Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arsenał skarbnika Hutnika [WIDEO]

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Archiwum
Przestępczość. Narkotyki, broń maszynowa, materiały wybuchowe... To, co antyterroryści znaleźli w mieszkaniu Wojciecha M., członka zarządu Hutnika Kraków, może być szokujące. Mężczyzna pełnił też rolę skarbnika, mimo że 9 lat temu został skazany za kradzież samochodu

Jeszcze w ubiegłą niedzielę Wojciech M. wręczał puchary zwycięzcom turnieju piłkarskiego w hali przy ul. Ptaszyckiego w Nowej Hucie, a dzień później został zatrzymany przez antyterrorystów i policjantów z Centralnego Biura Śledczego.

Autor: Marcin Banasik

W garażu i mieszkaniu 33-letniego członka zarządu Stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010 policjanci zabezpieczyli arsenał broni, w tym m.in. pistolet maszynowy i materiały wybuchowe. Znaleziono tam również narkotyki i półprodukty do wytwarzania m.in. amfetaminy oraz tabletek ecstasy. Wszystko warte kilkaset tysięcy złotych.

Policja postawiła mu zarzut posiadania broni i narkotyków. - W mieszkaniu był gotowy do oddania strzału pistolet z wprowadzonym do komory nabojem i odwiedzionym kurkiem - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.

Wczoraj wprawdzie ze strony internetowej Hutnika zniknęła informacja o tym, że M. pełnił tam funkcję skarbnika, ale potwierdzają to zarówno osoby związane z klubem, jak i policja. Co więcej, 33-latek był odpowiedzialny za klubowe finanse (roczny budżet to ok. 300 tys. zł), mimo że w 2007 roku krakowski sąd skazał go za kradzież samochodu w Nowej Hucie. Wojciech M. przyznał się wtedy do winy i dobrowolnie poddał karze 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata.

Prezes Hutnika Adam Gliksman broni się przed łączeniem zatrzymania członka zarządu z działalnością stowarzyszenia. - Postawionych mu zarzutów nie będziemy komentować, od tego jest prokuratura, my poznaliśmy je z mediów - mówi Gliksman w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”.

A jednak - mimo że środowisko pseudokibiców, z którego wywodzi się M., już wielokrotnie było wiązane z posiadaniem narkotyków - mamy tutaj do czynienia z nowym zjawiskiem. To pierwszy przypadek, aby na takie zarzuty musiał odpowiadać członek zarządu znanego krakowskiego klubu.

Osoby, które znają Wojciecha M., nie kryją zaskoczenia. - Wiedziałem, że ma znajomości wśród szemranych osób, ale nigdy bym nie uwierzył, że stoją za tym tak poważne zarzuty jak narkotyki i broń. Na co dzień to był całkiem normalny mężczyzna - mówi nam jeden z kibiców Hutnika.

Od innych osób słyszymy, że M. zawsze pierwszy miał informacje, kiedy policja zatrzymywała kogoś ze środowiska pseudokibiców.

Osoby znające Wojciecha M. twierdzą też, że dobrze wywiązywał się ze swoich zadań w klubie, choć niewiele mogą powiedzieć o tym, czym zajmował się poza tą pracą. Zapewniają, że członkowie Hutnika znają się od dawna z trybun i to przede wszystkim ma ich łączyć. - Rzadko utrzymują prywatne kontakty. Dlatego nie wszyscy wiedzą, gdzie Wojciech M. na co dzień pracował. Podobno ma swoją firmę remontowo-budowlaną - mówi osoba znająca 33-latka.

Pseudokibice piłkarscy coraz częściej przenikają do klubów
Adam Gliksman, prezes Hutnika, zapewnia, że zatrzymania Wojciecha M., pełniącego jednocześnie funkcję skarbnika, w żaden sposób nie można wiązać ze stowarzyszeniem.

Może jednak zaskakiwać, że odpowiedzialność za finanse powierzono w klubie osobie, która przed kilkoma laty została skazana za kradzież samochodu.

Teraz Wojciech M. ma poważniejsze zmartwienia. Krakowska prokuratura postawiła mu nie tylko zarzuty dotyczące przetwarzania, posiadania znacznych ilości narkotyków oraz przygotowania ich do wprowadzenia do obrotu, ale również nielegalnego posiadania broni palnej i amunicji.

Ale zatrzymanie M. to też sygnał, że między środowiskiem pseudokibiców (właśnie z niego wywodzi się dotychczasowy członek zarządu) oraz władzami niektórych uznanych klubów istnieje cienka granica, którą nie jest tak trudno przekroczyć. Choć akurat przenikanie się świata przestępczego z działalnością sportową nie jest nowością, ani w Krakowie, ani w innych miastach.

Dwa lata temu „Dziennik Polski” opisywał, w jaki sposób pseudokibice krakowskiej Wisły, z Pawłem M. ps. „Misiek” na czele, nieformalnie przejmowali władzę w zasłużonym klubie.

Symbolem tamtych zmian stała się sekcja - Trenuj Sporty Walki - działająca w TS Wisła. Jedną z dyscyplin był w niej... street fight, który kojarzył się jednoznacznie z walkami bojówkarzy na ulicach. Stąd pojawiły się przypuszczenia, że sekcja została powołana również po to, aby jej członkowie byli przygotowani do starć ze zwolennikami „wrogich” klubów.

W ubiegłym roku „Misiek” został skazany za kradzież maczet z hipermarketu. Zniknął jednak, kiedy miał stawić się do odbycia kary. Według nieoficjalnych informacji, uciekł do Włoch, a policja bezskutecznie szuka go od kilku miesięcy.

Paweł M. stał się znany, gdy pod koniec lat 90. rzucił nożem we włoskiego piłkarza, po czym Wisła została wykluczona z europejskich pucharów. A jednak po latach władze TS Wisła nie miały wątpliwości, gdy „Misiek” zaczął być kojarzony z oficjalną sekcją klubu.

Również inni decydowali się na podejrzaną współpracę z pseudokibicami. Poznański Lech kolaboruje z nimi od lat. Szef „Wiary Lecha” znany jako „Litar”, założył firmę cateringową, która zapewniała obsługę na stadionie w Poznaniu.

Zrobiło się o nim głośno, kiedy w 2011 roku opluł innych widzów w czasie meczu reprezentacji. Został za to skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Gdy klub nie mógł już udawać, że nic się nie stało, rozwiązał umowę z „Litarem”, ale zaraz podpisał nową - ze spółką, która należy do... jego partnerki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski