Adrianna Budzoń: Marzy mi się ponowny awans do ekstraklasy

- Umowę z klubem z Rzeszowa rozwiązałam za __porozumieniem stron - mówi rozgrywająca, którą kibice pamiętają z występów w Wiśle pod panieńskim nazwiskiem Szady. - Pracę w Rzeszowie straciłam na wniosek trenera, który nie widział mnie w zespole. Nie spodziewałam się tego i wciąż jest mi z __tego powodu przykro - nie ukrywa.

Wychowanka Stali Mielec po zakończeniu gry w Wiśle trafiła na Podkarpacie do drugoligowej wówczas drużyny i przeszła z nią drogę aż do najwyższej klasy rozgrywkowej.

- Nie ukrywam, że marzy mi się, aby tak samo było w Wieliczce. Widzę tu podobny zapał działaczy, fajną atmosferę w zespole. Jesteśmy liderem w drugiej lidze, celem jest awans. Na pewno sportowo stać zespół na grę w pierwszej __lidze.

Rozgrywająca jest w wielickiej drużynie od kilku tygodni. Zastąpiła Paulinę Kerep, wychowankę MKS MOS Wieliczka, która z powodu kontuzji zdecydowała się odpocząć od wyczynowego sportu. Budzoń najczęściej mecze zaczyna jednak na ławce rezerwowych. Pierwszą rozgrywjącą jest Iwona Urbanik.

- Nasza trenerka jest profesjonalistką i żongluje składem tak, by zespół wygrywał. Każda z nas dostaje szanse gry. Jestem nowa, więc muszę poczekać na więcej okazji do występów - twierdzi Budzoń.

Zawodniczka podpisała umowę do końca sezonu, ale jeśli zespół zrealizuje zakładany sportowy cel, to umowa ma zostać przedłużona.

- Cieszę się, że znalazłem się w Wieliczce. Developres nie robił mi kłopotów z odejściem, oba kluby szybko się porozumiały, dzięki czemu nie miałam długiej przerwy w grze. Przechodząc z ekstraklasy do drugiej ligi, widać różnicę poziomów. Musimy się mobilizować na wszystkie mecze, nikogo nie lekceważymy, bo może się to odbić niekorzystnie w najważniejszych meczach sezonu - mówi na koniec siatkarka, mająca na koncie występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski.