Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet Krzysztofa Jakubka

BD
Krzysztof Jakubek - człowiek - legenda wśród prawdziwych kibiców sportu. Chociaż mieszka w Europie, niestraszny mu wyjazd na najbardziej egzotyczne imprezy na Starym Kontynencie. Ale lubuje się w tych największych: Wimbledon, Rolland Garros czy speedway na najwyższym poziomie. Do Stanów Zjednoczonych pojechał tylko na dwa tygodnie, zaliczyć trzecią lewę Wielkiego Szlema podczas US Open w Nowym Jorku. Dwa tygodnie przedłużyły się w trzy lata wypełnione meczami NBA, NHL, futbolu amerykańskiego, wyścigów koni i ... 11 września 2001 r.

   Ania i Agnieszka - Żadnych nazwisk, one i tak wiedzą, o kogo chodzi. Dwie różne osobowości, kobiety, które wywarły wielki wpływ na moje życie.
   
   Australian Open - aktualnie największe marzenie mojego życia, czwarta brakująca lewa do "mojego" Wielkiego Szlema. Muszę tam kiedyś zawitać. Aż żal patrzeć, jak odbiją piłki w Melbourne Park, a ja jestem
w Nowym Jorku.
   
   Broda - noszę już 20 lat. Różnie bywało z długością. Teraz coraz częściej ją obcinam. A docelowo dążę do całkowitego jej zaniku na mojej twarzy.
   
   Czeskie piwo - podczas wielokrotnych wyjazdów za naszą południową granicę, przede wszystkim w celu obserwowania imprez sportowych, wypiłem hektolitry tego złocistego napoju. Tu za oceanem też go nie brakuje, a Staropramen to chyba najlepsze piwo na świecie.
   
   Długi tor - wspaniałe widowiska, niezapomniane wrażenia. Najmilej zawsze wspominam Marianskie Laznie i "dloucha plocha drahe". Z wielkim sentymentem wspominam też Simona Wigga, jego "wyciągniętą" na motocyklu sylwetkę w charakterystycznej seledynowej skórze. Niestety nie ma go już wśród nas. Był wielkim mistrzem na torze i poza nim.
   
   Ekstraklasa już jest nasza - znów Tarnów doczekał się wielkiego żużla. Żałuję, że mnie tam nie ma. Wyobrażam sobie te tłumy przed bramami stadionu, a później wspaniałą atmosferę na trybunach, jaka będzie panowała podczas meczów. Łza się w oku kręci, jak pomyślę, że mnie tam nie będzie. Wierzę, że Unia znów będzie wygrywać w ekstraklasie i zajdzie bardzo wysoko.
   
   Fibak Wojciech - człowiek, dzięki któremu zainteresowałem się tenisem, a później pokochałem ten sport. Do tego stopnia pokochałem tenis, że zacząłem wyjeżdżać na różne turnieje z Wielkim Szlemem włącznie. Pewnego pięknego dnia zasiadłem wreszcie na korcie centralnym US Open i zadziałało to jak magnes. Bez względu na wszystko wracam tam co roku. W Stanach byłem też na kilku innych ciekawych turniejach. Już niedługo wybieram się do Miami na Florydę, na największy po Wielkim Szlemie turniej, czyli Key Biscayne.
   
   Gienek Błaszak - nikt tak jak on nie potrafił dowieźć swojego partnera do mety na punktowanej pozycji. Biegi z udziałem tego zawodnika nigdy nie były nudne i zawsze przynosiły wielkie emocje. Twardy facet.
   
   Humor - nigdy mnie nie opuszcza i dzięki temu z małymi wyjątkami cały czas idę
z uśmiechem przez życie.
   
   Internet - moja wielka zabawka, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Dzięki niemu mogę mieć szybki kontakt z bliskimi i mogę słuchać wszystkich meczy z udziałem żużlowców tarnowskiej Unii.
   
   Jaskółka - szalik z jej wizerunkiem wisi u mnie w sypialni na honorowym miejscu. Kiedy rano otwieram oczy, to zawsze pierwszą widzę jaskółkę.
   
   Kapusta - nigdy nie lubiłem tego warzywa pod żadną postacią i nikt mnie nie zmusi do jedzenia bigosu, kapuśniaku czy jeszcze innego dania z kapusty, brrrrrrrrr ...
   
   Lubański Włodzimierz - kiedy jako mali chłopcy graliśmy w piłkę pod blokiem, każdy chciał być Lubańskim. On był wielkim idolem mojego pokolenia. Wszyscy zachwycali się jego bajeczną momentami grą. Gdyby niepaskudna kontuzja, mógł być najlepszym piłkarzem świata.
   
   Łysina - już dawno zapomniałem, że kiedyś miałem bujną czuprynę. Bez włosów czuję się bardzo dobrze. Nie muszę tracić czasu na ich suszenie i czesanie, w tym czasie mogę zająć się czymś innym.
   
   Marzenia - każdy je ma. Moje prawie wszystkie się spełniają, ale kosztuje mnie to wiele pracy i wyrzeczeń. Marzę jeszcze o wielu różnych wielkich imprezach sportowych. Już widziałem kilka finałów Wielkiego Szlema, finał NBA i NHL, największe maratony świata(Londyn, Boston, Nowy Jork). Wciąż jest mi mało wrażeń i wciąż stawiam przed sobą kolejne wyzwania.
   
   Nowy Jork - tutaj mieszkam, żyję i pracuję. Dużo zawdzięczam temu miastu i bardzo go lubię. Manhattan jest piękny zwłaszcza nocą. Kto przynajmniej raz tu był, przyzna mi rację. Kto tutaj jeszcze nie był, musi koniecznie przyjechać i nacieszyć się tym widokiem.
   
   Ortografia - mam bzika na jej punkcie, uwielbiam jak ktoś robi błędy typu "śniek". W szkole nigdy nie lubiłem języka polskiego, ale ortografię miałem "w małym palcu" i wszystkie dyktanda pisałem na piątkę.
   
   Przyjaciele - mam ich tylu na całym świecie, że nie sposób każdego wymienić po imieniu. Cieszę się, że zawsze są ze mną na dobre i na złe. Korzystając z okazji, serdecznie wszystkich pozdrawiam.
   
   Rodzina - nigdy o niej niezapominam i pamiętam, jak wiele jej zawdzięczam. Moja rodzina trochę się rozjechała po świecie, ale mamy ze sobą bliski kontakt.
   
   Sampras Pete - artysta i dżentelmen kortu. Piłeczkę z jego autografem uważam za jedną z najcenniejszych pamiątek sportowych.
   
   Skrzypce - instrument, któremu poświęciłem całą swoją młodość, a później zdradziłem go na rzecz sportu.
   
   Tarnów - moje serce i dusza wciąż gdzieś krążą po różnych zakątkach tego miasta. Często myślę o tej chwili, kiedy znów wrócę do mojego rodzinnego miasta, spotkam znajome twarze, znane miejsca.
   
   Unia z Tarnowa to całej Polski królowa ... - często śpiewamy to, wracając rano do domu po jakiejś lekko zakrapianej imprezie. Niech mieszkańcy NY wiedzą, że istnieje taki klub.
   
   Wimbledon - jedno z najbardziej uroczych miejsc, jakie widziałem w życiu. Wspaniała organizacja turnieju, wokół mnóstwo zieleni i kwiatów, wśród których trwają zmagania tenisistów o zwycięstwo w tym najbardziej prestiżowym turnieju na świecie.
   
   Zimoch Tomasz - radiowiec, którego chciałbym kiedyś poznać osobiście. Jego głos przyprawia mnie o dreszcze. Komentarz meczu Widzew- Broendby Kopenhaga o wejście do Ligi Mistrzów, to już klasyka.
   
   Żużel - wreszcie dobrnęliśmy do tego hasła. Był, jest i zawsze będzie dla mnie sportem numer 1. Bardzo brakuje mi go tutaj za oceanem. Już kilka lat nie czułem zapachu spalonego metanolu i nie dostałem "szprycą" po oczach. Wybieram się od pewnego czasu na jakieś zawody żużlowe w Stanach. Jednak cały amerykański speedway to przede wszystkim Kalifornia, a ja mieszkam na przeciwległym biegunie Stanów. Może w tym roku się uda.
(BD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski