Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Analfabetka w Polsce XXI wieku

Alicja Zboińska
Zofia wie, że jej życie byłoby prostsze, gdyby umiała czytać i pisać
Zofia wie, że jej życie byłoby prostsze, gdyby umiała czytać i pisać fot. archiwum
Społeczeństwo. Dla 75-letniej pani Zofii bycie analfabetką to ogromny wstyd. Tak duży, że wie o tym tylko jej najbliższa rodzina. I choć wydaje się, że współcześnie nie da się funkcjonować bez umiejętności czytania i pisania, to ona sobie jakoś radzi i to w wielkim mieście.

Starsza pani: siwe, elegancko spięte włosy, brak makijażu, skromny ubiór. W ręku jakieś papiery, nerwowo rozgląda się dokoła. - Oszukali mnie, naciągnęli na niekorzystną umowę. Bo ja jestem analfabetką!

Jej dwaj bracia bez problemu nauczyli się pisać i czytać. Ona była wyjątkiem. Choć nawet w powojennej rzeczywistości na wsi zabitej dechami, jak mówi o rodzinnej miejscowości, pisania i czytania po prostu się uczyło.

- Poszłam do szkoły, ale w pierwszej klasie byłam trzy lata i w drugiej też trzy lata - mówi. - Naprawdę chciałam się nauczyć, ale nie mogłam. Potem mama się zdenerwowała, poszła do dyrektorki i zabrała mnie ze szkoły. I tak zostałam w domu.

Nie jest w stanie policzyć, ile razy żałowała, że nie umie czytać i pisać. Często wywołuje to niemal potoki łez. Jak w momencie, gdy dowiaduje się, że wizytę u ortopedy miała wyznaczoną na listopad, a nie grudzień. I to mimo że na kartce, z którą udała się do poradni, sąsiadka napisała: ortopeda, listopad. - To wszystko dlatego, że taki debil jestem, że nie umiem czytać - pani Zofia zanosi się łzami. - Gdybym nie była analfabetką, to lekarz by mnie przyjął.

Bezskuteczne repetowanie w szkole

Próby nauczenia się pisania i czytania podejmowała zresztą wielokrotnie. Bez skutku. Mama, która zabrała ją ze szkoły, sama postanowiła uczyć córkę.

Ale nie pomagały prośby, groźby, wyzywanie od debila, a nawet bicie, gdy mamie już całkiem puściły nerwy. Potem poddać musiał się także mąż, który podjął tę samą próbę. Ten mąż, który zabrał ją z domu, gdy skończyła 27 lat.

Do dziś pamięta, jak nauczycielka uznała, że i tak nie da rady nauczyć się pisać. Było kilka lat po II wojnie światowej, nikt wtedy nie myślał o tym, by dziecko zbadać. Medycyna zresztą nie dawała tyle możliwości, ile daje obecnie. Zofia zamieniła szkolną klasę na oborę. Rodzina hodowała krowy, a z mleka mama robiła śmietanę, którą sprzedawała. Podczas gdy Zofia pracowała, jej bracia skończyli szkoły i poszli do pracy. Ona wyszła za mąż. - Mąż też był ze wsi, mieszkaliśmy w jednej gminie, poznaliśmy się na zabawie - wspomina kobieta. - Byłam ładną dziewczyną, nie przeszkadzało mu to, że nie umiem czytać i pisać.

I choć dziś trudno uwierzyć w to, że ktoś nie umie pisać i czytać, to można to wytłumaczyć naukowo. - Umiejętność czytania i pisania to nie jest coś, z czym się rodzimy - zauważa psycholog Anna Miżowska. - Nie jest naturalna, musimy się jej nauczyć. Może się tak zdarzyć, że ktoś nie będzie w stanie posiąść tych funkcji. Psycholog zauważa, że skoro kobieta nie była w stanie nauczyć się pisać i czytać, to może mieć nasilony zespół dysleksyjny.

Jak się podpisać i jak się poruszać

Mąż pracuje jako murarz, pani Zofia wychowuje dwóch synów. Nie zamyka się jednak w czterech ścianach i gdy chłopcy podrosną, idzie do pracy. Jest dozorczynią. Tak upływa 35 lat. A kolejne lata to też sprzątanie w jednym ze szpitali. I nikomu się nie zwierza, że nie umie czytać i pisać. Wystarczy umieć się podpisać, a tego najpierw nauczyła ją mama, a gdy zmieniła nazwisko - także mąż.

Do dziś musi się bardzo skupić, by umieścić na kartce swoje imię i nazwisko. Stara się, chce, by wszystko było jak najlepiej. Z namaszczeniem pisze „S”, od którego zaczyna się jej nazwisko. Po chwili dochodzą kolejne litery. Po czterech czy pięciu robi krótką przerwę, sprawdza, ile liter już jest na kartce, po czym kończy pisać nazwisko. Podobnie wygląda napisanie imienia. I podpis gotowy.

Mąż pomagał jej we wszystkim. Nauczył ją, jak poruszać się po mieście tramwajami i autobusami. Wszędzie jeździli razem. Dlatego, gdy go zabrakło, to jest w stanie sama sobie poradzić, przynajmniej w najbliższej okolicy. Ale te kilka miesięcy wdowieństwa pokazało, że jest i będzie ciężko. Mąż miał zresztą tego świadomość, gdy odchodził. - Powiedział mi: „Jak ja oczy zamknę, to ty będziesz miała duże problemy” - kobieta płacze na samo wspomnienie i nerwowo przeszukuje niewielką reklamówkę z lekarstwami. Wypełnioną po brzegi, jak to w przypadku starszych osób bywa. A w środku zestaw na niemal wszystkie schorzenia i dolegliwości: na krążenie, serce, niedotlenienie mózgu, zwyrodnienie kręgosłupa. Na szczęście każde opakowanie inne, a po latach brania leków można sobie samemu z ich rozpoznaniem poradzić.

Zgubienie się i pigułki na pamięć

Być może to niedotlenienie mózgu jest przyczyną wszystkich nieszczęść pani Zofii. Po wojnie takich badań nikt nie prowadził, nie dało się jej nauczyć, przestała chodzić do szkoły. Kropka. Potem badania zostają zlecone przypadkiem.

Ma 39 lat, gdy wychodzi z domu i już nie umie do niego wrócić. Stoi na skrzyżowaniu śródmiejskich ulic i rozgląda się wokół z zagubionym wyrazem twarzy. Na szczęście zwróci to uwagę jednej z przechodzących pań. Zainteresuje się zagubioną kobietą i zaproponuje pomoc. Zofia nie będzie jednak w stanie podać swojego adresu. W końcu blokada zniknie, Zofia dotrze do domu, a potem wybierze się do lekarza. Odkąd regularnie łyka pigułki, czuje się lepiej. Nie na tyle jednak, by nauczyć się czytać i pisać.

Ale i bez tych umiejętności może sobie sama zrobić zakupy. Choć osobie, która idąc do sklepu szuka produktów po ich nazwach, trudno jest w to uwierzyć. Pani Zofii natomiast trudno uwierzyć w to, że kogoś to dziwi. Szybko otwiera lodówkę, wyciąga paczkę margaryny i otwarte opakowanie jogurtu. Naturalnego, 400 gramów. Jej palec wędruje najpierw po kromce chleba, która zdobi opakowanie margaryny.

- O, stąd wiem, że to margaryna - pokazuje emerytka. - Nie umiem przeczytać, że to jogurt, ale wiem, jak wygląda obrazek na nim. Zawsze kupuję to samo, w jednym sklepie. Daję sobie radę - zapewnia.

Liczyć potrafi. Także dzięki mężowi. Gdy wracała z pracy w dniu wypłaty, mąż rozkładał jej pieniądze na kupki i uczył ją rozpoznawania poszczególnych banknotów i monet.

Jej analfabetyzm to tabu. Stara się, by nikt spoza rodziny się o tym nie dowiedział. Przez lata przygotowała sobie różne wymówki. Sąsiadka, która odczytuje urzędowe pisma, gdy w pobliżu nie ma syna lub synowej wie, że Zofia boryka się z zaćmą. Tajemnicy nie zdradziła nawet lekarzowi, a w zasadzie lekarzom, których regularnie odwiedza. Podpisuje się, jeśli jej wskażą odpowiednią rubrykę, rejestratorki wszystko piszą jej na kartkach. Wiedzą, że ma kłopoty ze wzrokiem...

Skończyła 75 lat i wciąż się wstydzi

Jednego nie pozwoli sobie zarzucić, choć nie wiadomo, czy ktoś w ogóle miałby takie pretensje. Nie zniosłaby zarzutu, że dzieci straciły przez jej analfabetyzm. - Ja synów dobrze wychowałam - podkreśla z dumą, a jej twarz rozjaśnia uśmiech.

Nie jest specjalnie towarzyska, boi się, że łatwo mogłaby się zdradzić. Wstydzi się, że ktoś mógłby o niej powiedzieć: analfabetka. Za umiejętność czytania i pisania oddałaby wiele. Nie dałaby się też oszukać na umowie ratalnej...

Analfabetyzm
Analfabetyzm (gr. nieznający liter) to w rozumieniu potocznym brak umiejętności pisania i czytania oraz wykonywania czterech podstawowych działań matematycznych u osób powyżej 15. roku życia.

Analfabetyzm w Polsce już nie występuje (lub niemal nie występuje, jeśli weźmiemy pod uwagę p. Zofię) i wydaje się, że nie jest możliwe funkcjonowanie bez tych umiejętności. Według statystyk, w Polsce w 1921 r. było 33,1 proc. analfabetów, w 1960 - 2,7 proc., a w 1978 r. - 1,2 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski