Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka. Moje domowe tygrysy (102)

Oprac. (MAT)
Pierwsze trzy dni rujkowania przebiegały spokojnie, Czitka była troszkę marudna, w nocy koniecznie chciała wychodzić, ale nie pozwoliliśmy, czasem rozpaczliwie przywoływała dowolnego kocura, na szczęście w okolicy kocurów brak.

Najgorsze, że zawodzi od 4.30 rano i koniec spania. Bidulka nasza. Mowy raczej nie ma o odcięciu jej od możliwości wychodzenia, bo będzie wyć jeszcze bardziej, a my zwariujemy. Więc robimy razem porządki w ogrodzie, zajmuję ją, czym się da, po prostu usiłuję odwrócić jej uwagę od stanu totalnej desperacji. Jak się bardzo staram, to skutkuje, ale sama za chwilę dostanę od tego rui. Najlepiej jest, gdy śpi – godzina, dwie spokoju.

No tak, ale dzisiaj sytuacja nam się zmieniła, albowiem znalazł się słynny Czarny, który, jak się okazało, jest kocurem sąsiadki trzy ulice dalej i ma na imię Bajbus.

Bajbus, który był zawsze dla naszych kotów straszne „buuu...” prawdopodobnie bardzo się Czitusi podoba, więc go nieustająco nawołuje głosem rozpaczliwo-płaczliwym. Właśnie zastałam ich rano na tarasie, ale we wstępnych podchodach. Czicza wykonuje repertuar „chciała bym, a boję się”, a Bajbus usiłuje dawać jej sygnały, że jest całkiem sympatycznym kocurem, a nie żadnym „buuuu”.

Pogoniłam kawalera, Czitkę zabrałam do domu, na razie spokój.

Nie wiem, co z tego ostatecznie wyniknie, mamy nadzieję, że ta rujka przejdzie, Bajbus nie dostąpi zaszczytu i szczęśliwie zakończymy wszystko zabiegiem w przyszły czwartek. Gdyby zaś stało się inaczej, to podobno sterylizacja we wczesnej ciąży jest zabiegiem najwygodniejszym i najbezpieczniejszym z możliwych z punktu widzenia operatora. No, być może. Ale już mnie nawet palce bolą, gdy o tym teraz stukam.

Muszę być konsekwentna, muszę być konsekwentna...

Sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Bajbus przechadza się po naszym ogrodzie jak po swoim, znaczy wszystko, co się da, albo chowa się w komórce, gdzie pewnie urządza zasadzkę. Albo wyje pod oknem w kuchni, od strony ulicy. W domu wyje Czitka, gdy go nie widzi, ale gdy zobaczy, to przestaje wyć i robi „buuuu...”. Zaraz tu zwariujemy.

Czarny był zawsze „buuuu...” i nie wiadomo, czy w ogóle Czitka go zaakceptuje. Ale na wszelki wypadek nawołuje.

***

Odkrycie dnia! Otóż mamy w okolicy do czynienia z dwoma czarnymi kotami, ale tylko jeden z nich to Bajbus! Bajbus jest bardziej czarny i ma wyraźne sznyty na mordce, jest kocurkiem mieszkającej dwie ulice dalej pani doktor.

To trzylatek, zadbany, szczepiony, bardzo dużo gadający, ale płochliwy i nieufny w stosunku do obcych. Przed chwilą złożył nam wizytę w domu, ale zobaczywszy kogoś z nas w pokoju zwiał drzwiami tarasowymi, którymi wszedł.

Drugie czarne, wylegujące się na dachu okolicznej komórki, ma inną mordkę (obserwujemy przez lornetkę) i to prawdopodobnie jest duża kotka.

Teraz już nie wiem, które czarne jest „buuuu...”, bo w nocy wszystkie koty są czarne. A już te prawdziwe czarne – podwójnie.

Czitusia jakby spokojniej, może ta rujka przechodzi. Byle do czwartku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski