Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bokser i więziona Tymoszenko chcą powalić Janukowycza

Redakcja
Ukraińcy wybierają nowy parlament, ale niedzielne głosowanie to też referendum w sprawie rządów Janukowycza. Po uwięzieniu Tymoszenko na głównego rywala wyrósł prezydentowi Witalij Kliczko.

Ugrupowanie bokserskiego mistrza Witalija Kliczki cieszy się wysokim poparciem przed wyborami. Ale raczej nie znokautuje ono Partii Regionów prezydenta Janukowycza.

To będą wybory wpływające na przyszłość Ukrainy, na to, w jakim kierunku pójdzie ten kraj, czy jeszcze silniejszych związków z Moskwą, czy jednak Kijów będzie bardziej zerkać na Brukselę. Będzie to także test dla prezydenta kraju Wiktora Janukowycza, który po wtrąceniu do więzienia swojego najważniejszego rywala politycznego, byłej premier Julii Tymoszenko, może być raczej spokojny o wygraną.

Ostatnie sondaże wskazują, że do parlamentu trafi w sumie pięć ugrupowań, w tym po raz pierwszy pięcioprocentowy próg może pokonać nacjonalistyczna Swoboda.

Zdaniem obserwatorów pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla rządzącej, prezydenckiej Partii Regionów Ukrainy. Popiera ją co czwarty wyborca. Niespodziewanie na głównego rywala wyrósł partii Janukowycza UDAR (Cios) znanego boksera Witalija Kliczki.

Batkiwszczynę (Ojczyznę) byłej premier Julii Tymoszenko, uważaną do niedawna za główną konkurentkę Partii Regionów, popiera około 15 proc. respondentów. Dalej idą komuniści i wspomniane ugrupowanie nacjonalistyczne. To ostatnie, kierowane przez Oleha Tiahnyboka, w swoim programie proponuje między innymi szeroką lustrację, karanie za "ukrainofobię", uznanie Ukraińskiej Powstańczej Armii za stronę walczącą o niepodległość kraju. Domaga się ponadto, by Ukraina wyszła z organizacji międzynarodowych, które powstały z polecenia Moskwy.

Jednak oczy obserwatorów skupiają się teraz najbardziej na partii UDAR Kliczki. Jeśli działania liderów tego ugrupowania będą na tyle dynamiczne, by poderwać Ukraińców do swojego programu jak ciosy znanego pięściarza, możemy być świadkami niemałej sensacji. Sam Kliczko już zapowiada, że nie planuje współpracy z partią Janukowycza, a z ugrupowaniami opozycyjnymi wobec partii prezydenckiej - tak. Ale teraz o szczegółach takiej współpracy Kliczko nie chce mówić.

Ukraińcy stają przed ważnym wyborem, dla wielu niedzielne wybory parlamentarne są tak naprawdę referendum w sprawie prezydentury Janukowycza. Witalij Kliczko mówi wprost, że mądry wybór jego rodaków da krajowi szansę na powrót na europejską drogę rozwoju.

W opublikowanym w "Financial Times" artykule Kliczko pisze, że od wyboru Janu-kowycza w 2010 roku nastroje wśród Ukraińców zmieniły się. Jego zdaniem ludzie przejrzeli już na oczy, zamiast obiecanej im poprawy gospodarczej, kraj tkwi w stagnacji, a dwie trzecie Ukraińców ocenia, iż kraj idzie w złym kierunku.

Kliczko bezlitośnie punktuje Janukowycza forsującego kapitalizm typu oligarchicznego, który monopolizuje gospodarkę kraju, a wymiar sprawiedliwości traktuje selektywnie, nakierowując go głównie na opozycję, na tłumienie obywatelskich protestów.

Kliczko przypomina to, co dostrzega coraz więcej jego rodaków, że Kijów jest coraz bardziej izolowany od Brukseli, Moskwy i Waszyngtonu. Szumnie niegdyś zapowiadana umowa stowarzyszeniowa UE - Ukraina wciąż jest w zawieszeniu.

Kliczko widzi jednak cień nadziei, jeśli tylko Ukraińcy dokonają odpowiedniego wyboru, by kraj wrócił na drogę rozwoju. Bokser podkreśla, że rządzący zrobili sporo, by podciąć skrzydła opozycji: podniesiono próg wyborczy do 5 proc. i zakazano tworzenia bloków wyborczych.
Cały rządzący aparat jest jego zdaniem skierowany na popieranie tak zwanych "niezależnych" kandydatów, którzy są pupilkami władz, z kolei kandydatów opozycji zastrasza się i odmawia im dostępu do kontrolowanych przez państwo środków przekazu.

Odnosząc się do możliwych cudów nad urnami, Kliczko przypomniał słynne powiedzenie Stalina: nieważne, jak kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. Receptą na obecną niezdrową sytuację ma być powołanie przez UDAR urzędu antykorupcyjnego, do którego bokser zaprosiłby działaczy organizacji obywatelskich i tych działających na rzecz praw człowieka. Kliczko apeluje do rodaków, by brali sprawy w swoje ręce, by wykazali taką aktywność jak w czasie słynnej pomarańczowej rewolucji w roku 2004.

Bardziej pesymistycznie widzą przyszłość Ukrainy i była premier Julia Tymoszenko, i jej córka, orędowniczka więzionej polityk, walcząca od miesięcy o uwolnienie swej matki. Zdaniem córki Tymoszenko Ukraina jest na dobrej drodze do odnowienia dyktatury.

Według Jewheniji Tymoszenko wszystko teraz zależy od międzynarodowych obserwatorów, od całego demokratycznego świata, który powinien uważnie patrzeć na ręce rządzącym w Kijowie i ocenić, czy wybory na Ukrainie są wolne i uczciwe.

Jewhenija Tymoszenko wieszczy, że niedzielna wygrana Janukowycza oznaczać będzie deptanie praw człowieka, więcej aresztowań, a nawet mordów. Córka przywódczyni pomarańczowej rewolucji uczestniczyła w genewskim posiedzeniu Rady Praw Człowieka ONZ. Rada oceniała, jak Kijów wypełnia przepisy odnoszące się do praw podstawowych.

Na tej sesji Zachód po raz kolejny domagał się natychmiastowego zwolnienia Tymoszenko z więzienia oraz rewizji jej procesu. Przypomniano, iż proces Tymoszenko, konkurentki Janukowycza w wyborach prezydenckich w 2010 roku, miał polityczne tło. Tymoszenko trafiła do więzienia za nadużycia, których miała się dopuścić przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Nie może startować w niedzielnych wyborach, bo jest osobą skazaną. A bez więzionej liderki Batkiwszczyna nie rozwinie skrzydeł tak szeroko, jak to wcześniej oceniano.

Wyrok dla Tymoszenko był krytykowany przez unijne władze, które uważają, iż opozycyjna polityk została skazana za decyzje o charakterze politycznym, a takich kar nie stosuje się w krajach demokratycznych. Według samej Tymoszenko za jej skazaniem stał Janukowycz, który nigdy nie krył, że chciałby ją usunąć z życia politycznego.

Janukowycz zmienia kraj w niebezpiecznym kierunku. Za taki krok uważana jest lipcowa ustawa językowa przyjęta przez ukraiński parlament. Zaraz potem doszło do protestów. Szkolone do walk z demonstrantami oddziały policji użyły gazu łzawiącego i starły się z tłumem. Do zajść doszło w chwili, gdy Ukraina - z powodu nowej ustawy - znalazła się na krawędzi kryzysu politycznego. Na jej mocy język rosyjski staje się oficjalnym językiem administracji rządowej i samorządowej na terytorium połowy kraju. Ustawa wciąż wzbudza spory i kontrowersje. Przywódcy opozycji oskarżyli Janukowycza i rządzącą Partię Regionów o zdradę suwerenności kraju. Przewodniczący ukraińskiego parlamentu Wołodymyr Łytwyn złożył rezygnację i potępił nową ustawę. Dodał, że uchwalono ją w pośpiechu w czasie, gdy był nieobecny, bo miał spotkanie z prezydentem. - Zrobiono ze mnie głupka - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski