Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpieka kontra junacy. Tragiczny finał zbiegowiska w Nowej Hucie

Sebastian Drabik
Rok 1949. Junacy na budowie bloków w Mogile
Rok 1949. Junacy na budowie bloków w Mogile Fot. Archiwum IPN
Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” przypominają. Błaha awantura wywołana przez nowohuckich junaków z organizacji Służba Polsce przeradza się w groźne zamieszki. Dochodzi do oblężenia komisariatu Milicji Obywatelskiej. Milicjanci i funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa używają broni. Ginie człowiek

Na początku lat 50. w Nowej Hucie miało miejsce wydarzenie starannie przemilczane przez ówczesne media. „Młodsza siostra Krakowa” miała stać się w zamyśle komunistów „pierwszym socjalistycznym miastem” w Polsce. Oznaczało to podporządkowanie życia jej mieszkańców ideologii marksizmu-leninizmu oraz standardom wyznaczanym przez partię. Dlatego władzom zależało na tym, aby stanowiła ona wzór do naśladowania. Tymczasem właśnie tam, 16 września 1951 r., doszło do próby rozpędzenia tłumu młodych ludzi przez funkcjonariuszy bezpieki. Użyto broni, jedna osoba wskutek ran zmarła w szpitalu. Co było powodem tak dramatycznego przebiegu wypadków?

Młodzież się bawi na własną rękę
Jednym z charakterystycznych elementów rzeczywistości społecznej na początku lat 50. minionego wieku była Powszechna Organizacja „Służba Polsce”. Do tej paramilitarnej struktury mieli obowiązek należeć młodzi ludzie obojga płci w wieku 16-21 lat. Byli nazywani junakami. Grupowano ich w hufcach. Wykorzystywano najczęściej do ciężkich prac fizycznych związanych z forsowaną rozbudową przemysłu, naprawą i budową dróg i mostów oraz innymi tego typu inwestycjami. Traktowano ich jako tanią siłę roboczą.

Podobnie było przy budowie nowohuckiego kombinatu. Jednak dla oderwanych od domów rodzinnych młodych ludzi nie przewidziano ciekawych rozrywek i możliwości atrakcyjnego spędzania wolnego czasu. Dlatego niejednokrotnie sami organizowali sobie jakieś atrakcje. Obawiano się zbyt spontanicznego zachowania młodzieży, dlatego już wcześniej ustalono, że w wypadku zakłócania porządku przez młodzież, MO ma natychmiast powiadomić bezpiekę.

Najczęściej młodzi junacy organizowali spotkania wieczorami, po ciężkim dniu pracy. Tak było we wrześniu 1951 r. Do wartownika stojącego przed budynkiem Urzędu Bezpieczeństwa w Nowej Hucie około godz. 20.30 zgłosiła się kobieta ze skargą, że w pobliżu jej bloku zgromadziło się sporo młodych osób, którzy głośnymi rozmowami i niecenzuralnymi słowami zakłócają spokój mieszkańców. Prawdopodobnie wynikało to z faktu, że był tam tzw. blok żeński, gdzie mieszkały panie zatrudnione w kombinacie.

Zbiegowisko przed blokiem
Wartownik nie podjął początkowo żadnych działań, ale skierował skarżącą do znajdującego się obok komisariatu MO. Potem oficer inspekcyjny z UB Władysław Leś, który zastępował nieobecnego szefa UBP Józefa Siemka zatelefonował do dyżurnego milicjanta i nakazał wysłanie patrolu do Nowej Huty.

Wkrótce potem do budynku bezpieki wpadł zastępca komendanta dzielnicowego MO ppor. Stanisław Majer mówiąc, że ma za mało ludzi i prosi o posiłki w związku ze zbiegowiskiem przed blokiem. Wziąwszy ze sobą kilku pracowników „bezpieczeństwa” udał się na miejsce.

Okazało się, że przyszło tam około 100 junaków. Wezwano ich do rozejścia się. Część osób podporządkowała się temu nakazowi, lecz inni twierdzili, że mają przepustki upoważniające ich do poruszania się po całej Nowej Hucie.

Sytuacja uległa zaostrzeniu, kiedy zatrzymano jednego z młodych ludzi. Przyczyną miało być to, że był on wcześniej notowany i rzekomo chciał uderzyć cegłą milicjanta. Zatrzymanie wywołało reakcję tłumu. Próbowano przeszkodzić w aresztowaniu junaka, ale ostatecznie udało się go doprowadzić na komisariat. Zgromadzeni bynajmniej nie zrezygnowali; co więcej, udali się za Majerem i jego ludźmi. Wykrzykiwali przy tym, że pójdą rozbroić cały komisariat i uwolnią swego kolegę. Zbliżyli się także do budynku zajmowanego przez bezpiekę. Spowodowało to błyskawiczną reakcję.

„Tych sk...synów musimy rozbroić”
Funkcjonariusze Alojzy Oponiak, Mieczysław Kryk i Edward Bubak zabrali z dyżurki pepesze, zaś Edward Łamak i Stefan Rusak karabiny i wybiegli na ulicę. Pojawił się tam także referent UBP Henryk Nowak. Podszedł do najgłośniej krzyczącego junaka i rozkazał mu podnieść ręce do góry. Postanowił go zatrzymać, jednak inni młodzi ludzie wciągnęli Nowaka w tłum i chcieli mu uniemożliwić dalsze działanie. Następnie zaczęli rzucać w stronę budynku kamieniami. Według milicjantów z tłumu padły okrzyki: „Tych sk…synów musimy rozbroić”.

Gdy tłum zaczął zbliżać się do wartownika UB miał on krzyknąć „Stać!”. Kiedy to nie poskutkowało, oddał kilka strzałów w powietrze. Potem padły kolejne. Wtedy właśnie jeden z funkcjonariuszy (nie ustalono czy należał do MO czy UB) oddał strzał do tłumu. Następnie zaczęli strzelać inni. Junacy rozbiegli się w popłochu. Przy narożniku jednego z bloków śmiertelnie ranny został junak Ryszard Wartasz, który zmarł kilka dni później w szpitalu.

W związku z napiętą sytuacją na miejsce przyjechał zastępca szefa Dzielnicowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowej Hucie Bolesław Śliwiński (szef urzędu Józef Siemek był wtedy nieobecny) i natychmiast powiadomił telefonicznie dyżurnego operacyjnego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W tym zamieszaniu część młodych ludzi uciekła i dostała się na jedną z szos prowadzących do Nowej Huty.

Sprawa była poważna i powiadomiono o tym także władze PZPR. Nie udało się jednak, mimo wewnętrznych dochodzeń zarówno w samej MO jak i UB, ustalić, kto oddał śmiertelny strzał. Nie ulegało jednak wątpliwości, że nie zrobił tego nikt spośród junaków, którzy byli nieuzbrojeni. Wszystko to miało miejsce około godziny 21.00. Już 45 minut po północy 17 września trzech przedstawicieli KW MO w Krakowie Mieczysław Biernacki, Józef Drożdż i Stanisław Jawdyk zostało wyznaczonych do zbadania „przyczyny najścia na Urząd Bezpieczeństwa w Nowej Hucie”. Okazało się, że nawet przedstawiciele bezpieki i MO nie byli w stanie ustalić jednej wersji wydarzeń. Wspomniany już Bubak złożył meldunek, że zatrzymał jednego z junaków, ponieważ miał on grozić, że uderzy jednego z funkcjonariuszy MO cegłą w głowę.

Z kolei milicjant, któremu Bubak przekazał zatrzymanego, twierdził, że nie przypomina sobie sytuacji z cegłą. Co do strzelaniny, część milicjantów stwierdziła, że pierwsze strzały padły od strony siedziby UB, a nie z tłumu. Z drugiej strony inni pracownicy komisariatu MO w Nowej Hucie przesłuchani jako świadkowie zeznali, że junak zginął w czasie ogólnej strzelaniny z udziałem zarówno milicjantów, jak i funkcjonariuszy UB. Już 17 września 1951 r., a więc kilkanaście godzin po nowohuckiej tragedii zostały o niej powiadomione władze partyjne. Tego dnia komendant wojewódzki MO przesłał do sekretarza KW PZPR w Krakowie dokładny raport dotyczący wydarzeń z minionej nocy, co pokazuje, że to partia komunistyczna sprawowała rzeczywisty nadzór nad aparatem bezpieczeństwa i milicją. Nie ulega wątpliwości, że bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć Wartasza ponoszą nowohuckie UB i MO.

Świadectwo epoki, MO i UB nie dały rady
To wydarzenie pokazuje samowolę, jaka panowała wśród funkcjonariuszy. Można powiedzieć, że zbiegowisko uliczne przerosło odpowiedzialnych za porządek milicjantów i ludzi z UB. Nie potrafili zapanować nad emocjami i podczas pościgu użyli broni, choć młodzi ludzie nie byli uzbrojeni. To tragiczne wydarzenie jest świadectwem epoki.

Nawet zwykli ludzie, niezaangażowani w podziemie niepodległościowe czy inne formy oporu wobec komunistycznej dyktatury, mogli stać się ofiarami. Środki masowego przekazu milczały na temat tego, co stało się w Nowej Hucie we wrześniu 1951 r. Zabójstwo niewinnego młodego człowieka, należącego do „Służby Polsce” psuło propagandowy obraz władzy stojącej po stronie prostego człowieka. Dopiero dziś na nowo odkrywamy ponurą prawdę o szarej codzienności Polski „ludowej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski