Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boniek go rozczarował

Rozmawiał Daniel Weimer
Stanisław Kogut chodzi teraz na mecze A-klasowego Kolejarza
Stanisław Kogut chodzi teraz na mecze A-klasowego Kolejarza fot. Stanisław Śmierciak
Rozmowa. – Żyły z siebie wypruwałem, omal na zawał nie padłem. Teraz zadaję sobie pytanie: po co ci to było? – mówi senator STANISŁAW KOGUT, który w Stróżach stworzył I-ligowy futbol

– Jak ze zdrowiem? Ostatnio nie było z nim chyba u Pana za dobrze...

– Wszystko w najlepszym porządku. Dawno nie czułem się tak dobrze jak teraz. Usunięto mi kamienie z nerki i naprawdę odżyłem.

– Głowa i serce też Pana nie bolą?

– A niby dlaczego miałyby boleć?

– Z rozgoryczenia, rozżalenia. Kolejarz, który przez ostatnie lata był dla Pana oczkiem w głowie, z pierwszoligowca przeistoczył się nagle w skromniutką „drużynkę”, występującą w nowosądeckiej grupie klasy A.

– To złożony problem. Postaram się go spokojnie wyjaśnić. Otóż głowa mnie nie boli. Serce tym bardziej, bowiem spadł mi z niego olbrzymi ciężar.

– Nie wierzę, że tę sportową degradację przełknął Pan bez zmrużenia oka.

– Po pierwsze: nie była to sportowa degradacja, lecz efekt perfidnego działania Polskiego Związku Piłki Nożnej. Zostaliśmy absolutnie niesłusznie pozbawieni licencji na występy w I lidze, chociaż w tabeli zajęliśmy lokatę gwarantującą utrzymanie.

– Naprawdę zadowolony jest Pan z tego, że Kolejarz występuje zaledwie w klasie A?

– Kiedy spoglądam wstecz, to sam się sobie dziwię, że tak mocno zaangażowałem się w tworzenie w Stróżach potężnej piłkarskiej drużyny. Teraz widzę, że było to porywanie się z motyką na słońce. Przez kilkanaście lat żyły z siebie wypruwałem, po nocach nie spałem, omal na zawał nie padłem. Teraz zadaję sobie pytanie: po co ci to, Staszek, było? W trudnych chwilach zostałeś sam.

– Nikt Panu nie pomagał? W pojedynkę dźwignął Pan Kolejarza z czwartej do pierwszej ligi?

– No, nie. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie zauważał zaangażowania innych działaczy. Ale oni nie mieli przesadnie dużych możliwości przebicia. W piłkarskiej centrali liczono się właściwie tylko ze mną.

– Wykorzystywał Pan zatem swe parlamentarne przywileje?

– W żadnym przypadku, nigdy bym sobie na to nie pozwolił. Ludzie w piłkarskiej centrali znali mnie jednak z uporu. Wiedzieli, że byle czym mnie nie zwiodą. Dlatego, gdy do głosu dorwał się Kogut, to był słuchany.

– W końcu Pana jednak przechytrzyli, odebrali pierwszoligową licencję. Wciąż to Pana boli?

– Wie pan co? Chciałbym odpowiedzieć, że jeden podpis pod dokumentem nie jest godny 65-letniej tradycji Kolejarza. Ale jak szczerość, to szczerość: nadal czuję się oszukany. Diabli wzięli ogromny trud i zaangażowanie. Ale o tym już chyba mówiłem? No to dopowiem jeszcze, że te lata spędzone przez Kolejarza w I lidze były znakomitą promocją Stróż w całej Polsce.

– Kiedy zapadła decyzja o relegowaniu was z zaplecza ekstraklasy, zapowiedział Pan skierowanie sprawy przeciwko PZPN do sądu...

– Ale z tego zrezygnowałem. Wspólnie z ludźmi z zarządu klubu doszliśmy do wniosku, że nie warto kopać się z koniem.

– Ma Pan złą opinię o działaczach z futbolowej centrali?

– Najbardziej rozczarował mnie Zbigniew Boniek. Nie tego się po nim spodziewałem. Myślałem, że będzie bardziej otwarty na potrzeby mniejszych klubów. A tutaj sztuczne oświetlenia, podgrzewane murawy... Ciekaw jestem, ile klubów spełni te jego wymagania. Podgrzewane boisko w Stróżach... Dobre sobie.

– Ale przecież Boniek został prezesem PZPN także dzięki Pana głosowi...

– Dzisiaj w życiu bym na niego nie postawił.

– Powróćmy na koniec do czasów świetności Kolejarza. Nie uważa Pan, że popełnił błąd, budując zespół w oparciu o armię zaciężną, złożoną z graczy już wyeksploatowanych w innych klubach, którzy przyjeżdżali do Stróż dożywać swej sportowej emerytury?

– Tak, to by się zgadzało. Ale wówczas nie było innego wyjścia. Chcąc namieszać w ligach, musiałem postawić na zawodników doświadczonych. Miała ich wspierać tutejsza młodzież. Ale nie bardzo to wypaliło. Z drugiej strony, mam dzisiaj satysfakcję, że występujący u nas zawodnicy telefonują do mnie, podkreślają, że w żadnym innym klubie nie mieli tak punktualnych wypłat. Wczoraj spotkałem się na kawie z naszym ostatnim w I lidze trenerem Przemysławem Cecherzem i pogadaliśmy jak starzy Polacy.

– Nie brakuje Panu w niedziele pierwszoligowych meczów Kolejarza?

– Nie. Msza w kościółku, przejażdżka na rowerze, meczyk A klasy, spotkania ze znajomymi, rodzina. Grzechem byłoby narzekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski