Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Basen utopi gminę w długach?

Redakcja
Budowa basenu - zdaniem władz - wstrzyma realizację innych inwestycji Fot. Magdalena Uchto
Budowa basenu - zdaniem władz - wstrzyma realizację innych inwestycji Fot. Magdalena Uchto
Sytuacja finansowa gminy jest fatalna. Skarbnik Dorota Maciaszek przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem Polskim", że zadłużenie sięgnęło 45,44 proc. Samorząd już drastycznie tnie wydatki na inwestycje. Istnieje zagrożenie, że gmina nie będzie mogła ratować się kredytami. Chyba, że uda jej się sprzedać jak najwięcej nieruchomości. Majątek na sprzedaż

Budowa basenu - zdaniem władz - wstrzyma realizację innych inwestycji Fot. Magdalena Uchto

MIECHÓW. Władze miasta liczą wydatki i załamują ręce. W przyszłym roku może zabraknąć pieniędzy na istotne inwestycje. Szef Rady pyta: czy w tej sytuacji najważniejszym zadaniem jest budowa pływalni?

Dotychczas z tego tytułu do kasy gminy, do końca października, wpłynęło pond 1,6 mln zł. - Obawiam się, że kwoty, które zostały zaplanowane po stronie dochodów trudno będzie zrealizować. Mogą się pojawić problemy ze spłatą zadłużenia - mówi Jerzy Muszyński, przewodniczący Rady Miejskiej w Miechowie. Przypomina, że zgodnie z opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej dotyczącej wykonania budżetu za pierwsze półrocze, jeśli nie uda się uzyskać przewidzianego w uchwale budżetowej dochodu ze sprzedaży mienia, mogą być problemy z kredytowaniem w przyszłym roku i w następnych latach.

Jak mówi burmistrz Dariusz Marczewski w tym roku zaplanowano, że gmina dostanie ze sprzedaży 3 mln zł. - Są jeszcze ogłoszone przetargi. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że tempo sprzedaży i tak jest większe, niż w poprzednich latach - przypomina. Ale tego, że jest źle nie ukrywa.

Burmistrz bez marzeń

Projekt przyszłorocznego budżetu jest mało optymistyczny. - Nie stać nas na duże zadania niezbędne dla miasta i gminy. Nie ma kanalizacji w centrum miasta, jedna wieś nadal nie ma wodociągu. Z listy propozycji radnych, mieszkańców i moich zostało niewiele. Już się marzeń wyzbyłem - przyznaje burmistrz.

Kto chciał budować basen?

Niektórzy radni pytają więc: czy w obecnej sytuacji najważniejszą inwestycją jest budowa pływalni? Burmistrz wyjaśnia, że podpisane umowy trzeba realizować. - Przecież część radnych była w poprzedniej kadencji i to tamta Rada zgodziła się na budowę basenu. To nie jest sprawa obecnego burmistrza - zwraca uwagę Zbigniew Pycia, sołtys Komorowa. Jednak Jarosław Florek, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, przypomina, że w minionej kadencji ówczesne władze miasta wciąż mówiły, że na tę inwestycję pozyskają 40 proc. dofinansowania z zewnątrz. - Ale projekt "Małopolska Jerozolima" nie uzyskał akceptacji i gmina nie otrzymała 5 milionów złotych. Poza tym, przy podpisaniu umowy, nie podzielono inwestycji na etapy. Bo jeżeli tak by się stało wówczas można by było ją przerwać. Teraz nie było to możliwe, bo wiązałoby się z kosztami karnymi. Nad rozlanym mlekiem nie ma się już co pochylać - przekonuje. Jednak, by inwestycję zrealizować gmina musi zaciągnąć kilkumilionowy kredyt.

Atrapa zamiast ścianki?

Ale Jarosław Florek zauważa, że pojawił się problem z projektem basenu. W poprzedniej kadencji głośno się mówiło, że jednym z elementów pływalni ma być ściana wspinaczkowa. - Ale podobno ta, która jest w projekcie nie nadaje sie do użytku. To, co to jest - atrapa czy malarstwo? Jak malarstwo, to może przenieśmy do Galerii "U Jaksy" - proponuje. Burmistrz przyznaje, że z projektu wynika, iż zewnętrzna ściana wspinaczkowa to jedynie "element ukształtowania ściany, który ma być elementem ozdobnym". - Nie wiem, czy mając na uwadze obecną sytuację finansową doinwestowanie tego zadania jest właściwą drogą. Raczej nie. Tym bardziej, że naszą uwagę zwrócił też brak oświetlenia zewnętrznego - mówi Dariusz Marczewski.

Trzeba zapłacić karę

Jarosław Florek zauważa kolejny problem - tegoroczny budżet był niedoszacowany w dziedzinie oświaty. Potwierdza to Dariusz Marczewski. - Kiedy obejmowałem stanowisko burmistrza otrzymałem projekt budżetu z przekonaniem, że pieniądze na oświatę są zagwarantowane. Okazało się jednak, że jest inaczej - mówi. Już w ciągu dwóch miesięcy samorząd musiał na ten cel wygospodarować 600 tys. zł. I to jeszcze nie koniec (o tej sprawie w kolejnych numerach "DP" - red.).

Sytuację pogarsza fakt, że w przyszłym roku gmina będzie musiała zapłacić jeszcze 1,4 mln zł z tytułu tzw. kary za niewykonanie w terminie rekultywacji wysypiska śmieci. - To wszystko to są pozostałości - przypomina Jarosław Florek. - Gdyby nie one, ta kwota mogłaby na przykład zasilić remont kotłowni - dodaje.

Maksymalne cięcia

Burmistrz przyznaje, że te wszystkie sprawy przekładają się na projekt przyszłorocznego budżetu. W nim wydatki na inwestycje mają być maksymalnie ograniczone. Dariusz Marczewski wylicza, że w przyszłym roku raty kredytu wyniosą ok. 5 mln zł, a odsetki - 1,2 mln zł. Choć sytuacja jest zła, to nie można zapominać, że w 2014 roku rozpocznie się nowy okres na pozyskiwanie funduszy unijnych. Ale by można było po nie sięgnąć gmina musi mieć pieniądze na wkład własny.

Na razie radnych czeka trudna dyskusja nad projektem budżetu na 2012 rok.

Magdalena Uchto

[email protected]

Liczby, które niepokoją

45,44 proc.

- tyle wynosi zadłużenie gminy Miechów

1,4 mln zł

- taką karę gmina musi zapłacić za niewykonanie w terminie rekultywacji wysypiska śmieci

600 tys. zł

- tyle w ciągu dwóch miesięcy samorząd musiał dołożyć do oświaty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski