Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Albo jest się chrześcijaninem, albo Niemcem. Jednym i drugim się nie da”

Joanna Lubecka
Niezłomny obrońca kościoła w Niemczech Hitlera pastor Martin Niemöller
Niezłomny obrońca kościoła w Niemczech Hitlera pastor Martin Niemöller Fot. Archiwum
13 stycznia 1941 roku Martin Bormann, osobisty sekretarz Adolfa Hitlera, wydał tajny rozkaz, którego celem była likwidacja zakonów. Był to kolejny krok w walce z Kościołem katolickim zarówno w Rzeszy Niemieckiej, jak i na okupowanych terytoriach.

We wspomnieniach Hermanna Rauschninga, prezydenta Senatu Wolnego Miasta Gdańska opisane jest spotkanie, które miało miejsce wiosną 1933 roku w kancelarii Rzeszy. Hitler wygłosił tam jeden ze swych długich monologów, którego tematem była religia.

Mówił wtedy m.in.: „dla naszego narodu jest rzeczą decydującą, czy przejmuje żydowską wiarę chrześcijańską z jej miękką moralnością miłosierdzia, czy też silną, bohaterską wiarę w Boga w przyrodzie, Boga we własnym narodzie, Boga we własnym losie, własnej krwi”. Rauschning głęboko wierzący protestant z przerażeniem słuchał dalej: „Albo jest się chrześcijaninem, albo Niemcem. Jednym i drugim się nie da”. W 1936 r. Rauschning opuścił Rzeszę i udał się na emigrację do Stanów Zjednoczonych.

Adolf Hitler gardził wszystkim tym, co głosiło chrześcijaństwo. Miłość wobec bliźniego, szacunek do drugiego człowieka, miłosierdzie uważał za objawy słabości. Bliższy był mu ideał nadczłowieka, odrzucający chrześcijańską równość ludzi wobec Boga.

Doceniał jednak potrzebę transcendencji, mistycyzmu, wiedział, że religijne uniesienia trzeba zastąpić innymi. Stąd w nazizmie tak bardzo rozbudowany został rytuał masowych uroczystości, wspólne śpiewy, okultystyczne ceremonie. Cała elita Rzeszy Niemieckiej zajmowała się ezoteryką, a więc tajną magiczną wiedzą, dostępną rzekomo jedynie dla wybrańców.

Hitler nie tylko chciał zwalczać chrześcijaństwo, ale chciał je zastąpić nową „religią”, w której znajdziemy te same, choć na nowo zdefiniowane elementy: naród wybrany to Aryjczycy, grzech pierworodny to pomieszanie ras, siedliskiem duszy jest krew, „Mein Kampf” to nowa ewangelia, a dziesięć przykazań zastąpionych zostało 12 przykazaniami Hitlera. Sam Hitler miał być następcą Chrystusa, który dokończy dzieła i ostatecznie wypleni zło, które reprezentują Żydzi, stworzeni przez boga materializmu, który więzi duszę, w rzeczywistości jest więc szatanem.

My jesteśmy kościołem. Czas ich Kościoła minął

Te słowa Adolfa Hitlera zapowiadały kłopoty dla kościołów chrześcijańskich. Były one dla Hitlera konkurencją w rywalizacji o „rząd dusz”. Szczególnie groźny był scentralizowany i hierarchiczny Kościół katolicki, na czele którego stał papież, powszechnie przez nazistów nazywany szamanem.

Zanim Hitler przystąpił do fizycznej likwidacji Kościołów, postanowił najpierw wydrzeć im wiernych. Nowa religia Hitlera skierowana była przede wszystkim do młodych ludzi i trzeba przyznać, że naziści potrafili doskonale odczytać potrzeby młodzieży niemieckiej. Zjazdy Hitlerjugend i Związku Niemieckich Dziewcząt (BDM) przypominały liturgię religijną. Chłopcy śpiewali hymny: „Żaden klecha zły nie przeszkodzi nam czuć się dziećmi Hitlera. Nie idziemy za Chrystusem, lecz za Horstem Wesselem. Precz z kadzidłem i wodą święconą”. Dziewczęta miały „modlitwę” wzorowaną na „Ojcze Nasz”: „Adolfie Hitlerze, tyś jest naszym wielkim wodzem (…), niech przyjdzie Twoja Trzecia Rzesza, Niech Twoja wola będzie jedynym prawem na ziemi. Głosu Twego daj nam słuchać co dnia (…)”.

Początkowo, w czasie budowania struktur narodowo-socjalistycznych i przejmowania władzy, Hitler starał się prowadzić umiarkowaną politykę wobec Kościoła katolickiego, co zaowocowało zawarciem konkordatu z Watykanem w 1933 r. Równocześnie, wewnątrz struktur partyjnych i państwowych starał się eliminować wiarę i jej wyznawców. W 1937 roku wprowadzono oficjalnie pojęcie „Gottgläubig” (wierzący w boga), miał nim prawo zostać jedynie ten, kto oficjalnie wystąpił ze wspólnoty wiernych. Wystąpienie z kościoła było wymagane przy awansie w SS, a śluby i pogrzeby odbywały się bez obecności duchownych.

Kościół został jednoznacznie zdefiniowany jako wróg. Alfred Rosenberg główny ideolog nazizmu już w 1939 roku napisał: „ubiór rzymskiego księdza to mundur śmiertelnego wroga niemieckiego odrodzenia, przeciwnika jednej jedynej Rzeszy Niemieckiej”.

Sam zastępca Hitlera Martin Bormann w piśmie okólnym do gauleiterów z 9 czerwca 1941 r. tak precyzował stanowisko nazistów wobec kościoła: „Naród musi coraz bardziej uwalniać się od kościołów i jego organów - proboszczów (…). Kościół musi zostać całkowicie i ostatecznie przełamany i usunięty”.

Hitler pochodzący z katolickiej Austrii zdawał sobie sprawę, że łatwiej będzie podporządkować niemiecki Kościół protestancki, który był rozdrobniony i nie podlegał żadnej władzy zewnętrznej. Potwierdziły to wyniki wyborów w latach 30., w których NSDAP wygrała przede wszystkim na terenach ewangelickich.

W 1933 roku z inspiracji Hitlera udało się stworzyć Niemiecki Ewangelicki Kościół Rzeszy. Jedność trwała jednak krótko, gdyż próba wykluczenia z kościoła „niearyjskich” kapłanów, spotkała się ze zdecydowanym oporem większości pastorów. Na ich czele stanął dotychczasowy zwolennik nazizmu Martin Niemöller, który stworzył nowy Kościół Wyznający, otwarcie sprzeciwiający się terrorowi nazistowskiemu. Niemöller został aresztowany w 1937 roku i aż do końca wojny był więziony w różnych obozach koncentracyjnych. Jego najbliższy współpracownik Dietrich Bonhoeffer został zamordowany w obozie koncentracyjnym w 1945 roku.

„Ostateczne rozwiązanie kwestii religijnej”

W 1939 roku w trakcie przemówienia w Reichstagu Hitler zapowiedział dwa „ostateczne rozwiązania”, zagładę Żydów oraz likwidację Kościołów. Oświadczył wtedy: „Niemieckich kapłanów będących politycznymi wrogami Rzeszy będziemy likwidować”.

Proces walki z Kościołem katolickim rozpoczął się już w połowie lat 30. falą spektakularnych aresztowań księży, zakonników i zakonnic, których oskarżono o przestępstwa dewizowe i seksualne. Hitler zdawał sobie sprawę, że bezpośrednie uderzenie w Kościół poprzez zakazy oraz aresztowania wzmocni wspólnotę, dlatego zastosował bardziej wyrafinowany plan. Już w 1933 roku zdradził w jednej z rozmów: „Nie zrobię z nich męczenników. Napiętnujemy ich jak zwykłych przestępców. Zedrę z ich twarzy szlachetną maskę. A jeśli to nie wystarczy, to ośmieszę ich i zohydzę”.

Na pomoc Kościołowi niemieckiemu przyszedł Watykan. W 1937 r. papież Pius XI ogłosił encyklikę pod tytułem „Mit brennender Sorge” (z palącą troską). Uważa się nią za najostrzejszy w historii dokument Rzymu wobec władzy politycznej. Pod osłoną nocy, uprzedzając akcję policji wierni i duchowni rozwozili tekst encykliki do niemieckich kościołów, przekazywali je w konfesjonałach, a spowiednicy chowali tekst w tabernakulum.

21 marca 1937 roku, w Niedzielę Palmową słowa papieża odczytano prawie we wszystkich kościołach w Niemczech. Papież wprost odnosił się do sytuacji w tym kraju. „Z palącą troską i z wzrastającym zdziwieniem patrzymy od dłuższego czasu na udręczenie Kościoła, na wzmagające się uciemiężenie katolików”. Ruch nazistowski papież określił jako „zasadniczo nieprzyjazny wobec Chrystusa”, chcący „bezsporne prawo stłumić otwartym lub ukrytym gwałtem”. Bezpośrednim uderzeniem w Hitlera były słowa: „tylko płytkie umysły mogą popaść w ten błąd, by mówić o Bogu narodowym, o religii narodowej (…). Bóg dał przykazania jako najwyższy władca. Mają one znaczenie niezależnie od czasu i przestrzeni, kraju i rasy”.

Hitler był wściekły. Zapowiedział kolejne aresztowania i procesy. Nasiliły się ataki na duchownych, a nawet biskupów, prym w takich rozbojach wiodło Hitlerjugend. Po wybuchu wojny prześladowania były jeszcze większe. W wyniku rozkazu Bormanna o likwidacji klasztorów skonfiskowano nie tylko domy zakonne, ale również prowadzone przez Kościół kliniki, domy starości, sierocińce, które najczęściej przeznaczano na sanatoria i domy wypoczynkowe dla żołnierzy Wehrmachtu i SS. W sumie zlikwidowano 120 placówek zakonnych.

Hitler dotrzymał słowa, jedna trzecia niemieckich duchownych katolickich została poddana prześladowaniom. 407 księży trafiło do obozów koncentracyjnych, 107 w nich zginęło, kolejnych 63 zostało straconych poza obozami. Wielu duchownych mimo prześladowań odważnie i publicznie sprzeciwiało się prześladowaniu Żydów. W 1943 r. biskupi niemieccy ogłosili list pasterski, w którym jednoznacznie stwierdzili: „zabijanie jest złem, nawet jeśli dokonywane jest rzekomo w interesie ogółu: na niewinnych i bezbronnych umysłowo upośledzonych (…) na ludziach innej rasy”.

Albert Einstein, zadeklarowany ateista, Niemiec żydowskiego pochodzenia, który w 1933 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, tak ocenił rolę Kościoła w czasach nazizmu: „Jedynie Kościół zagrodził drogę hitlerowskim kampaniom zdławienia prawdy. Nigdy przedtem nie interesowałem się Kościołem, lecz dziś budzi on we mnie zachwyt i uczucie przyjaźni. Jedynie Kościół bowiem miał odwagę i upór, by bronić prawdy i wolności moralnej. Muszę wyznać, że to, czymś kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bezwarunkowo”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski