Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

65-latek twierdzi, że uderzył prętem żonę, bo chciała od niego pieniędzy

Redakcja
NOWY SĄCZ, STRÓŻÓWKA. - W końcu po dwudziestu latach ją zabiłem - miał krzyczeć, gdy przed dom przyjechała policja. W sądzie zeznał, że niewiele pamięta.

Niepamięcią i mętlikiem w głowie zasłaniał się w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu 65-letni Eugeniusz N. Mężczyzna zaatakował metalowym prętem żonę. Kobieta cudem uniknęła śmierci.

Małżonkowie ze Stróżówki (gmina Gorlice) byli skłóceni od lat. Atmosfera była tak napięta, że podzielili dom na pół. Eugeniusz mieszkał na parterze, Barbara na piętrze. Do jej części prowadziło osobne wejście. Mimo to konflikty się zdarzały. 65-latek był karany grzywnami za psychiczne znęcanie się nad żoną.

- Ona chciała wyrzucić mnie z domu, na który wspólnie zarobiliśmy. Chodziło jej tylko o majątek - utrzymuje Eugeniusz N.

10 lipca 2013 r. puściły mu nerwy. Jak zeznał, "pił sobie spokojnie piwo", gdy zjawiła się żona i zaczęła go prowokować do kłótni. Kobiecie towarzyszył jej brat Wacław B. Jak twierdzi oskarżony, Barbara N. uderzyła go kamieniem w twarz. Wpadł w szał. Chwycił ciężki metalowy pręt i rzucił go w jej kierunku. Gdy żona z rozbitą głową upadła na podłogę, miał pobiec po telefon, żeby wezwać karetkę. W sądzie tlumaczył, że nie znalazł komórki. Wrócił przed dom, gdzie stał już z nożem Wacław B.

- Krzyczał, że mi przyrodzenie odetnie i salceson, czyli brzuch, rozpruje - zeznawał Eugeniusz N. To wersja Eugeniusza N., który stanowczo twierdzi, że nie miał zamiaru zabić ani żony, ani jej brata. Zaprzecza też, by im groził śmiercią.

Inne ustalenia poczyniła jednak prokuratura w Gorlicach. Utrzymuje, że mężczyzna z premedytacją uderzył żonę prętem w głowę. Cudem uniknęła śmierci, ponieważ ciężkie narzędzie zsunęło się po czaszce i spadło na bark. Świadkowie zeznali, że 65-latek był agresywny. Biegał z prętem wokół załogi pogotowia, która zjawiła się na miejscu. Eugeniusz N. był tak zdenerwowany, że trzeba było wezwać aż dwa radiowozy, by go ujarzmić. On sam tego nie potwierdza.

- Nie znam świadków, którzy opowiadali takie rzeczy - mówi Eugeniusz N. - Gdy doszło do gwałtownej sprzeczki, widziałem tylko żonę i jej brata. Nikogo poza nimi tam nie było, a teraz się okazuje, że jest kilkunastu świadków. Biegli uznali, że w chwili awantury mężczyzna miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. On sam mówi, że był pod wpływem alkoholu. Promile w połączeniu ze wzburzeniem miały sprawić, że niewiele pamięta.

Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa. Najniższa przewidywana kara za takie przestępstwo to osiem lat więzienia. Najwyższą jest dożywocie, które jednak w praktyce orzeka się niezwykle rzadko.

- Orzekając karę sąd zapewne weźmie pod uwagę, że oskarżony działał przy znacznym ograniczeniu poczytalności - uważa Sławomir Korbelak z gorlickiej prokuratury.

Paweł Szeliga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski