Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Waś dopiero się rozkręca. Potężnego sprintera stać na więcej.

Artur Bogacki
Łyżwiarstwo szybkie. Jednym z bohaterów zawodów Pucharu Świata w Berlinie był Artur Waś (Poroniec Poronin). Wygrał oba biegi na 500 m.

Waś pokazywał się już w najważniejszych zawodach. Na koncie ma m.in. udział w igrzyskach w Turynie w 2006 r. (był 32.). Później przerwał wyczynowe uprawianie sportu.

– Podjąłem decyzję o powrocie do łyżew przed poprzednimi igrzyskami (w 2010 r. w Vancouver – przyp.), ale cały czas były duże wątpliwości, czy coś kiedykolwiek z __tego będzie. Aż zobaczyłem, jak dziewczyny zdobywają ten medal (brąz w drużynie – przyp.). Ktoś od nas, ktoś z naszego środowiska, ktoś, kogo znam na co dzień – to jest takie prawdziwe, to jest namacalne. To dało dużą motywację. I powiedziałem sobie: nie, ja teraz też podkręcam kurek na cały regulator, na maksa – powiedział Waś Polskiemu Radiu.

Waś miewał później przebłyski świetnej formy – m.in. w listopadzie 2011 r. był 2. w PŚ w Heerenveen – ale ciągle czegoś brakowało, aby na stałe zadomowić się w ścisłej czołówce. Na MŚ w 2012 r. był 12. na 500 m, rok później 11. W tegorocznych igrzyskach w Soczi zajął 9. miejsce. To wszystko dawało nadzieję, że wykonywana praca nie idzie na marne. Waś trenuje w akademii łyżwiarskiej w Inzell, współpracuje w legendą panczenów, specjalizującym się w krótkich dystansach Jeremym Wohterspoonem z Kanady.

Polak w tym sezonie odpuścił wyjazd do Azji na dwa Puchary Świata, a ten czas poświęcił na pełne wyleczenie kontuzji kolana. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania – dwa triumfy w PŚ w niemieckiej stolicy. Wyprzedził m.in. mistrza olimpijskiego Holendra Michela Muldera, z którym pierwszego dnia jechał w jednej parze.

– To nie przypadek, że wygrał, był już przecież w __czołówce – mówi Paweł Zygmunt, łyżwiarski ekspert, czterokrotny olimpijczyk (1994–2006). – Trzeba Artura bardzo pochwalić, bo w końcu zbalansował swoje warunki fizyczne i umiejętności z psychiką, udało mu się dopasować technikę do gabarytów. To przecież wielki, potężnie zbudowany gość, ma prawie 2 metry wzrostu (192 cm – przyp.), różni się od większości obecnych sprinterów. Przypomina bardziej zawodników z lat 80. i __90. ubiegłego wieku, jak Igor Żelezowski (srebrny i brązowy medalista olimpijski na 1000 m, 4-krotny mistrz globu w wieloboju sprinterskim – przyp.). Pomagają mu treningi z Wother-spoonem, myślę, że także dzięki temu w końcu otworzył głowę na zwycięstwa. Stać go na dużo więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski