Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrea Anastasi: To będzie cudowna drużyna

Redakcja
Andrea Anastasi i Andrea Gardini w kadrze Włoch na memoriale Wagnera w Łodzi Fot. Wiesław Kozieł
Andrea Anastasi i Andrea Gardini w kadrze Włoch na memoriale Wagnera w Łodzi Fot. Wiesław Kozieł
- Czy nie dziwi Pana fakt, że Polski Związek Piłki Siatkowej skontaktował się z Panem dopiero pod koniec stycznia, mimo że kontrakt z Danielem Castellanim został rozwiązany już 25 października? Z kolei Pana umowa z włoską federacją wygasła z początkiem listopada ubiegłego roku, a jest Pan jednym z najbardziej cenionych trenerów na świecie.

Andrea Anastasi i Andrea Gardini w kadrze Włoch na memoriale Wagnera w Łodzi Fot. Wiesław Kozieł

ROZMOWA. Z przebywającym w Brazylii nowym trenerem reprezentacji siatkarzy o czekających go wyzwaniach w Polsce

- Ja również byłem zaskoczony tą całą sytuacją, ale nie ukrywam, że propozycja pracy z reprezentacją Polski bardzo mnie ucieszyła - mówi "Dziennikowi Polskiemu" Andrea Anastasi. - Natomiast co do okoliczności wyboru mojej osoby, to trzeba wziąć pod uwagę, że podobny scenariusz miał miejsce w innych drużynach europejskich. Po mistrzostwach świata kilka federacji zdecydowało się na zmianę trenera. Obecnie przy wyborze szkoleniowców znaczenie mają rozmaite czynniki, w tym również polityczne, czy wynikające z presji mediów i kibiców. Zdaję sobie sprawę z tego, jaka była sytuacja w Polsce i że prezesowi federacji zależało w pierwszej kolejności na zatrudnieniu polskiego trenera. Kandydatem numer jeden był trener Skry Bełchatów (Jacek Nawrocki - przyp. red.), ale on nie zgodził się na to, żeby zrezygnować z pracy w klubie, a tego nie mogła z kolei zaakceptować federacja. Wiem o tym, że podjęcie decyzji w sprawie trenera reprezentacji nie było łatwe dla ludzi zarządzających polską siatkówką. Cieszę się jednak z tego, że dostałem propozycję pracy z jedną z najbardziej interesujących drużyn na świecie. Po rozmowie z prezesem Mirosławem Przedpełskim i członkami zarządu, szybko doszliśmy do porozumienia.

- Przez ten pośpiech i nagłą zmianę koncepcji przez działaczy federacji nie mógł Pan od razu przyjechać do Polski i podpisać umowy w świetle kamer.

- Już wcześniej miałem zaplanowaną w tym terminie podróż do Brazylii, oczywiście w celach szkoleniowych. Chciałem zobaczyć jak trenują i grają najlepsi siatkarze na świecie. Widziałem już sporo interesujących meczów tamtejszej ligi, ostatnio np. w Sao Paulo. Kiedy planowałem wyjazd do Brazylii myślałem, że w tym sezonie nie podejmę już żadnej pracy z reprezentacją, natomiast w przyszłym mógłbym znaleźć zatrudnienie w jakimś klubie ligi włoskiej. Jak już jednak wspomniałem, telefon z Polski bardzo mnie zaskoczył, ale oczywiście w pozytywnym sensie. Swoje obserwacje z meczów i treningów drużyn brazylijskich będę mógł bardzo szybko wykorzystać w pracy z reprezentacją, bo jak wiadomo, Polacy zagrają z Brazylią już w fazie grupowej tegorocznej Ligi Światowej.

- W Pana głosie słychać duży entuzjazm. Nie może się Pan już doczekać przyjazdu do Polski?

- Przede wszystkim muszę uzgodnić z polską federacją kilka ważnych spraw dotyczących mojej przyszłej pracy. Prawdopodobnie przylecę do Warszawy 20 lutego i w pierwszej kolejności spotkam się z prezesem i zarządem związku. Nie uzgodniliśmy jeszcze wszystkich szczegółów, ponieważ ja wyjechałem do Brazylii. Z kolei prezes Przedpełski również miał w ostatnim czasie kilka podróży służbowych, przebywał na innym kontynencie i nasz kontakt był przez to nieco utrudniony.

- Największym problemem, z jakim przyjdzie się Panu zmierzyć już w tym sezonie reprezentacyjnym będzie zmęczenie i kłopoty zdrowotne najbardziej doświadczonych, a jednocześnie kluczowych dla kadry zawodników. Terminarz tegorocznej PlusLigi jest bowiem przeładowany, a do tego niektórzy siatkarze po niepowodzeniu jakie spotkało polską drużynę w mistrzostwach świata we Włoszech, nie chcą na razie słyszeć o grze w reprezentacji i mogą nie chcieć w niej grać.
- To jest rzeczywiście duży problem, ale chciałbym podkreślić, że mam już duże doświadczenie w pracy z drużynami narodowymi, bo przez siedem sezonów pracowałem z reprezentacją Włoch, a przez dwa z kadrą Hiszpanii. W czasie tej pracy spotkałem się z wieloma różnymi sytuacjami dotyczącymi przemęczenia i problemów zdrowotnych najbardziej eksploatowanych zawodników. Zwykle udawało mi się znaleźć się kompromis i tak ustalić harmonogram pracy w kadrze, żeby siatkarze byli w stanie podołać wszystkim obciążeniom. Jeśli chodzi o terminarz PlusLigi, to rzeczywiście meczów ligowych w Polsce jest bardzo wiele. Na pewno ciężko będzie zebrać najsilniejszy potencjalnie zespół już od samego początku sezonu reprezentacyjnego. Wiem o tym, że zawodnicy potrzebują po sezonie ligowym odpowiedniej ilości czasu na odpoczynek i zregenerowanie sił. Na pewni będę z nimi rozmawiał na ten temat.

- Ma Pan już jakiś pomysł jeśli chodzi o nawiązanie ściślejszej współpracy z trenerami klubowymi, a przede wszystkim z osobami zarządzającymi PlusLigą, tak żeby w przyszłości osiągnąć kompromis dotyczący odpowiedniej ilości czasu między ligą a sezonem reprezentacyjnym? Swego czasu Raul Lozano toczył z działaczami nieustanne spory o to żeby skrócić kalendarz ligowy. Zwykle był jednak na straconej pozycji.

- W tym momencie jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje z mojej strony, ponieważ jest to bardzo delikatna sprawa, którą chciałbym omówić w pierwszej kolejności z polską federacją. Na razie mogę tylko mówić o mojej ogólnej wizji pracy z polskim zespołem. Zapewniam jednak, że doskonale zdaję sobie sprawę z wagi problemu, jakim jest przeciążenie zawodników i spora ilość meczów rozgrywanych w roku. W Brazylii obciążenia zawodników też są spore, bo grają dwa mecze w tygodniu i mają po dwa treningi dziennie. Tak więc to natężenie grą jest obecnie problemem ogólnoświatowym. Podkreślam jednak, że doskonale rozumiem zawodników, którzy mają prawo do urlopów po sezonie ligowym i nie są w stanie grać na okrągło przez dwanaście miesięcy w roku. Problem jest na pewno poważny i zamierzam szczegółowo przyglądnąć się sytuacji panującej obecnie w polskiej lidze.

- Czym zamierza się Pan zająć w pierwszej kolejności po przyjeździe do Polski?

- Mam kilka pomysłów, ale prosiłbym jeszcze o wyrozumiałość, ponieważ są to sprawy, które muszę najpierw omówić z prezesem federacji i zarządem związku. Przede wszystkim muszą zostać podjęte decyzje odnośnie sztabu szkoleniowego, który będzie do mojej dyspozycji. Chciałbym współpracować m.in. z Andreą Gardinim i Giovannim Miale, z którymi pracowałem przez ostatnie dwa lata we Włoszech. Jestem również otwarty na współpracę z polskimi trenerami i statystykami, ale decyzje personalne musimy podjąć wspólnie z polską federacją. Byłoby nie fair z mojej strony, gdybym coś narzucał z góry lub informował prezesa o ważnych sprawach dotyczących pracy z zespołem za pośrednictwem mediów.
- Wspomniał Pan, że 20 lutego ma zamiar pojawić się w Polsce. Jak do tej pory, polskie zespoły radzą sobie dobrze także w europejskich pucharach. ZAKSA i Asseco Resovia awansowały do półfinału pucharu CEV, a PGE Skra zagra z Zenitem Kazań o awans do Final Four Ligi Mistrzów. Ma Pan w planie zobaczyć te pojedynki? Już 23 lutego Resovia zagra w Rzeszowie ze słynnym Sisleyem Treviso.

- Zacznę od tego, że śledzę na bieżąco wszystkie wydarzenia związane z PlusLigą i występami polskich drużyn w europejskich pucharach. Zbieram materiały wideo, analizuję statystyki i na pewno będę przyglądał się z bliska grze wszystkich zawodników mogących potencjalnie występować w drużynie narodowej. Natomiast co do meczu Resovii z Sisleyem, to całkiem możliwe, że zobaczę na żywo ten pojedynek i będę miał wtedy okazję spotkać się z Giovannim Miale, który pracuje w Asseco Resovii (jest trenerem od przygotowania fizycznego - przyp. red.), a którego widzę także w swoim sztabie szkoleniowym w reprezentacji Polski.

- Który z pojedynków polsko-włoskich z okresu kiedy był Pan trenerem reprezentacji Włoch (1999-2002 i 2008-2010) utknął Panu szczególnie w pamięci? Te najbardziej znaczące, to ten z 2002 r. w fazie grupowej MŚ w Argentynie, kiedy polska drużyna w Santa Fe niespodziewanie pokonała ówczesnych obrońców tytułu mistrzowskiego oraz dramatyczny ćwierćfinał na igrzyskach w Pekinie, kiedy Włosi w tie-breaku o dwie piłki pokonali Polaków prowadzonych wtedy przez Raula Lozano...

- Oczywiście, że doskonale pamiętam te spotkania, bo przeżywałem je bardzo na ławce trenerskiej. Szczególnie w pamięci utkwił mi ćwierćfinał z Pekinu, w którym obie drużyny stworzyły niesamowite widowisko. Moja drużyna wygrała wtedy dosłownie o włos, o dwie piłki. Ten mecz pokazał jak cienka jest nieraz granica między zwycięstwem a porażką. Teraz mam nadzieję, że kiedy dojdzie do równie dramatycznego spotkania w meczu o stawkę, tym razem więcej szczęścia będzie miała prowadzona przeze mnie reprezentacja Polski.

- Jaki jest, Pana zdaniem, prawdziwy potencjał polskiego zespołu? Jeszcze nie tak dawno Polscy byli wicemistrzami świata i są wciąż aktualnymi mistrzami Europy. Niepowodzenie w MŚ we Włoszech zepchnęło ich jednak aż na 10. miejsce w światowym rankingu i znacznie utrudniło drogę do igrzysk w Londynie.

- Zdaję sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie reprezentacja Polski. Wynika to również z tego, że rywalizacja drużyn europejskich jest bardzo wyrównana. W jednym turnieju dany zespół może być na pierwszym, a już w następnym na dziesiątym miejscu, bo można przegrać po drodze ważny mecz z wymagającym rywalem. Wiem, że polscy kibice bardzo przeżyli wynik swojego zespołu na ostatnich MŚ. Ja mogę tylko obiecać, że zrobię wszystko, żeby wywindować drużynę polską jak najwyżej w rankingu i wywalczyć olimpijski awans. Jestem przekonany o tym, że Polska jest jedną z najsilniejszych drużyn na świecie i cieszy się dużym uznaniem. Podczas mojego pobytu w Brazylii na każdym kroku jestem pytany o pracę z polskim zespołem. Brazylijczycy już nie mogą się doczekać pojedynków z Polską w fazie grupowej Ligi Światowej, które odbędą się w Rio de Janeiro. Odbyłem już także kilka spotkań z trenerami brazylijskich zespołów i dowiadywałem się o możliwość dodatkowych treningów przy okazji naszych meczów w LŚ. Osobiście cieszę się również z tego, że Polacy będą mieli okazję zmierzyć się już w fazie grupowej z najlepszym zespołem świata.
- Wkrótce będzie Pan musiał powołać szeroki skład na tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej. Nie będzie Pan miał zbyt wiele czasu na przyjrzenie się z bliska zawodnikom i indywidualne rozmowy z nimi.

- Z tego co wiem, skład na Ligę Światową trzeba ogłosić do 21 marca, więc pozostało jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że dam radę przekonać wszystkich najlepszych zawodników do gry w kadrze. Problemem może być to, że prawdopodobnie po zgłoszeniu 21 graczy, potem nie można już dokonywać żadnych zmian, nawet w przypadku kontuzji.

- To będzie dla Pana jakimś ułatwieniem, że większość potencjalnych kadrowiczów gra obecnie w PlusLidze? Tylko Łukasz Kadziewicz i Łukasz Żygadło grają odpowiednio w Gazpromie Surgut i Itasie Diatec Trentino. Piotr Gruszka, który występował w tym roku w Halkbanku Ankara, doznał kontuzji i przechodzi rehabilitację w Polsce.

- Mam już w głowie listę zawodników, którzy będą w kręgu moich zainteresowań. Dzięki internetowi mogę oglądać mecze PlusLigi i tak jak wspomniałem, jestem na bieżąco jeśli chodzi o występy i statystyki poszczególnych zawodników. Myślę więc, że nie będę miał problemów z wyborem siatkarzy, którzy powinni grać w kadrze.

- W tym sezonie Pana głównym zadaniem będzie przywrócenie rangi Ligi Światowej w Polsce. W ostatnich latach polska drużyna nie wypadała okazale w tych rozgrywkach, ale w tym roku ma być inaczej, tym bardziej, że jesteśmy organizatorami turnieju finałowego w Gdańsku.

- Organizacja Final Six w Polsce będzie doskonałą okazją do tego, żeby osiągnąć dobry wynik w tych rozgrywkach, a już na pewno będzie to wielkie siatkarskie święto dla polskich kibiców. Mam nadzieję, że w tym turnieju wystąpimy w najsilniejszym potencjalnie składzie i będziemy w bardzo dobrej dyspozycji. Wtedy będzie szansa na to, żeby pokusić się o znaczący wynik.

- Słyszał Pan o tym, że w Polsce jest uznawany za cudotwórcę? Wszystko za sprawą sensacyjnego mistrzostwa Europy, jakie wywalczył Pan w 2007 r. w Moskwie z Hiszpanią, pokonując w finale faworyzowanych gospodarzy.

- Tego typu opinie odbieram jako dobry żart, ale nie miałbym nic przeciwko temu, żeby zdziałać jakieś "cuda" z polską drużyną. Marzę o tym, żeby osiągnąć z tym zespołem coś wielkiego. Na razie mam kontrakt do igrzysk w Londynie, ale najpierw musimy się w ogóle zakwalifikować do tego turnieju. Byłoby wspaniale, gdyby Polska odegrała na igrzyskach znaczącą rolę.

- Z drugiej strony wie Pan doskonale jaki los spotkał Daniela Castellaniego, który po wygraniu mistrzostwa Europy w 2009 r. był uznawany za bohatera narodowego, a rok później po fatalnym występie Polaków we Włoszech nie było żadnych sentymentów, żeby rozwiązać z nim kontrakt.

- Mam tego świadomość i znam osobiście dwóch poprzednich trenerów - Raula Lozano i Daniela Castellaniego, którzy osiągali z polską drużyną historyczne wyniki. Wiem, że oni ustawili mi wysoko poprzeczkę, ponieważ są jednymi z najlepszych trenerów na świecie. Jeśli jednak chodzi o presję, to jestem do niej przyzwyczajony. W podobnej sytuacji jak ja będą również inni trenerzy najlepszych zespołów na świecie. Obecnie poziom poszczególnych drużyn jest tak wyrównany, że wszystko może się zdarzyć. Każdy z trenerów ma podobne ambicje i chce osiągać sukcesy z aktualnie prowadzonym przez siebie zespołem. Tak samo jest w moim przypadku. Na pewno postaram się wydobyć z polskiej drużyny maksimum możliwości.
Rozmawiała: Karolina Korbecka

ZDANIEM EKSPERTA

Ljubo Travica, były trener Serbii i włoskich zespołów klubowych, prywatnie kolega Andrei Anastasiego:

- Andrea Anastasi to bardzo dobry wybór polskiej federacji. Na pewno jest to świetny fachowiec, profesjonalista i pasjonat pracy. Lubuje się w dużej szczegółowości i wyszukiwaniu taktycznych detali, które w obecnej siatkówce nieraz decydują o sukcesie. Nie wiem, jakie cele postawił przed nim polski związek i jaki program pracy przedstawił Andrea, ale na pewno czeka go trudne zadanie, jeśli chodzi o sukces w finale Ligi Światowej, czy obrona mistrzostwa Europy. Polska drużyna ma niewątpliwie duży potencjał, ale nie wiadomo, czy wszyscy zawodnicy będą po sezonie ligowym zdolni do gry, a poza tym poziom europejskich drużyn jest bardzo wyrównany. Wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej również nie będzie łatwą sprawą. Dużo zależy od tego, jakimi zawodnikami będzie dysponował i jaką uda mu się stworzyć atmosferę wewnątrz drużyny. Na pewno jest to bardzo otwarty człowiek o pozytywnej opinii zarówno wśród kolegów po fachu, jak i zawodników. Ma nieco inną mentalność niż Polacy, ale nie powinien mieć żadnych problemów z komunikacją. Ma duże szanse na odniesienie sukcesu, ale wszystko zweryfikuje boisko, bo wiadomo, że wszyscy trenerzy są rozliczani przede wszystkim z wyników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski