MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bolt zrobił show

Redakcja
- Osiągnąłem to, co chciałem. Jestem legendą - ogłosił w czwartek wieczorem Usain Bolt. 26-letni Jamajczyk jest równie nieskromny, co szybki, ale trochę racji ma. Jest pierwszym w historii zawodnikiem, który dwa razy z rzędu został mistrzem olimpijskim na 100 i 200 m.

LEKKOATLETYKA. Historyczny wyczyn Jamajczyka

- To Michael Phelps naszego sportu - stwierdził amerykański sprinter Justin Gatlin.

Bolt wygrał 200 m z czasem 19,32, zaledwie o 0,13 s słabszym do własnego rekordu świata, a tuż po minięciu mety przyłożył palec do ust, jakby chciał uciszyć szalejący tłum. Tak biegł jeszcze kilkadziesiąt metrów. - To było do wszystkich, którzy mówili, że się skończyłem. Teraz zamilknijcie. Zostałem legendą - powtórzył. Jak można się domyślić, słowo "legenda" padnie w tym tekście jeszcze nieraz.

Tą własną Bolt zbudował nie tylko dzięki fenomenalnym biegom, rekordom, przełamywaniem granic, wydawałoby się, ludziom niedostępnych. On przy okazji jest naturalny, roześmiany, rozbawiony jak mały chłopiec. Urodzony showman, który prostym gestem potrafi kupić publiczność. Przed każdym startem urządza teatrzyk min i gestów. Tym razem pozdrowił kibiców w stylu królowej Elżbiety. Trybuny zwariowały. - W ostatniej chwili wpadłem na ten pomysł. Chyba fajnie wyszło - śmiał się.

- Michael Jordan, Muhammad Ali, Pele. Wszyscy to legendy. Teraz do nich pasujesz? - spytał go jeden z dziennikarzy. Bolt zawahał się. - Jordan był najlepszy w swoim sporcie, ja jestem w swoim. Myślę, że jesteśmy w tej samej kategorii, ale niech ludzie o tym zadecydują, czy tak jest czy nie. Tam się nie można zapisać - wybrnął.

- A kto jest najwybitniejszym Jamajczykiem? Ty czy Bob Marley? - dociekał reporter.

Bolt znów musiał biec slalomem. Bo jak powiedzieć, że Marley był wielki, nie umniejszając własnych dokonań? - Jesteśmy tacy sami - oznajmił w końcu. - Ja, tak jak on, mam Jamajkę w sercu.

Na razie nie określił się, co będzie robił w przyszłości. W Londynie został mu jeszcze start w sztafecie 4 x 100 m. Finał jest dzisiaj. - A potem będę bawił się, jakby to były moje urodziny. Co dalej? Nie wiem - powiedział. Wykluczył jednak zakończenie kariery. - To jeszcze nie ten moment, za bardzo kocham ten sport. Ale po trzydziestce na bieżniach już mnie na pewno nie zobaczycie - zapowiedział 26-latek.

Jedno nie ulega wątpliwości: dominacja Jamajczyków nawet bez niego prędko się nie skończy. W czwartek zajęli całe podium: 2. był Yohan Blake, a 3. Warren Weir. Obaj mają po 22 lata. - Dlatego, kiedy pytacie mnie o udział w igrzyskach w Rio, odpowiadam: nie wiem. Obronić tytuły po raz trzeci to będzie bardzo ciężka misja. Może więc wycofam się, zanim Blake zacznie biegać za szybko? - uśmiechał się. - Po igrzyskach zastanowimy się z trenerem nad przyszłością. Na razie zostałem legendą i dajcie mi się nacieszyć tą chwilą.

Przemysław Franczak, Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski