MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bestialskie porachunki w Racławicach

Redakcja
Wieczorem, 4 kwietnia 1794 roku na Rynek krakowski wpadło na spienionych koniach kilkunastu jeźdźców kawalerii narodowej. - Ludzie, ludzie, trwoga!!! Jedziemy spod Racławic, Kościuszko zabit, Moskal idzie na Wawel!

Leszek Mazan: FELIETON

Kościuszko jak już dziś większość z nas wie, zwyciężył jednak bolszewików. - Chłopcy, brać mi te armaty, jeno żwawo! - zawołał do oddziału uzbrojonego w osadzone na sztorc kosy. Dwustu kosynierów, wśród których, o czym do dziś nie wolno głośno mówić, nie było ani jednego chłopa spod Racławic, runęło na Rosjan. Dwie godziny później Tadeusz Kościuszko - szlachcic! - zdjął przed nimi publicznie czapkę - krakuskę. Był bowiem, nie zapominajmy, generałem amerykańskim, a u Jankesów dowódca zwycięskiej armii zawsze przywdziewał mundur oddziału, który się w bitwie najbardziej zasłużył. Kosy już Naczelnik do ręki nie wziął, nie mógł, bez narażania się na anatemę: herbowi nigdy nie posługiwali sie, przynajmniej publicznie, narzędziem do ścinania trawy i zielonek.

Informacja o bitwie pod Racławicami idzie w świat, dociera do zrewoltowanej Warszawy. Lud z piasków Mazowsza, zazdroszcząc sukcesów Małopolanom, chce koniecznie powiesić bez sądu tych, których nie bez racji uznaje za zdrajców ojczyzny. Pierwszym kandydatem na szafot jest brat królewski, prymas Polski Michał Poniatowski. Król Stanisław August pisze o tym do Kościuszki, zwalając winę oczywiście na Kraków: - Na ulicach Warszawy słychać piosenkę "My krakowiacy nosiem guz u pasa, powiesiem sobie księdza prymasa". Jest to klasyczna próba wmanewrowania dawnej stolicy w akcję przeciwko tronowi i Kościołowi, czego jako żywo Kraków nigdy (no, prawie nigdy) nie robił. Na szczęście dla Bogu ducha winnego miasta 28 czerwca "Książę prymas zwąchał linę/Wolał proszek niż drabinę", czyli zażył truciznę przed planowaną przez warszawskich (nie krakowskich) wichrzycieli egzekucją. My powiesiliśmy tylko w Rynku Głównym - zgodnie z wyrokiem sądowym rosyjskiego szpiega księdza Macieja Dziewońskiego.

Płyną dni, tygodnie, miesiące. W październiku 1794 roku na Mazowszu, pod Maciejowicami, bolszewikom udaje się to, czego nie potrafili w Małopolsce: rozbijają wojska Kościuszki, sam Naczelnik dostaje się do niewoli. Od tego czasu przez najbliższe kilkanaście lat nazwa Racławice będzie budzić u kolejnych okupantów Małopolski podejrzenia i odruchy niepokoju. 9 kwietnia 1796 r. przyjeżdża do Krakowa niejaki Józef Paduani ze swym gabinetem figur woskowych. Mimo ostrzeżenia austriackiego gubernatora Galicji Zachodniej Wacława Margelika znajduje się wśród nich bohater spod Racławic, generał USA, naczelnik w sukmanie. Nie na długo...

Później sławne pola nie będą już nigdy przedmiotem manipulacji politycznej. No, może tylko w 1973 roku, kiedy to w obawie przed krakowską zgnilizną intelektualną zostaną przyłączone do Kielc. Ale i tak kilka lat później cenzura, o zgrozo, przepuści w prasie krakowskiej informację z tytułem: BESTIALSKIE PORACHUNKI W RACŁAWICACH. Idzie o bójkę na zabawie tanecznej, ale skojarzenia bywają natrętne...

Leszek Mazan - dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski