Od trzech lat toczy się batalia o dwa metry kwadratowe wózkowni w bloku przy ul. Armii Krajowej 25, należącym do Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Przeszła przez dwie sądowe instancje, które wydały dwa różne wyroki.
Znany sądecki malarz Wojciech Sarnecki przez 30 lat wynajmował w bloku pomieszczenie pralni, w którymj urządził pracownię. Gdy w marcu 2011 r. zmarł, wdowa po artyście Elżbieta została zobowiązana do usunięcia rzeczy z pomieszczenia. Zainteresowała się tzw. wózkownią pomiędzy VII i VIII piętrem.
– Okazało się, że nikt z niej nie korzysta, a wnętrze jest suche, więc można w nim umieścić blejtramy, farby i inne malarskie akcesoria – opowiada Elżbieta Sarnecka.
Wdowa po artyście rozpytała sąsiadów i gdy upewniła się, że nikt nie rości sobie pretensji do składziku, poprosiła spółdzielnię o możliwość korzystania z pomieszczenia. W sierpniu 2011 r. komisyjnie je otworzono, po czym wymieniono zamek, a klucze wręczono lokatorce.
Włamanie w świetle prawa
Pół roku później w bloku pojawiła się policja. Okazało się, że sąsiadka, przebywająca stale za granicą, zgłosiła włamanie do wózkowni. Twierdziła, że pod jej nieobecność ktoś wymienił zamek i zawłaszczył składzik. Spółdzielnia, która wcześniej oficjalnie wręczyła wdowie klucze, teraz kazała je oddać.
Gdy ta odmówiła, skierowano sprawę do sądu. Okazało się, że w spółdzielni o przydzielaniu takich lokali decydują sami lokatorzy. Dogadują się między sobą, zajmując piwnice czy wózkownie. Dlatego zdarza się, że np. jedna osoba ma dwie piwnice, a inna nie zajmuje żadnej, ponieważ jej nie potrzebuje.
– Starając się o pomieszczenie pani Sarnecka zapewniła nas, że ze schowka nikt nie korzysta – podkreśla Roman Kulpa, kierownik Zespołu Administracji Budynków nr 3 w sądeckiej spółdzielni. – Ustaliła to po rozmowie z sąsiadami z tej części budynku. Nie uwzględniła sąsiadki, która od lat przebywa za granicą, a formalnie miałaby prawo do składziku.
Kobieta wróciła na jakiś czas do Sącza, upomniała się o wózkownię i wyjechała. Kulpa dodaje, że składzik jest jedynym pomieszczeniem gospodarczym, z którego formalnie może korzystać sąsiadka, która nie ma piwnicy. Tymczasem wdowa po malarzu dysponuje piwnicą, więc ma dokąd przenieść rzeczy.
– Nie ma tam warunków do przechowywania obrazów – ripostuje Elżbieta Sarnecka. – Poza tym do piwnic włamują się złodzieje.
Ponieważ ostatecznie sąd przyznał rację spółdzielni, wdowa umówiła się z inną sąsiadką, że w jej składziku przechowa pamiątki po mężu.
CO NA TO SĄDY?
Racja po stronie wdowy
- 13 maja 2014 r. Sąd Rejonowy uznał, że Elżbieta Sarnecka ma prawo do składziku. Sąd podkreślił, że zgodnie ze statutem spółdzielni części wspólne w budynkach (piwnice, wózkownie) nie przynależą do poszczególnych lokali.
Nie istniały też formalne zasady dotyczące ich przydzielania. Sąd podkreślił, że ZAB nr 3 oficjalnie przydzielił wdowie klucze, więc działała otwarcie. Ma więc prawo korzystać ze składziku.
Spółdzielnia wygrywa
- 15 października Sąd Okręgowy (druga instancja) uznał rację spółdzielni.
Sąd powołał się na prawo spółdzielcze, z którego wynika, że spółdzielnia może dysponować częścią wspólną. Wykazał, że lokatorka powinna była skonsultować swój wniosek z radą nadzorczą. Wdowa była przekonana, że wystarczyły rozmowy z zarządem i radcą prawnym. Wyrok jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?