Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500+ nie dla każdego. Sypią się odwołania

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne archiwum
Prawo. Samorządowe Kolegia Odwoławcze zajmują się już ponad tysiącem spraw w całej Małopolsce. Wielu rodzinom udaje się w ten sposób wywalczyć pieniądze.

Zdecydowanie najwięcej skarg w sprawie pieniędzy z programu 500+ wpływa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie - dotychczas jest ich już prawie tysiąc, ale cały czas przybywa. Średnio 80 spraw co tydzień. W Nowym Sączu skala jest trochę mniejsza, ale i tak poskarżyło się tam 140 rodziców. W Tarnowie ponad 120. Będą kolejni, bo nie zawsze przepisy są spójne i jednoznaczne.

WIDEO: Efekt 500 plus - czy zabraknie pracowników w niektórych branżach?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Postanowienia lokalnych samorządów kwestionują głównie rodzice i opiekunowie starający się o 500 zł na pierwsze dziecko, którzy przekroczyli kryterium dochodowe (nie więcej niż 800 zł na osobę i 1200 zł, jeśli jedno z dzieci jest niepełnosprawne).

Większość uważa, że urzędnicy błędnie obliczyli ich dochód; mają też wątpliwości co do tego, co zaliczono do dochodu, a co nie. - Zdarzają się także rodziny, w których próg jest nieznacznie przekroczony np. o kilka złotych. Trudno się dziwić, że są rozczarowani, bo to miała być pomoc, tymczasem wielu potrzebujących zasiłku nie dostaje - mówi Irena Gargul, szefowa Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Tarnowie.

Nie brakuje też odwołań rodziców po rozwodzie lub w separacji. Jeden z nich zwykle składa wniosek, a drugi go oprotestowuje. Z założenia 500 zł powinno być dzielone proporcjonalnie do czasu, w jakim obydwoje opiekują się dziećmi. - Jednak wyroki sądów rodzinnych zwykle regulują kontakty rodzica z dzieckiem, a to nie zawsze jest zbieżne z tzw. opieką naprzemienną - mówi Krystyna Sieniawska, prezes SKO w Krakowie. - Dlatego czasem rodzic, który co prawda ma ustalone kontakty z dzieckiem, nie zawsze może wpisać je do składu rodziny podczas ubiegania się o świadczenie.

Co ważne, kolegium odsyła dużą część odwołań urzędnikom (bo to gminy wypłacają pieniądze) do ponownego rozpatrzenia albo uzupełnienia. Coraz częściej zdarza się, że za drugim razem pieniądze zostają przyznane, a niektórym rodzicom udaje się wywalczyć 500 zł już w kolegium odwoławczym. W taki sposób w Tarnowie poszczęściło się siedmiu, a w Nowym Sączu trzem rodzinom.

Dlaczego skarg jest dużo? Pracownicy Samorządowych Kolegiów Odwoławczych twierdzą, że można ograniczyć ich liczbę, precyzując ustawę. - Spływałoby do nas nawet o połowę mniej odwołań, gdyby zmienić zasadę kryterium dochodowego w tym programie - twierdzi Maciej Ciesielka, prezes SKO w Nowym Sączu.

Chodzi o zasadę „złotówka za złotówkę”, która stosowana jest przy ubieganiu się o inne świadczenia rodzinne. - Gdyby dochód został przekroczony przykładowo o 10 zł, wtedy rodzina nie straciłaby prawa do świadczenia, ale przysługiwałaby jej kwota pomniejszona o te 10 zł - mówi prezes Ciesielka, choć sporne wydaje się, do jakiej kwoty można by stosować taką zasadę.

Z kolei prezes SKO w Krakowie przyznaje, że jest wiele nieprecyzyjnych zapisów. - Niespójność ustaw jest bardzo dokuczliwa zarówno dla nas, jak i dla rodziców - mówi Krystyna Sieniawska.

Przypomnijmy, że jeszcze ponad 9 tys. wniosków czeka w ogóle na rozpatrzenie ze względu na to, że jedno z rodziców przebywa za granicą.

W kolegiach brakuje rąk do pracy, a rodziny czekają

Tylko przez pierwsze pół roku po wprowadzeniu programu do Samorządowych Kolegiów Odwoławczych w całej Polsce wpłynęło 10 tys. odwołań. Pracownicy kolegiów nie mogą liczyć na dodatkowe etaty, a liczba niezadowolonych z decyzji samorządów rodziców wcale nie maleje.

Taka liczba wniosków spłynęła na biurka kolegiów tylko od kwietnia do września. - Statystyki zebrałam wtedy, aby podeprzeć nimi prośbę do minister rodziny i polityki społecznej o zwiększenie liczby pracowników do rozpatrywania spraw, bo rodzice chcą szybko otrzymać odpowiedź - mówi Krystyna Sieniawska, szefowa SKO w Krakowie. Jednak bez rezultatu.

Większej liczby pracowników nie udało się też wynegocjować w Nowym Sączu. - Od czasu wprowadzenia programu nasze stałe koszty: papieru, druku albo poczty, ale i wynagrodzeń dla pracowników rosną, a nie dostaliśmy ani jednego dodatkowego etatu - mówi Maciej Ciesielka, prezes nowosądeckiego kolegium. A spraw przybywa. Poza tymi dotyczącymi programu „Rodzina 500+” są również inne.

Tylko w ubiegłym roku kolegia w całej Polsce, w których pracuje 600 osób, rozpatrzyły aż 300 tys. odwołań. - Trzeba przygotować się na następną falę skarg, bo rodzą się kolejne dzieci, a inne osiągają pełnoletność, rodzicom zmieniają się dochody, więc trzeba szacować ok. 200 spraw rocznie tylko w naszym kolegium - twierdzi prezes Ciesielka.

Duża liczba odwołań i skromna kadra skutkuje opóźnieniami w wydawaniu decyzji. Te powinny być gotowe do 30 dni od daty wpływu, a bywa, że są wydawane dopiero po dwóch miesiącach.

Więcej pracy mają nie tylko kolegia, ale i Wojewódzkie Sądy Administracyjne, do których rodzice odwołują się, jeśli SKO nie uzna ich racji.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski