, jakby ich nigdy nie było. Ogarnął go spokój, jakiego nie czuł od dawna. Przez chwilę istnieli tylko on i lufa karabinu.

Wystrzelił, a pocisk trafił niemal w sam środek tarczy.

- No, no całkiem nieźle jak na pierwszy raz - powiedział trener z aprobatą.

- Witam w sekcji chłopcze! - dodał, poklepując go po plecach, a Karol, dumny z siebie, poszukał wzrokiem dziewczyny, chcąc się upewnić, czy słyszała pochwałę. Jednak nigdzie jej już nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski