No być może się nie kłaniał, jak był trzeźwy, ale w końcu dopadły go jakieś kule, jak twierdziła propaganda PRL były to kule ukraińskie, ale dzisiaj nikt takiej pewności nie ma. W każdym razie aż do 1989 roku nie było w naszym kraju miasta bez ulicy Świerczewskiego, co było o tyle miłe, że nie mieliśmy, przynajmniej po 1956 roku, ulic Lenina czy też Stalina. Nie mieliśmy też takich bohaterów, jakim w ZSRR w latach 30. był Pawka Morozow, gnojek, który zadenuncjował własnego ojca. Prawda oczywiście była inna. Pawka zadenuncjował ojca na polecenie porzuconej matki, a tematem donosu było nie zboże, a blankiety dla uciekinierów z łagrów.
Ale nie po to szuka się bohaterów, żeby ustalić, jaka była prawda, ale po to, by dać jakiś wzorzec do podziwiania. W ostatnich dniach, a może raczej tygodniach takimi bohaterami stali się tak zwani żołnierze wyklęci. W niedzielę w Warszawie uroczyście pochowano szczątki majora Szendzielarza, dowódcy jednego z oddziałów AK na Wileńszczyźnie, którego PRL-owska władza zamordowała w 1951 roku. Nie wiem, czy Szendzielarz, czyli „Łupaszka”, byłby zadowolony z tego, że na jego symbolicznym pogrzebie najgłośniej zachowywała się grupa krótko ostrzyżonych kiboli, ale tak niestety było. Zastanawia mnie fakt, że według dzisiejszej narracji główną zasługą „Łupasz-ki” było nie to, co się z nim działo podczas II wojny światowej, ale to, co robił po 1945 roku. W ogóle mam wrażenie, że ostatnio w cieniu żołnierzy wyklętych znaleźli się i powstańcy warszawscy, i żołnierze generała Maczka czy też lotnicy z Dywizjonu 303. I wiem, że to niesprawiedliwe. Ale wiem też, że to jest polityka, która nijak się ma do sprawiedliwości.
">Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?