Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez końca walk w Syrii czeka nas ciągły exodus uchodźców do Europy

Rozmawiał Remigiusz Półtorak
PISM
Rozmowa. Bez rozwiązania konfliktu w Syrii, choćby na terenach przygranicznych, problem uchodźców będzie narastał - mówi PATRYCJA SASNAL z Polskiego Instytut u Spraw Międzynarodowych, specjalistka od Bliskiego Wschodu.

- Myśli Pani, że da się ograniczyć tę ogromną falę uchodźców, która przybywa do Europy?

- Na pewno nie będzie to proste. Ponad cztery miliony Syryjczyków musiało uciec ze swojego kraju - najpierw do Turcji, Jordanii i Libanu, ale tam jest im coraz gorzej. A pamiętajmy, że dla ludzi, którzy masowo przybywają teraz do Europy, to decyzja strategiczna, nie tymczasowa.

- Mówiąc wprost, liczba uciekinierów z Syrii jest tak duża, że gdyby nawet niewielki procent z nich chciał za wszelką cenę dostać się do Europy, to mogą przybywać tutaj latami.

- To prawda. Ale nie chodzi tylko o Syryjczyków. Mamy też Afgańczyków - szacuje się, że ok. 3,7 mln - którzy już od dawna są uchodźcami. O tym się mówi mniej, ale jeśli popatrzymy na liczby, to Afgańczycy od wielu lat przyjeżdżają do Europy po kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie.

- Wróćmy do Syryjczyków, którzy po ucieczce z kraju znaleźli schronienie w sąsiednich państwach. Ich sytuacja tak bardzo się pogorszyła?

- Faktem jest, że w Turcji uchodźcy z Syrii nie mogą legalnie pracować. Jedynie 10 procent przebywa w obozach, pozostali znaleźli się na „normalnym” rynku, choć i tak są zależni od pomocy organizacji humanitarnych. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że Turcja ich przyjęła - to dobrze, ale jednocześnie nie daje im możliwości legalnej pracy. Efekt jest taki, że ci ludzie nie znajdują tam żadnej stabilności.

- Widzi Pani w tym celowe działanie Turcji, żeby przerzucić problem na kogoś innego?

- Raczej nie. Zdecydowana większość uchodźców uciekła z nadzieją, że przeczekają wojnę i będą mogli wrócić. Teraz zrozumieli, że do Syrii powrotu nie ma. Dobrze ujęła to ostatnio jedna z syryjskich matek, mówiąc, że może nie posłać swojego dziecka do szkoły przez pół roku albo nawet rok. Ale jeśli nie posyła przez trzy lata, to jakie ono będzie miało życie? A takich ludzi są setki tysięcy.

- Czyli wniosek jest dość oczywisty: bez zakończenia wojny w Syrii - problem uchodźców w Europie będzie narastał. Tym bardziej że szlaki zostały przetarte.

- Tak, choć powiedziałabym, że nawet nie jest konieczne zakończenie wojny w skali kraju, wystarczyłyby lokalne zawieszenia broni przy granicy z Libanem albo Jordanią. To już dałoby impuls, aby uchodźcy zastanawiali się nad swoimi decyzjami. Na razie Syryjczycy nie widzą jednak takiej nadziei.

- Gdyby były większe dotacje na obozy dla uchodźców w Turcji, Libanie albo Jordanii - a wiemy, że w ostatnich miesiącach one się znacząco zmniejszyły - to ta fala byłaby mniejsza?

- Oczywiście, że tak. To kolejny ważny czynnik. Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców już dawno apelował o wsparcie, gdy w budżecie brakowało aż 40 procent na niezbędną pomoc.

- Sytuację na Bliskim Wschodzie jeszcze bardziej skomplikowali w ostatnich dniach Rosjanie. Czego szukają w Syrii akurat teraz?

- Ich większe zaangażowanie po stronie prezydenta Baszara al-Assada jest związane z... porozumieniem w sprawie irańskiego programu jądrowego.

Iran zdobył w ostatnim czasie duże wpływy w Damaszku, znacznie większe niż kiedykolwiek w historii. Tymczasem Rosja, drugi największy sojusznik syryjskiego dyktatora, nie wykazywała tam dotychczas wielkiego zaangażowania. I nagle ta dysproporcja zrobiła się dość duża. A pamiętajmy, jaki jest kontekst zewnętrzny. Rosja - na którą zostały nałożone sankcje ekonomiczne - wydaje się osłabiona na arenie międzynarodowej, Iran przeciwnie - po porozumieniu jądrowym jest wzmocniony.

Putin chciałby silniej zaznaczyć swoją obecność na Bliskim Wschodzie, wykorzystując kryzys migracyjny w Europie, która jest nim zajęta i trochę przerażona. Przy okazji jest też pewnie chęć pokazania, że działając przeciwko Państwu Islamskiemu może występować w jednej lidze z mocarstwami zachodnimi, a te być może łagodniejszym okiem popatrzą na to, co dzieje się na Ukrainie i na sankcje wobec Rosji.

Gdyby wpływy rosyjskie całkowicie osłabły w Damaszku, to Kreml straciłby _modus vivendi _w kryzysie na Bliskim Wschodzie. Choć warto pamiętać, że celem Rosjan jest tylko własny interes, a nie chęć walki z Państwem Islamskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski