Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegli ostrzegają, urzędnicy piszą

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Robert Mrzygłód, dyrektor hotelu
Robert Mrzygłód, dyrektor hotelu FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Kontrowersje. „Nie trzeba nam terrorystów, sami się wysadzimy” - zauważa dyrektor hotelu w Krakowie, przy którym działa sporne trafo.

Stacja transformatorowa w sąsiedztwie pięciogwiazdkowego hotelu w centrum Krakowa, 100 metrów od Rynku Głównego, może stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców oraz turystów, a także dla zabytków - zeznał przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia Lech Sypuła, biegły sądowy ds. pożarnictwa.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Biegły sądowy: groźba wybuchu blisko Rynku

„Może nastąpić zapłon oleju i przedostanie się ognia na podbitkę dachu i dalej na budynek sąsiedni (…) lub eksplozja oleju” - mówił Sypuła. To kolejny ekspert wskazujący na groźbę pożaru stacji.

Wcześniej druzgocącą opinię na temat stanu obiektu wyraził m.in. Jerzy Buczak, biegły sądowy ds. elektroenergetyki, powołany przez krakowską policję, która od roku prowadzi w tej sprawie śledztwo. Jego zdaniem, stacja „powinna zostać natychmiast wyłączona z eksploatacji”.

W lipcu zeszłego roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Krakowie „z uwagi na ochronę życia lub zdrowia ludzkiego” kazał spółce Tauron Dystrybucja, do której należą transformatory, natychmiastowe ich wyłączenie i zastąpienie nowymi, bezpiecznymi. Tauron przedstawia jednak kolejne kontropinie, z których wynika, że „stan techniczny stacji nie budzi zastrzeżeń”.

Wynajęty przez spółkę Tomasz Mnich z gliwickiego Energopomiaru uznał w styczniu, iż „nie wydaje się, by stacja stwarzała jakiekolwiek zagrożenie dla otoczenia”. Przyznał przy tym, że ocenił to „wyłącznie na podstawie oględzin wzrokowych” i że „w celu jednoznacznego stwierdzenia stanu stacji trzeba by wykonać określone czynności”. Których nie wykonał...

- Sprawa ciągnie się od dwóch lat! W centrum Krakowa tyka bomba, a właściwe organy nie potrafią podjąć skutecznych działań. Co z bezpieczeństwem ludzi, także tych, którzy przyjadą na Światowe Dni Młodzieży? Nie trzeba nam terrorystów, sami się wysadzimy - mówi poirytowany Robert Mrzygłód, dyrektor hotelu.

Kuriozalną grę wokół dwóch 30-letnich transformatorów olejowych średniej mocy opisujemy od jesieni 2014 r. Po naszych tekstach prokuratura wszczęła śledztwo. - Dotyczy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów łatwopalnych i pożaru, zagrażających życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkiej wartości poprzez dopuszczenie do eksploatacji tej stacji oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach - wylicza Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej. Śledczy próbują ustalić, czy pracownicy Tauronu Dystrybucja w ogóle wykonywali przewidziane prawem przeglądy i konserwacje, bo są co do tego zasadnicze wątpliwości.

Prok. Hnatko nie potrafi powiedzieć, kiedy wyjaśnianie się zakończy, bo śledztwo zostało zawieszone z końcem października 2015 r. Powód? „Przedłużające się oczekiwanie na opinię Pracowni Badania Dokumentów Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KG Policji oraz ekspertów z Politechniki Gdańskiej”.

Biegli zastrzegli, że są zawaleni robotą i opinia może być gotowa dopiero w... listopadzie 2016 r. Dwa miesiące temu gdańszczanie w ogóle zrezygnowali ze zlecenia i prokurator musiał szukać nowych biegłych. Znalazł ich na Politechnice Wrocławskiej. Czy zdążą przed ŚDM? Wątpliwe.

Janusz Hnatko dodaje, że jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów, bo decyzja w tej kwestii zależy od treści wspomnianej wyżej opinii...

We wtorek zapytaliśmy ministrów z Krakowa - Zbigniewa Ziobrę (sprawiedliwość, prokuratura) i Andrzeja Adamczyka (infrastruktura i budownictwo), czy nie niepokoją ich opinie biegłych sądowych oraz to, że „państwo nadal działa tu tylko teoretycznie”. Interwencję zapowiedziała też posłanka PiS Małgorzata Wassermann.

Minister Ziobro na razie nie odpowiedział. Od zespołu prasowego ministra Adamczyka otrzymaliśmy informację, że „sprawa jest znana organom nadzoru budowlanego stopnia powiatowego i wojewódzkiego. które prowadziły postępowanie administracyjne pod kątem możliwości spowodowania przez stację trafo zagrożenia życia lub zdrowia ludzi”.

- Minister zwrócił się do głównego inspektora nadzoru budowlanego o przedstawienie szczegółowych informacji o czynnościach podejmowanych w tej sprawie przez organy nadzoru - informuje resort. Na razie ministrowi udało się ustalić, że postępowanie administracyjne wciąż się nie skończyło, bo strony mogą wnieść skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten rozpoznaje sprawy średnio po roku, ale czasem dopiero po dwóch latach.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski