Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adopcja widziana z dwóch stron

Barbara Matoga
Zwierzęta potrzebują pełnej miski i schronienia, ale przede wszystkim potrzebny im jest dom
Zwierzęta potrzebują pełnej miski i schronienia, ale przede wszystkim potrzebny im jest dom Fot. 123rf
Ludzie, którzy chcą przygarnąć bezdomne zwierzę, często nie rozumieją, dlaczego schronisko lub dom tymczasowy stawia im warunki. Z drugiej zaś strony wolontariusze zbyt szybko rezygnują z chętnych na psa czy kota i bywają oschli albo nieuprzejmi

Do schroniska przyjechał obywatel jednej z podmiejskich gmin i przywiózł psa, którego kilka lat temu zabrał z tego miejsca. Oznajmił, że chce go oddać, bo „jest stary i nie chce mu się na obcych szczekać”. Ale owszem, chętnie wymieni go na jakiegoś młodszego…

Kotkę Figę adoptowano jako małego kociaka. Kilka dni temu znów trafiła do schroniska - ktoś znalazł ją na ulicy. Była zaczipowana, więc pracownicy wiedzieli, że znalazła się tu już po raz drugi i kto jest jej właścicielem. Niestety, „opiekunowie” okazali się nieuchwytni. Figa tęskni za ludźmi i marnieje w schroniskowym boksie.

Rosa i Luna żyły szczęśliwie w domu swojej pani. Kiedy zmarła, rodzina oddała je do azylu. Były przerażone nieznanym otoczeniem. Młodsza Luna w końcu oswoiła się z sytuacją, ale Rosa nie umiała się zaaklimatyzować. Z tęsknoty za własnym domem zaczęła chorować, by w końcu odejść na zawsze.

Druga strona obrazu

Mikołaj ma już jednego kota, ale postanowił przyjąć drugiego. Przeglądając ogłoszenia „zakochał się” się w kocie, znajdującym się w odległym o kilkadziesiąt kilometrów schronisku. Podczas telefonicznej rozmowy, podczas której zadeklarował chęć adoptowania kota i osobisty przyjazd po niego, usłyszał stwierdzenie, że nie wydają kotów w miejsca tak odległe i pytanie, czy w jego miejscowości nie ma schroniska, gdzie inne koty czekają na dom. Mikołaj w końcu zdecydował się na przygarnięcie kociaka, ogłaszanego jako „urodzonego przez domową kotkę”. Tam nikt nie stawiał mu żadnych warunków.

Kilka miesięcy temu pani Beata musiała uśpić swoją chorą na raka suczkę. Ale dom bez psa był zbyt cichy i pusty, więc zadzwoniła do domu tymczasowego, w którym przebywał młody piesek. Rozmowa przebiegała w przyjaznej atmosferze aż do chwili, gdy zaznaczyła, że jest osobą po sześćdziesiątce. Nie pomogły zapewnienia, że w razie choroby czy wyjazdu zwierzakiem zajmie się zaprzyjaźniony sąsiad. - To nie jest pies dla pani - ucięła rozmowę wolontariuszka.

Amelia pracuje w mieście, ale od kilku lat mieszka na wsi. Jej psy zawsze mieszkały w domu, były kastrowane i w razie potrzeby leczone, odpowiednio karmione. W internecie wypatrzyła uroczego psiaka i przyjechała do schroniska, by go adoptować. I wyjechała z niczym, bo - jak się okazało - osoba mieszkająca na wsi musi zostać sprawdzona, czy zapewni psu odpowiednie warunki.

Nie oddam kota byle komu

Wolontariuszy zajmujących się bezdomnymi zwierzętami nie dziwią sytuacje opisane w pierwszej części tekstu, ani nie oburzają te z drugiej. Wielu z nich przyznaje, że odmówiło adopcji osobom, które zgłaszały się po kota lub psa. Bo odpowiedzialny, tymczasowy opiekun nie chce POZBYĆ SIĘ kota - chce natomiast znaleźć mu jak najlepszy dom stały, w którym zwierzak - bezpieczny i zadbany - przeżyje całe swoje kocie życie. Bezpieczeństwo ma zapewnić dom „niewychodzący”, lub - jeśli nowi opiekunowie zamierzają kota wypuszczać na zewnątrz - znajdujący się w bezpiecznej okolicy. Bezpieczeństwo to także zabezpieczone okna i balkony, uniemożliwiające upadek i/lub zaginięcie. To wreszcie uzyskanie informacji, czy na przyjęcie kota zgadzają się wszyscy domownicy, czy któryś z nich nie ma alergii, czy ewentualne pojawienie się w rodzinie małego dziecka nie będzie powodem do pozbycia się zwierzęcia. Natomiast pojęcie „zadbany” obejmuje nie tylko żywienie kota, ale również zapewnienie, że w razie potrzeby znajdzie się pod opieką weterynarza. A także, że w przypadku wyjazdów opiekuna nie zostanie pozostawiony sam sobie lub - co gorsza - wyrzucony z domu. Ważne są także informacje, czy w domu są inne zwierzęta i czy dana osoba miała już kiedyś kota - i dlaczego go już nie ma.

Trochę taktu nie zaszkodzi

Ale nawet uznając powyższe argumenty warto zauważyć, że w sytuacji, gdy schroniska i domy tymczasowe pękają w szwach, a bezdomność zwierząt liczona jest w setkach tysięcy, bezpardonowa odmowa adopcji niesie korzyść dla kota czy psa - i nie zawsze jest w pełni uzasadniona. Czasem w ubogim, niedużym mieszkaniu zwierzę znajdzie więcej troski i miłości niż u zamożnych właścicieli. Wiejska zagroda może być bezpieczniejsza od miejskiego podwórka, a karmienie zwierzaka resztkami będzie miało na niego mniej traumatyczny wpływ niż wegetacja w schronisku.

Ważny jest też sposób, w jaki rozmawia się z chętnym do adopcji - nawet, jeśli naszym zdaniem nie spełnia on stawianych warunków. Zamiast mówić, że „jest pani za stara na tego psa” można przecież zasugerować, że żywiołowy szczeniak będzie gryzł buty i szalał na spacerze. Kogoś, kto chce adoptować kota z odległego schroniska, można dokładnie wypytać o jego „kocie” doświadczenia; w czasie takiej rozmowy intuicja często podpowie, czy przyszły opiekun będzie odpowiedzialny. Oschły, wykluczający wszelką dyskusję ton zniechęci do adopcji nie tylko rozmówcę, ale także jego znajomych, z którymi podzieli się on swoimi niemiłymi doświadczeniami.

Bo bezdomne zwierzęta potrzebują pełnej miski i ciepłego schronienia - ale przede wszystkim potrzebny im jest dom.

WIDEO: Co trzeba wiedzieć adoptując psa?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski