Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez litości dla lidera. Termalica Bruk-Bet Nieciecza jako pierwsza pokonała Legię wiosną

Piotr Pietras
Radość po golu na 2:0, gratulacje odbiera Patrik Misak (nr 11). To jego pierwsza bramka dla Termaliki
Radość po golu na 2:0, gratulacje odbiera Patrik Misak (nr 11). To jego pierwsza bramka dla Termaliki fot. Artur Gawle
Piłkarska ekstraklasa. Przyjazd zespołu Legii Warszawa do maleńkiej Niecieczy wzbudził wśród sympatyków futbolu w regionie tarnowskim ogromne zainteresowanie, wejściówki na stadion zostały wyprzedane kilkanaście dni przed meczem. Mimo, że zdecydowanym faworytem spotkania byli wicemistrzowie Polski z Warszawy, miejscowi liczyli na sprawienie niespodzianki. I nie przeliczyli się!

Termalica Nieciecza - Legia Warszawa 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Kędziora 35, 2:0 Misak 52, 3:0 Plizga 90+3.
Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Krzysztof Myrmus (Skoczów) i Jakub Winkler (Toruń). Żółta kartka: Misak. Widzów: 4595.
Termalica Bruk-Bet: Pilarz - Ziajka, Stano, Putiwcew, Jarecki - Juhar, Pleva, Babiarz (58 Markowski), Misak (81 Foszmańczyk), Plizga - Kędziora (77 Bratanović).
Legia: Malarz - Jędrzejczyk (79 Masłowski), Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Guilherme (57 Prijović), Jodłowiec, Borysiuk, Duda, Kucharczyk - N. Nikolić.

Zespół ze stolicy od pierwszych minut przeszedł do zdecydowanej ofensywy i wydawało się, że bramka dla Legii jest jedynie kwestią czasu. Już w 5 min, po świetnym podaniu Artura Jędrzejczyka, znakomitą okazję do zdobycia gola miał Ondrej Duda, lecz strzelając z bliska minimalnie chybił. Ataki gości nie ustawały, jednak zespół Termaliki Bruk-Betu umiejętnie bronił dostępu do własnej bramki, nie pozwalając warszawianom na wypracowanie czystych pozycji strzeleckich.

Trener Legii po porażce w Niecieczy: Dlaczego chcecie poniżyć tę drużynę?

Źródło: Legia.com/x-news

Miejscowi, koncentrując się na defensywie bardzo ostrożnie atakowali bramkę Legii. A gdy już decydowali się na budowanie akcji ofensywnych, to brało w nich udział niewielu graczy. Każda strata piłki przez niecieczan umożliwiała bowiem wyprowadzanie gościom groźnych kontr.

Ci atakowali non stop, tymczasem gola zdobyli gospodarze. Najskuteczniejszy snajper Termaliki Bruk-Betu Wojciech Kędziora wykorzystał nieporozumienie Michała Pazdana z wybiegającym z bramki Arkadiuszem Malarzem, przejął piłkę i, kierując ją do opuszczonej bramki, zdobył swojego czwartego gola w wiosennej części sezonu.

Tak zakończyła się pierwsza część meczu, a po przerwie goście znów ruszyli do zdecydowanej ofensywy. W żaden sposób nie mogli jednak znaleźć recepty na złamanie znakomicie spisującej się obrony „Słoników”. Mało tego, w 52 min, po pierwszej w tej części gry akcji ofensywnej gospodarzy przyjezdni stracili drugiego gola. Po dokładnym dośrodkowaniu Dalibora Plevy kapitalnym uderzeniem popisał się Patrik Misak i niespodzianka, którą przed meczem zapowiadali niecieczanie powoli stawała się faktem.

Strata drugiej bramki jeszcze bardziej podrażniła wicemistrzów Polski. Najlepszą okazję do zdobycia kontaktowego gola miał w 65 min Michał Kucharczyk, lecz będąc na czystej pozycji, przegrał pojedynek ze znakomicie spisującym się Krzysztofem Pilarzem.

Gospodarze mądrze się bronili, nie rezygnując z wyprowadzania groźnych kontr. Dwie z nich powinny zakończyć się golem, ale dopiero ostatnia, w doliczonym czasie gry, przyniosła im powodzenie. Po podaniu Tomasza Foszmańczyka w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii znalazł się Dawid Plizga i posłał piłkę do siatki.

Wygrana niecieczan, i to w tak dużych rozmiarach, to największa sensacja sezonu. Nic dziwnego, że gospodarze cieszyli się z tego sukcesu, padając sobie w ramiona i tańcząc na środku boiska. Legia przegrała pod wodzą Stanisława Czerczesowa po raz trzeci, ale dopiero pierwszy raz w wiosennej części sezonu.

- Słuchając komentarza sprawozdawców naszego poprzedniego meczu w Szczecinie dowiedziałem się, że każde podanie moich zawodników w defensywie kosztuje mnie jeden dzień życia. W takim razie mecz z Legią kosztował mnie dwa lata. Nie ma się co czarować, zespół Legii w operowaniu piłką bił nas na głowę. Mniejsze umiejętności piłkarskie nadrobiliśmy walecznością - powiedział, gdy ochłonął, trener Termaliki Piotr Mandrysz.

- Źle rozpoczęliśmy mecz. Jeżeli na początku spotkania pojawiają się sytuacje , po których możemy strzelić bramkę, to należy je wykorzystać. My, niestety, tego nie uczyniliśmy , a w dodatku sami sprokurowaliśmy sytuację, po której straciliśmy pierwszego gola - stwierdził z kolei szkoleniowiec Legii Stanisław Czerczesow.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski