Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Jarecka: Wróciłam, bo myślę o igrzyskach w Paryżu

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Aleksandra Jarecka (z dzieckiem) na podium PŚ
Aleksandra Jarecka (z dzieckiem) na podium PŚ Facebook/FIE
Aleksandra Jarecka, szpadzistka AZS AWF Kraków, dwa lata nie walczyła ze względu na urlop macierzyński. Wróciła i od razu zajęła trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata w Legnano.

Pani przerwa w startach trwała dwa lata, a jak wyglądała sytuacja z treningami?

Na zawodach Pucharu Świata walczyłam w listopadzie dwa lata temu. Z kolei blisko dwa lata trwała przerwa w treningach, bo wznowiłam treningi w sierpniu.

Wróciła pani i wygląda na to, jakby w ogóle nie miała pani przerwy.

Wygląda na to, że pewnych rzeczy się nie zapomina i tak jest w szermierce.

Jak podeszła pani do zawodów w Legnano. Po tak długiej przerwie chyba nie można było mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Ten znakomity wynik jest więc dla pani zaskoczeniem?

Walczyłam według schematu – po kolei, najpierw żeby wyjść z grupy, a potem po kolei podchodziłam do każdej z walk. Po tak długiej przerwie nie wiedziałam, co będzie, bo nie miałam okazji walczyć na najwyższym światowym poziomie. Mogło być różnie. Oczywiście chciałam wygrać, bo mam w sobie wielką wolę walki i zwyciężania. Dalej nie mogę uwierzyć, że zaszłam w tym turnieju tak daleko. Chociaż Radek Zawrotniak, czyli mój trener klubowy powiedział mi, że on czuł podczas treningów, że jestem mocna i że mi tak dobrze pójdzie.

Przegrała pani dopiero w półfinale ze Szwajcarką  Pauline Brunner 11:15. Czy ona była do „gryzienia”?

Na pewno. Trochę mnie zaskoczyła na początku walki i ustawiło to ten nasz pojedynek na późniejsze rundy. Nie miałam jeszcze wystarczającej pewności siebie, by odwrócić losy meczu.

Ma pani intensywne życie – urodziła pani dziecko, pracuje pani i trenuje. Jak to pogodzić, jak pogodzić różne role: mamy i sportsmenki?

Mam rocznego synka Maksa. Jest stale ze mną, razem wszędzie jeździmy. Jestem więc mamą też na treningach, obozach i na zawodach. Mąż i siostra mi bardzo pomagają. Oni też trenują szermierkę więc wymieniamy się opieką nad Maksem. Razem spędzamy czas. Mąż trenuje amatorsko szermierkę od trzech lat w AZS AWF Kraków. Bardzo mi pomaga, to on był na urlopie macierzyńskim. Pracuję w kancelarii adwokackiej, skończyłam drugi rok aplikacji adwokackiej, od stycznia zaczynam trzeci, już ostatni. Nie można się nudzić!

Profesjonalny, ciężki trening wymaga odpoczynku, resetu, jak to można pogodzić z pracą zawodową?

Uwielbiam swoją pracę, robię ją z przyjemnością. A nie każdy chyba może to powiedzieć. Wiadomo, że jestem zmęczona, bo cały czas coś robię, ale nie jestem przemęczona. Odpoczęłam trochę od szermierki przez dwa lata, mogłam spokojnie pracować w kancelarii, mogłam zobaczyć, że to jest to, z czym wiążę swoją przyszłość. Naprawdę mi się podoba ta praca. Robię więc to, co lubię.

Idąc na urlop macierzyński od razu zakładała pani dwuletnią przerwę, czy nie snuła pani takich planów?

Nic nie było zaplanowane, nie wiedziałam, co będzie. Byłam zmęczona szermierką, bo przez kilkanaście lat nie miałam żadnej przerwy, bo cały czas były wyjazdy, obozy, zawody. Wtedy myślałam, żeby pójść do pracy i odpocząć od szermierki. I tak się stało.

Kiedy zatęskniła pani za rywalizacją?

Zawsze za nią tęskniłam, jak człowiek rywalizuje całe życie i jak nagle tej rywalizacji nie ma, to jednak czegoś brakuje, dlatego jestem znów w sporcie.

Robiła pani jakieś aktywności sportowe w czasie, gdy nie zajmowała się szermierką?

Jak byłam w ciąży to nie ruszałam się. Później grałam w badmintona. Tylko tyle. Było trochę trudno, bo robić cos więcej, bo na aplikacji miałam egzaminy w ciągu roku, nie było więc wystarczająco wiele czasu. Ale zdałam już wszystkie egzaminy.

Kiedy zdecydowała się pani na powrót?

Jednego dnia zdecydowałam i tego samego dnia zjawiłam się na treningu. Takie decyzje trzeba podejmować od razu.

Podczas pani nieobecności na planszach koleżanki z reprezentacji zdobyły mistrzostwo świata. Pewnie pani śledziła te zmagania i co sobie pani wtedy myślała? Żal było, że nie jest pani w tej drużynie? Pewnie w innych okolicznościach stałaby pani z nimi na podium.

Nie wiem, czy bym stała, musiałabym się najpierw zakwalifikować na mistrzostwa świata. To nie był mój czas, miałam inne rzeczy. Postanowiłam, że dopóki syn nie skończy roku, to nie będę nigdzie wyjeżdżała. Nie miałam więc czego żałować, bo podjęłam inne wybory. I to były najlepsze wybory w moim życiu.

Perspektywa igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku jest bardzo kusząca. Ten fakt miał wpływ na to, że wróciła pani do gry teraz, a nie np. za pół roku? Wtedy byłoby pewnie za późno w kontekście igrzysk.

Tak, na pewno byłoby za późno. Wróciłam po prostu na początek sezonu.

Była pani na igrzyskach w 2021 roku w Tokio, nie poszło jednak tak, jak chciałyście, było szóste miejsce zamiast medali, ale jest praktycznie pewność, że będziecie miały kolejną szansę na nie w Paryżu.

Tak, jest praktycznie pewne, że drużyna się zakwalifikuje. Udział w igrzyskach i zdobycie medalu to marzenie każdego zawodnika. To jest motywacja dla której wróciłam na planszę.

Pierwszy krok został zrobiony, są starty indywidualne i teraz pewnie będzie pani walczyć o to, by wrócić do drużyny. Trener ma bogactwo wyboru.

Na razie skupiam się na swoich startach indywidualnych i co będzie, to będzie.

Przyjęła pani ze spokojem, że na ostatnich zawodach PŚ nie było pani w drużynie?

No oczywiście, byłam daleko na liście rankingowej, rozumiem decyzję podjętą przez trenera.

Ile daje pani sobie czasu, by wrócić do zespołu?

Nie wiem, na razie skupiam się na startach indywidualnych, chcę w nich wypaść jak najlepiej, a później zobaczymy, co będzie. Zamierzam walczyć jak najlepiej, dużo pracy przede mną. Mam przed sobą jeszcze zawody Pucharu Polski i w grudniu zawody PŚ w Vancouver.

Jak urodzone dziecko zmieniło panią jako człowieka?

Wygląda wszystko tak samo jak przedtem, nic się nie zmieniło. Nie odczuwam zmiany. Jest mniej czasu wolnego, ale czas jest spędzany w inny sposób.

Będzie pani chciała, by syn był sportowcem?

Oczywiście, już chodzi ze szpadą. Wiemy nawet, że będzie szermierzem.

Co jest takiego w szermierce, że była pani w stanie zainteresować nią męża?

Nie mam pojęcia…

A walczycie ze sobą?

Czasem tak, walczymy z grupą amatorów na treningach, bo mamy jedną salę.

Jest w stanie wygrać z panią?

(śmiech)

Jak programuje pani swoją karierę? Gdy skończy pani już trzeci rok aplikacji adwokackiej to będzie pani w stanie dalej łączyć sport na wysokim poziomie z pracą?

Został jeszcze rok, jeszcze przede mną egzamin zawodowy więc jeszcze trochę przede mną. To będzie dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Nie wiem więc co będzie.

Dużo zależeć będzie od motywacji, od wyniku na igrzyskach w Paryżu. Pewnie warunkuje to dalsze uprawianie sportu. Gdy zdobędzie pani złoty medal to nie wiem, czy znajdzie pani w sobie motywację, by jeszcze walczyć?

Powiem tak, na razie niedawno wróciłam i skupiam się na kolejnych krokach. A to jest przyszłość, nie potrafię powiedzieć, co będzie. Już parę razy wybiegłam w przyszłość, coś sobie założyłam, a okazało się, że jest zupełnie coś innego. Nie potrafię więc stwierdzić, co się stanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Aleksandra Jarecka: Wróciłam, bo myślę o igrzyskach w Paryżu - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski