MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bój o wodę z Dobczyc

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
KONTROWERSJE. Ważą się losy zbiornika dobczyckiego - głównego źródła wody pitnej dla aglomeracji krakowskiej

Fot. Anna Kaczmarz

Nie ustają kontrowersje wokół pomysłu obniżenia poziomu wody w zbiorniku dobczyckim na Rabie.

Obniżenia chce - dla zwiększenia rezerw powodziowych - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie. Władze miasta i Krakowskie Wodociągi są temu przeciwne, gdyż obawiają się m.in., że mogą przez to pojawić się problemy z utrzymaniem ciągłości dostaw wody dla Krakowa. Z kolei wójt gminy Bochnia uważa, że rezerwa powodziowa w Jeziorze Dobczyckim jest za mała, a zaproponowana przez RZGW zmiana będzie zmianą tylko "kosmetyczną", która nie zapewni bezpieczeństwa mieszkańcom gmin położonych w bezpośrednim sąsiedztwie Raby.

W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego - jak już informowaliśmy - toczy się postępowanie w sprawie udzielenia RZGW pozwolenia na obniżenie poziomu piętrzenia wód w zbiorniku dobczyckim. Stanowi on największe źródło wody dla aglomeracji krakowskiej (i to wody najlepszej jakości - w porównaniu do pozostałych trzech ujęć). Pokrywa 60 procent zapotrzebowania Krakowa i okolicznych miejscowości na wodę; pije ją z niego pół miliona ludzi.

Zbiornik dobczycki ma powierzchnię 1100 hektarów i mieści aż 140 mln metrów sześc. wody. Jego średnia głębokość to niecałe 12 m. Latem występuje obniżenie lustra wody o kilkadziesiąt centymetrów, a RZGW wystąpił do marszałka z wnioskiem o obniżenie piętrzenia o kolejny metr, gdyż po ubiegłorocznych doświadczeniach chce mieć zwiększoną rezerwę przeciwpowodziową w ciągu lata.

Sprawa wzbudziła duże kontrowersje - m.in. dlatego że przygotowana przez specjalistów z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie ekspertyza wykazała, że obniżenie poziomu wody w Jeziorze Dobczyckim spowoduje niekorzystne i trwałe zmiany, które w efekcie wpłyną negatywnie na jakość wody.

Władze Krakowa oraz Krakowskie Wodociągi obawiają się obniżenia poziomu wody w zbiorniku dobczyckim, twierdząc, że przyniesie to więcej szkód niż korzyści. Innego zdania jest m.in. wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy. - Przekazywanie opinii publicznej sygnałów o rzekomej klęsce ekologicznej, którą wywoła okresowe obniżenie poziomu wody w zbiorniku - szczególnie w przypadkach zagrożenia klęską żywiołową - jest ordynarną manipulacją - twierdzi Jerzy Lysy, dodając, że przecież woda do krakowskich kranów nie płynie bezpośrednio z jeziora, lecz za pośrednictwem nowoczesnego zakładu uzdatniania, który mógłby teoretycznie pracować nawet przy 50-proc. napełnieniu zbiornika.

Zdaniem wójta gminy Bochnia rezerwa powodziowa w zbiorniku dobczyckim - w kontekście anomalii pogodowych, do których dochodzi w ostatnich latach - jest niewystarczająca i nadal będzie zbyt mała, jeśli poziom wody zostanie obniżony o wartość postulowaną przez RZGW (czyli do 40 mln metrów sześciennych - to 28 procent).

RZGW przypomina jednak, że od samego początku zbiornik dobczycki był budowany z założeniem zaopatrzenia Krakowa w wodę pitną i nie można teraz tej funkcji bagatelizować. - Nasza propozycja zwiększenia rezerw powodziowych to rozwiązanie kompromisowe - tłumaczy wicedyrektor RZGW Tomasz Sądag.

Woda dla Krakowa czy ochrona przed powodzią?

Czy zbiornik dobczycki - główne źródło wody dla naszej aglomeracji - powinien być szczególnie chroniony?

A może należy pozwolić na obniżenie poziomu wody w zbiorniku celem zwiększenia rezerw przeciwpowodziowych? Urząd Marszałkowski, który rozpatruje wniosek Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w tej sprawie, stoi przed trudną decyzją.

Propozycja RZGW, dotycząca obniżenia poziomu wody w zbiorniku dobczyckim, wzbudziła duże kontrowersje. Władze miasta i Krakowskie Wodociągi mówią jej stanowcze "nie", twierdząc, że może to zagrozić ciągłości dostaw wody pitnej dla Krakowa (abstrahując już od znaczącego wzrostu kosztów jej uzdatniania).

- Jeśli w Krakowie zdarzyłaby się jakaś duża awaria, to obecnie ujęcie "Raba" jest w stanie przejąć 85 procent zaopatrzenia miasta w wodę (bez przerw w dostawach). Po obniżeniu poziomu wody w zbiorniku dobczyckim możemy nie być w stanie pobrać takiej ilości wody - tłumaczy rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Piotr Ziętara.

Do tego dochodzą obawy o pogorszenie jakości wody. RZGW jednak uspokaja: - Poprzez właściwy pobór wody i jej uzdatnianie da się to zminimalizować. Zresztą już teraz utrzymujemy rezerwę powodziową w wielkości wnioskowanej do marszałka i nic złego się nie dzieje, jakość wody nie pogarsza się - podkreśla wicedyrektor RZGW Tomasz Sądag. Zauważa przy tym, iż funkcja przeciwpowodziowa zbiornika dobczyckiego też jest ważna i Urząd Marszałkowski powinien brać to pod uwagę.

Urzędnicy z kolei twierdzą, że RZGW dysponuje instrumentami, by elastycznie sterować zbiornikiem, więc permanentne obniżenie poziomu wody nie jest konieczne (można to robić interwencyjnie, okresowo, gdy zajdzie potrzeba). Przypominają jednocześnie, iż podstawowa funkcja zbiornika dobczyckiego to dostarczanie wody pitnej dla Krakowa, a nie funkcja przeciwpowodziowa.

Nie zgadza się z tym wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy. - Decyzję o budowie zbiornika w Dobczycach podjęto bezpośrednio po ogromnej powodzi, jaka dotknęła Małopolskę w 1970 r. Oprócz najważniejszej funkcji - retencyjnej - zbiornik miał dodatkowo być źródłem wody pitnej dla Krakowa i okolic - podkreśla Jerzy Lysy. Jego zdaniem rezerwa powodziowa w zbiorniku dobczyckim powinna być jeszcze większa, niż to postuluje RZGW.

- Zmiana, którą proponuje RZGW, jest zmianą "kosmetyczną" i stanowczo niewystarczającą dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom gmin położonych przy Rabie - twierdzi wójt Lysy i przypomina, że podczas ubiegłorocznej powodzi Raba - po zrzucie wody ze zbiornika dobczyckiego - zalała około 1,5 tysiąca gospodarstw na terenie pięciu miejscowości: Siedlca, Stanisławic, Cikowic, Damienic i Proszówek (falę powodziową spotęgowały wody z Krzyworzeki i Stradomki, uchodzących do Raby już poniżej zbiornika).

- W tym kontekście skandalem jest, że w Urzędzie Marszałkowskim odmówiono gminie Bochnia prawa strony w postępowaniu administracyjnym w sprawie spiętrzania wody (rezerwy przeciwpowodziowej) na zbiorniku w Dobczycach - podkreśla wójt Lysy.
Domaga się on zwiększenia stałej rezerwy jeziora dobczyckiego do 30 proc. jego pojemności i ustanowienia rezerwy alarmowej 40 proc. pojemności zbiornika (tworzonej natychmiast po uzyskaniu prognoz meteorologicznych, zapowiadających duże opady), a także ustanowienia bezwzględnego obowiązku powiadamiania o zwiększonych zrzutach wody wszystkich ogniw zarządzania kryzysowego (wojewódzkich, powiatowych i gminnych).

Co na to RZGW? - Oczywiste jest, że najbardziej efektywnie zbiornik dobczycki działałby wtedy, gdyby był pusty. Nie jest to jednak możliwe. Musimy pogodzić funkcję przeciwpowodziową z funkcją zaopatrzenia Krakowa w wodę. Nasza propozycja zwiększenia rezerw powodziowych, w sprawie której toczy się teraz postępowanie w Urzędzie Marszałkowskim, to rozwiązanie kompromisowe. Dalsze powiększanie rezerwy może już spowodować problemy z poborem wody ze zbiornika i jej jakością - tłumaczy wicedyrektor RZGW.

Postępowanie w Urzędzie Marszałkowskim dobiega końca. Decyzja ma zostać wydana w przyszłym tygodniu.

Paulina Szymczewska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski