Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

86-letni Henryk Malanowicz wywalczył 500 tys. zł za represje w czasach komunizmu. Złożył apelację, bo chce wyższej kwoty

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Henryk Malanowicz z Nowej Huty walczy o wyższe odszkodowanie za represje
Henryk Malanowicz z Nowej Huty walczy o wyższe odszkodowanie za represje Archiwum
Mieszkaniec Nowej Huty, 86-letni Henryk Malanowicz, wywalczył przed krakowskim sądem uniewinnienie za skazanie na 6 lat więzienia z powodu wysadzenia pomnika Armii Czerwonej. Sąd Okręgowy w Krakowie przyznał mu za represje 405 tys. zadośćuczynienia i 97 tys. odszkodowania. Kombatant w złożonej apelacji chce wyższej kwoty.

FLESZ - Wyższe świadczenie 500 plus? PiS chce zmian

- Uważamy, że sąd I instancji niewłaściwie wyliczył kwotę odszkodowania. Stąd nasze wnioski o jego podwyższenie - mówi mec. Maciej Krzyżanowski, autor apelacji.

Malanowicz doświadczył na własnej skórze skali represji, gdy Polską rządzili komuniści. Pochodzi z rodziny o patriotycznych tradycjach. Jego wujkowie walczyli w legionach Piłsudskiego. On sam wstąpił w połowie lat 50. do Armii Wolnej Europy (AWE). Nie była to wielka organizacja, zrzeszała co najwyżej kilkadziesiąt osób i działała raczej pod kątem politycznym w latach 1954–1960 na terenie świętokrzyskiego.

Do AWE Malanowicza przyjął jego wujek, który jednocześnie był głównodowodzącym organizacją naczelnikiem poczty w Rakowie. Tam też zatrudniony został wówczas 21-letni mężczyzna. Jako listonosz miał za zadanie przeglądanie korespondencji, wyłapywanie donosów, a w konsekwencji ostrzeganie ludzi, na których donoszono i wpisywanie na listę tzw. szpicli.

W 1956 r. na rynku w Rakowie doszło do politycznej akcji dywersyjnej. Grupa AWE zaplanowała zniszczenie pomnika ku czci Armii Czerwonej. Pierwotnie monument został postawiony, aby upamiętnić poległych podczas walk z bolszewikami w 1920 r.

- Komuniści go zbezcześcili. Ściągnęli tablicę z nazwiskami i popiersie „dziadka” Piłsudskiego. Powiesili za to gwiazdę - opowiadał przed sądem Malanowicz. 11 listopada członkowie AWE, używając trotylu i granatu, wysadzili pomnik. Jak mówi, jego organizacja nie popełniała żadnych pospolitych przestępstw. - Członkowie nie mogli pić alkoholu, żeby się przypadkiem nie zdradzić - zeznał.

Władzom zabrało trochę czasu namierzenie sprawców, ale wyłapali wszystkich. Zatrzymania rozpoczęły się w 1959 r. po nieudanym skoku na kasę spółdzielczą w miejscowości niedaleko Sandomierza. Był czerwiec 1960 r. 86-latek dobrze pamięta, że przyszli do niego o trzeciej nad ranem i wywieźli do aresztu. Tam go bili po głowie i karku.

- Mów, bandyto! - te słowa wryły mu się w pamięć najbardziej. W areszcie spędził osiem miesięcy, później został skazany na sześć lat więzienia. Inni nie mieli tyle szczęścia. Wyroki, jakie padały, sięgały dożywocia. Malanowicz dobrze pamięta losy jego wuja Waleriana Grosickiego. Został on skazany na 10 lat więzienia, automatycznie zwolniony z pracy, jego córkę wyrzucono z Uniwersytetu Jagiellońskiego, syn popełnił samobójstwo, a żona - jak stwierdził 86-latek - zwariowała. Po pewnym czasie Grosicki trafił do psychiatryka i spędził tam trzy lata.

On sam został wysłany do Wronek. Samo więzienie nie było miejscem kaźni. Malanowicz opowiadał, że był w ok. 18-metrowej celi z czterema lub sześcioma współwięźniami. Codziennie wychodzili na półgodziny spacer, raz w tygodniu osadzeni mogli brać kąpiel. Nie było im zimno, a władze pozwalały na wysyłanie paczek przez rodzinę. Nidy też nie został pobity - ani przez współwięźniów, ani przez pracowników zakładu karnego. Po wyjściu na wolność miał ogromne trudności ze znalezieniem pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 86-letni Henryk Malanowicz wywalczył 500 tys. zł za represje w czasach komunizmu. Złożył apelację, bo chce wyższej kwoty - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski