Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandr Juszczenko, Ukrainiec, przebywa w Rosji wbrew woli. Przestępcy nigdy się nie zmienią – mówi. Jego historia jest wstrząsająca

Paweł Kurczonek
Paweł Kurczonek
Ukraińska rodzina Juszczenko przebywa w Rosji wbrew swojej woli.
Ukraińska rodzina Juszczenko przebywa w Rosji wbrew swojej woli. Rodzina Juszczenko
- Rosyjscy przestępcy po serii represji wobec naszej rodziny, aby ukryć swoje okrucieństwa, zmuszają nas do uzyskania obywatelstwa pod groźbą więzienia i śmierci – pisze Aleksandr Juszczenko. Obywatel Ukrainy przebywa obecnie w Moskwie, jak mówi – wbrew swojej woli. Rosję będzie mógł opuścić dopiero po uzyskaniu rosyjskiego obywatelstwa.

Spis treści

Obywatel Ukrainy, Aleksandr Juszczenko, jest praktycznie uwięziony w Rosji

Aleksandr Juszczenko skontaktował się z Dziennikiem Zachodnim drogą mailową. Pisze, że w stolicy Rosji przebywa wbrew swojej woli.

- Rosyjscy przestępcy po serii represji wobec naszej rodziny, aby ukryć swoje okrucieństwa, zmuszają nas do uzyskania obywatelstwa pod groźbą więzienia i śmierci. Nie wolno nam wyjechać z Rosji i nie wolno nam wrócić na Ukrainę – pisze w mailu Aleksandr Juszczenko.

Jak dodaje, on i jego rodzina jest przez władze rosyjskie praktycznie zmuszona do przyjęcia obywatelstwa Federacji Rosyjskiej.

- Złożyłem wniosek do Rosyjskiej Służby Migracyjnej o pozwolenie na powrót na Ukrainę, ale dostałem wiadomość, że muszę uzyskać obywatelstwo rosyjskie. Rosyjska straż graniczna wypuści mnie z kraju tylko wtedy, gdy będę posiadał ważne dokumenty potwierdzające obywatelstwo rosyjskie – przekazuje Ukrainiec.

W sprawie swojej i swojej rodziny Aleksandr kontaktował się ze wszystkimi możliwymi władzami, wliczając administrację prezydenta Rosji. Podkreślał, że nie zamierza zostać obywatelem tego kraju i chce wrócić na Ukrainę. W wysyłanych pismach zaznacza, że w Rosji jest nielegalnie przetrzymywany.

Ukrainiec bez dokumentów w Rosji – jak to się stało?

Aleksandr Juszczenko nie urodził się na Ukrainie, lecz w czeskiej Pradze. Jego ojciec Valerij, a także dziadek i pradziadek byli ukraińskimi oficerami, a matka prawnikiem. Z tego powodu Aleksandr podkreśla, że w jego rodzinie zawsze wszystko odbywało się zgodnie z przepisami prawa.

- Jesteśmy Ukraińcami z rodziny wojskowej. W 1993 r. złożyliśmy wniosek do Federacji Rosyjskiej o status uchodźców z Tadżykistanu. Mój ojciec, oficer, był już wcześniej na Ukrainie, a moja mama i ja znaleźliśmy się w Federacji Rosyjskiej – opowiada Aleksandr.

Jego rodzice są po rozwodzie. Aleksandr wyjechał z matką, ale po pewnym czasie ponownie nawiązał kontakt z ojcem Valerim. Powodem, dla którego Aleksandrowi zależy, by szybko wrócić na Ukrainę, są problemy zdrowotne jego ojca.

- W Federacji Rosyjskiej wbrew naszej woli wysłano nas na daleką północ Jamalsko-Nienieckiego Okręgu Autonomicznego, gdzie faktycznie przetrzymywano nas w osadzie jako więźniów, odmówiono nam odnowienia dokumentów uchodźczych i wydania tymczasowych dokumentów tożsamości – opowiada Aleksandr.

Mama Aleksandra złożyła w związku z tym pozew do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko Federacji Rosyjskiej. Jak wspomina Juszczenko, w życiu jego rodziny zaczęło się wtedy piekło. Rosyjska policja regularnie go biła, a jego mamie nie pozwolono pracować. Rodzina Aleksandra, pomimo starań, nie mogła dostać dokumentów uchodźczych, które pozwoliłyby im na wyjazd z północy Rosji.

- Żyliśmy w głodzie, nie mogłam chodzić do szkoły, bo zgasły światła. Rosjanie przez dwie zimy próbowali nas zabić mrozem -65 st. Celsjusza, wyłączyli nam ogrzewanie. W 2011 r., po czwartej apelacji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, otrzymaliśmy zaświadczenia tymczasowo potwierdzające naszą tożsamość, pozwalające na wyjazd do Moskwy – opowiada Juszczenko.

Dodaje, że Rosjanie odmówili uznania ich tożsamości. „Kto udowodni, że to wy?” – mówili. Ostatecznie rodzinie Juszczenko udało się wyjechać do Moskwy. Tam od razu wystąpili o dokumenty potwierdzające status uchodźców.

- Rosjanie wlekli nas przez sądy, a my żyliśmy bez dokumentów, bez możliwości wynajęcia mieszkania i zarobienia na jedzenie, a Rosjanie śmiali się, że jesteśmy bezdomni. Potem odnalazł mnie ojciec, sprawdził tożsamość moją i mojej matki na Ukrainie i złożył wniosek o obywatelstwo – wspomina Aleksandr.

Wojna na Ukrainie pokrzyżowała plany rodzinie Juszczenko

Ukraińskie urzędy potwierdziły, że rodzina Juszczenko nigdy nie otrzymała rosyjskiego obywatelstwa. W związku z tym obywatelstwo ukraińskie natychmiast zostało uznane.

- Nie mam w rękach ukraińskiego paszportu. Występowałem o niego na krótko przed rozpoczęciem wojny. Mój ojciec skontaktował się z Ministerstwem Spraw Zagranicznych Ukrainy, a oni oficjalnie odpowiedzieli „skontaktuj się z Konsulatem Ukrainy w dowolnym kraju w celu uzyskania dokumentu umożliwiającego powrót na Ukrainę” – mówi Ukrainiec.

To byłoby możliwe, gdyby nie nadszedł 24 lutego 2022. Gdy zaczęła się wojna, ukraiński konsulat w Moskwie został zamknięty. Jedyną nadzieją na opuszczenie Rosji został w tej sytuacji konsulat na Łotwie.

- Ojciec wystąpił do łotewskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych o pozwolenie na wjazd na Łotwę w celu złożenia wniosku do konsulatu i powrotu na Ukrainę. Łotewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zezwoliło nam na wjazd na Łotwę z ważnym tymczasowym dowodem tożsamości – opowiada Aleksandr Juszczenko.

Mowa o tych samych dokumentach, dzięki którym rodzina Juszczenko mogła wyjechać do Moskwy z północy Rosji. Problem w tym, że wydane dawno temu tymczasowe papiery straciły ważność. Aleksandr i jego mama wystąpili do Służby Migracyjnej Federacji Rosyjskiej o wydanie tymczasowych dowodów osobistych pozwalających na wyjazd z Rosji, jednak rosyjska straż graniczna pozwoli rodzinie Juszczenko na wyjazd tylko wtedy, gdy będą mieć ważne dokumenty potwierdzające obywatelstwo rosyjskie.

- Rosyjska Służba Migracyjna trzyma nas w tym kraju jak niewolników. W zasadzie zmusza nas do uzyskania obywatelstwa. W tej chwili zamieszkałem w mieszkaniu w Moskwie, ale jestem tu czymś niższym niż człowiek. Nie wiem, co robić dalej, bo nie mam pieniędzy ani dokumentów – mówi Aleksandr.

Ukraińska rodzina chce, by ich historia została opowiedziana

Aleksandr kontaktował się z dziennikarzami z Estonii, Litwy i Łotwy. Łotewski serwis informacyjny la.lv podaje, że redakcja otrzymała kopie pism, które Ukrainiec wysłał do władz Rosji. Serwis dysponuje także pismem od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łotwy, które potwierdza prawdziwość słów Aleksandra. Te same pisma otrzymał drogą elektroniczną Dziennik Zachodni.

- 5 razy pozwaliśmy Rosjan w Europejskim Trybunale Praw Człowieka jako ofiary represji politycznych ze strony władz Federacji Rosyjskiej, która przez wiele lat niszczyła naszą rodzinę. Dwa razy zwróciliśmy się do najwyższego Komisarza ONZ ds. uchodźców w Nowym Jorku i Genewie – pisze Aleksandr.

Juszczenko chce, w miarę możliwości, relacjonować dalszy przebieg sprawy, ponieważ zależy mu na tym, by świat dowiedział się o niesprawiedliwości, jaka spotkała jego i jego bliskich. Swoją sytuację porównuje do poddaństwa.

- Po rozpadzie ZSRR Rosjanie rzekomo podpisali międzynarodowe Konwencje Praw Człowieka, praw kobiet i dzieci, ale tak naprawdę w Federacji Rosyjskiej nadal siali chaos. Przestępcy nigdy się nie zmienią – pisze rozgoryczony Ukrainiec.

Aleksandr pracował wcześniej, jako kaskader. Jak mówi, ten zawód sprawił, że nie boi się śmierci. Dodaje, że woli umrzeć, niż przymusowo zostać Rosjaninem.

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera