65-letni szkoleniowiec w naszym regionie jest świetnie znany, pracował w wielu małopolskich klubach. Przez półtora roku – od czerwca 2007 roku – był trenerem drużyny, którą tak niemiłosiernie zlali w niedzielę jego obecni piłkarze...
– Jedynym zawodnikiem, który do dziś został w Limanovii z tamtego zespołu, jest Radek Kulewicz. Bardzo sympatyczna postać, wzór człowieka i piłkarza – opowiada Bańkosz. – Natomiast kontakt utrzymuję cały czas z wieloma zawodnikami, których prowadziłem w Limanovii; ten mecz był okazją do tego, by się spotkać. Kogo mam na myśli? Bramkarza Tomka Wojtasa, Adama Gawlika, Mateusza Czaję czy Sebastiana Wójcika.
Efektem pracy Bańkosza w Limanowej był awans drużyny do IV ligi. I w niedzielę szkoleniowiec mógł odnieść wrażenie, że wspominany jest dobrze.
– Jestem pod wrażeniem tego, jak zostałem przywitany. Przez działaczy, przez pana Zbyszka Szubryta, a także kibiców. Było mi naprawdę bardzo miło – podkreśla.
Teraz jego nazwisko kibicom Limanovii może jednak zacząć kojarzyć się z potężnym laniem sprawionym ekipie Roberta Kasperczyka. Bańkosz oceniając spotkanie, wykazuje się jednak ogromną kurtuazją wobec Limanovii: – Wynik jest trochę mylący. Nam wychodziło wszystko, gospodarzom wręcz przeciwnie. Na pewno nie byliśmy lepsi aż o tyle bramek.
Jakieś ogólne oceny obecnej Limanovii? Jeśli nie na podstawie tego spotkania, to z materiałów zebranych o przeciwniku przed meczem...
– O rywalach mamy podstawowe wiadomości. Gdzieś się coś obejrzy, przeanalizuje składy. Ja, jadąc do Limanowej, wiedziałem, co potrafią Kulewicz, Komorek, Waksmundzki – opowiada Bańkosz. – _W regionie, w którym teraz pracuję, znany jest Mysiak, moi zawodnicy z Pogoni znali też Wilka, Zawadzkiego. Ale zawsze tę całą wiedzę weryfikuje boisko. Niedawno przekonaliśmy się o tym w Brzesku. Mieliśmy wytypowany w Okocimskim słabszy punkt. I __co? Chłopak strzelił nam bramkę, bardzo fajnie grał _– uśmiecha się szkoleniowiec, który wprowadził Kotwicę do II ligi.
Zespół z Kołobrzegu mnóstwo czasu spędza w podróży. – Do Limanowej wyjechaliśmy w piątek, nocowaliśmy w Wieliczce, wróciliśmy do Kołobrzegu w poniedziałek o 9 rano – relacjonuje Bańkosz. Z uciążliwych, trwających nawet pół doby przejazdów mógłby uczynić alibi... – Kartki, urazy czy kwestie podróży to tylko moje problemy, przeciwnika zupełnie nie interesują. Trzeba sobie jakoś radzić. I teraz nam się udało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?