Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/moje domowe tygrysy (91)

Opr. (MAT)
Rozwinięciem opisanej wcześniej metody "złap mnie, o ile potrafisz" w celu ściągnięcia kota do domu jest zajście go od tyłu i rzucanie przed noskiem dodatkowych smakołyków w kierunku przedpokoju. Czasem się uda.

Metoda nocna (dopóki się nie zużyje) to zabawa z laserkiem, od którego moje kotki głupiały. Punktowe czerwone światełko było w stanie sprowadzić je z najdalszych zakamarków ogrodu prosto do przedpokoju. Ale laserka nie wolno było nadużywać, to był środek ostateczny, który i tak w końcu został przez nasze koty rozpracowany. No i jeszcze "na sznureczek", "na trawkę" i "na buuuu....", ale o tym przy okazji.

Dr Dorota Sumińska
Wołanie kota na puszczy

Wołanie kotów to moja specjalność. Kiedyś co wieczór wychodziłam przed dom i wykrzykiwałam: "Zula!", "Mundek!", "Maciuś!", "Mrunia!" itd. Ponieważ mój sąsiad to też Edmund, różnie bywało, ale ja wytrwale wzywałam koty do powrotu, no i dziś, kiedy zapada zmrok, koty bez wołania wracają do domu, coś zjedzą, coś opowiedzą i idą do swojego (w założeniu: mojego) łóżka. Moje koty są kastrowane, dlatego nie borykam się z kłopotami związanymi z "kocią miłością" i długimi wielonocnymi randkami.

***
Na naszym tarasie jest słup energetyczny. Ten słup niestety dotyka ściany budynku i prowadzi prosto na dach! Jest to absolutnie cudowne urządzenie do ostrzenia pazurków i niestety też drabina do nieba, czyli droga na dach naszego domku. Dach jest lekko spadzisty, łuskowaty, niezbyt niebezpieczny, a domek też niewielki.

Na dachu są dwa kominy. Z dachu widać cztery strony świata. I niebo jest bliżej. A jak się już wejdzie na komin!

Pewna część słupa z punktu widzenia kota kończy się na wysokości dachu. Ale słup jest wyższy i jest na nim też zamontowana antena satelitarna. Kot rozpędzony na słupie przeważnie zeskakuje na dach, ale czasem rozpędzi się dalej i jak wytrawny alpinista, nie patrzący za siebie, pnie się wyżej i wyżej. Gdy jest na wysokości anteny, czyli jest to tak zwany kot satelitarny, mamy na monitorze nieustająco Animal Planet. Ale ja tych dachowych ekscesów nerwowo nie wytrzymuję.

Wszystkie nasze koty po odkryciu atrakcji słupa, wchodzą tam nieustająco, i zawsze jest ten sam problem - jak zejść z powrotem? Do góry, to proste. Ale jak w dół? Głową? Nie! A tyłem to nie tak od razu potrafią. Bo jest to manewr wymagający odpowiedniego wpięcia się w określonej pozycji i odpowiednich zeskoków w kierunku przeciwnym do słupa.

I tu się zaczyna problem. Czicza biega wzdłuż dachu od strony tarasu i rozpaczliwie prosi o pomoc. Jurek w tym czasie twierdzi, że jak weszła, to i zejdzie, co dla mnie wcale nie jest oczywiste. Więc przystępuję do akcji pomocy kotu, czyli organizuję schodkowe zejście w dół.

Najprostsze jest podstawienie stołu, następnie ja wchodzę na ten stół, biorę ogrodowe krzesełko i w wyciągniętych rękach usiłuję trzymać je na linii dachu, licząc na to, że kot wejdzie na krzesełko, a ja je powoli opuszczę w dół.
Wszystko jest świetnie do momentu, w którym nie nastąpi jakiekolwiek drgnięcie płaszczyzny, na której ma stanąć kot. Wtedy cała konstrukcja piramidy Cheopsa idzie na marne, a Czicza dalej rozpacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski