MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomny mecenas

Redakcja
- O, proszę popatrzeć; jest tu spis wszystkich wyróżnionych - zgłoszonych do konkursu. Same osoby prawne - banki, firmy itp. i tylko jedna osoba fizyczna - ja. Pytano mnie o majątek mojego przedsiębiorstwa. Powiedziałem, że mam szufelkę, miotełkę i stary rower. To wszystko - mówi Mieczysław Piątek. "Od najdawniejszych czasów kultura korzystała z przychylności i hojności mecenasów, którzy umieli czerpać radość z oglądania i słuchania tego co piękne. Bez udziału mecenasów wiele koncertów, wystaw, spektakli czy festiwali nie doszłoby do skutku. Dziękuję za dotychczasowe zaangażowanie pana na rzecz wspierania kultury Krakowa. Jestem przekonany, że tak szlachetna postawa przyniesie panu wiele satysfakcji i wdzięczności mieszkańców Krakowa" - napisał prezydent na dyplomie - przekazanym "pierwszemu gówniarzowi Krakowa" (jak Mieczysław Piątek sam mówi o sobie).

- W ubiegłym roku na wspieranie kultury wydałem około 5 tys. złotych; połowa pieniędzy pochodziła z opłat za zbieranie końskich kup - mówi Mieczysław Piątek

 - Nie chcieli mnie wpuścić, choć mówiłem im: "Zapomniałem, Mietek jestem, końskie pogotowie, znacie mnie przecież". Ale strażnicy odpowiadali: "Znamy, ale musi być zaproszenie" i nie wpuścili. To dobrze, że nie wpuścili, znaczy, że są lojalni wobec prezydenta, prawo jest przecież prawem i zaproszenie musi być. Pobiegłem więc po zaproszenie, ale i tak się nie spóźniłem. Byłem w sali Hołdu Pruskiego w Sukiennicach trzy minuty przed siedemnastą - mówi Mieczysław Adam Piątek, właściciel "końskiego pogotowia", zajmujący się sprzątaniem końskich odchodów z krakowskich ulic. Jak się dowiedzieliśmy - został on uhonorowany dyplomem "Mecenasa Kultury Krakowa 1999".
 - Prezydent Krakowa osobiście wręczył mi dyplom, podał dłoń i życzył wszystkiego najlepszego. To dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Moją kandydaturę zgłosił Wydział Edukacji i Kultury UM Krakowa. Wiedzieli, że funduję zespołom ludowym wyjazdy do domów opieki społecznej, by dały tam koncerty. Prawie wszystkie moje dochody idą na ten cel. Pomagam jeszcze niektórym osobom starszym, samotnym, biednym. Czasami moja podopieczna mówi, że nie chce samotnie jeść obiadu, który jej przyniosłem. Wtedy kupuję drugi i razem jemy - _mówi Mieczysław Piątek. - _Z czego mam dochody? Dorożkarze dają mi 2,5 złotego dziennie od jednej dorożki. Czasami jest ich 10, czasami 15. W ubiegłym roku na wspieranie kultury wydałem około 5 tysięcy złotych. Połowa pieniędzy pochodziła z opłat za zbieranie końskich kup, trochę wziąłem z tego, co dostałem od Światowej Fundacji Kultury Polskiej. Opłacam występy, zakup strojów. Zafundowałem jednemu z zespołów stroje za 3 tysiące złotych. To, czego nie wydam na te zespoły i moich podopiecznych - staram się odkładać. Wczoraj dostałem 30 złotych za zbieranie kup; 10 złotych przeznaczyłem na jedzenie, a 20 dałem na rachunek terminowy w banku, niech się pieniądze mnożą.
 Właściciel końskiego pogotowia jest bezdomny od sześciu lat. Wcześniej mieszkał koło Olkusza. - Znajomy powiedział mi wczoraj, że powinieniem trafić do Księgi Guinnessa. Chodzi o to, że bezdomny jest mecenasem sztuki - _mówi Mieczysław Piątek. - _Jedną noc śpię w kanale, drugą u podopiecznej, trzecią w szatni MPK, w zajezdni; dawniej z szatni mnie przepędzali, ale zobaczyli, że jestem nieszkodliwy, a jeszcze przypilnuję rzeczy. Tak się od lat tułam, ale nie żebram i nie chcę niczego od nikogo. Miasto chciało dać mi kiedyś jakieś pomieszczenia, ale doszedłem do wniosku, że to nie będzie dobre. Zaraz robią się wydatki - czynsz, woda, światło, jakieś remonty i już pięć baniek nie ma. A ja te pieniądze wolę dać na zespoły, które pojadą do domów opieki. Jakbym dostał jakieś mieszkanie - to by szlag trafił tę moją ideę pomocy. Jedno mi tylko doskwiera. To, że nie mam skrzynki na listy (teraz korzystam z dobrej woli pracowników MPK, gdyż listy do mnie przychodzą na ul. św. Wawrzyńca 13 i tam są dla mnie odkładane). Ostatnio wojewoda wystąpił w sprawie mojej bezdomności, do wójta miejscowości, gdzie dawniej mieszkałem. Ale mnie chodzi tylko o to, żebym tam mógł postawić, na słupku, skrzynkę na listy, żeby miały gdzie przychodzić - do mnie. Tej łączności ze światem mi brakuje, nie mieszkania. Ta skrzynka wystarczyłaby mi zamiast mieszkania, bezdomność byłaby w ten sposób załatwiona.
 Mieczysław Piątek stara się o uzyskanie emerytury; wcześniej pracował około 40 lat, m.in. w MPK i MPO: - Muszę teraz pochodzić po różnych firmach, aby skompletować dokumenty. Miałem je, ale, gdy mieszkałem w piwnicy na Orzeszkowej, to mi spalili wszystko. Całe szczęście, że uszedłem z życiem. Jeśli dostanę jakąś emeryturę - to ile będzie można przeznaczę na kulturę. Niektórzy w takiej sytuacji jak ja spadają na dno - denaturacik, kradzieże... Ja dalej będę robić to, co dotychczas, jestem z tym szczęśliwy.

(J.ŚW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski