MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje mu słońca i ładnych dziewczyn

Redakcja
28-letni Marcin z Jaszczurówki, małej wsi koło Nowego Sącza, za granicą pracuje od roku. - Wyjechałem, bo w Polsce zarobki są marne, a ja marzę o tym, by dorobić się własnej lecznicy dla zwierząt - wyznaje.

- Już w szkole podstawowej wiedziałem, że chcę być weterynarzem. Rodzice mają małe gospodarstwo i tam zajmowałem się zwierzętami, a oprócz tego zawsze miałem w domu minizoo: chomiki, świnki morskie, rybki, psy i koty - _wylicza.
W 2003 r. skończył weterynarię na Akademii Rolniczej w Lublinie. Pierwszą pracę zarobkową w swoim zawodzie podjął w lecznicy w Nowym Sączu. - _Kocham zwierzęta, chcę im pomagać i ratować im życie. Nie miałem doświadczenia, więc wiedziałem, że wiele nie zarobię, ale chciałem zdobyć nowe umiejętności i doświadczenia. Na początek zaproponowano mi 1300 zł. Zgodziłem się
- mówi Marcin.
Po przepracowaniu roku dostał kilkusetzłotową podwyżkę. - To było jednak za mało nie tylko, by myśleć o własnej klinice, ale nawet, by się utrzymać. Wtedy zrodziła się myśl o wyjeździe. Nie udało mi się jednak znaleźć wówczas pracy za granicą w moim zawodzie - opowiada młody weterynarz.
Kolejny rok przepracował więc w Polsce. Był między innymi przedstawicielem handlowym, a równocześnie szukał innego zajęcia.
W końcu udało się. Marcin znalazł ofertę pracy w Londynie, w prywatnej klinice. - Zadzwoniłem i zaprosili mnie na spotkanie. Okazało się, że wymagana jest dobra znajomość angielskiego i co najmniej dwa lata doświadczenia. Zostałem przyjęty, bo spełniałem te wymagania - opowiada. - Klinika jest świetnie wyposażona. Warunki pracy też są bardzo dobre. Pracuję po 8 godzin dziennie od poniedziałku do piątku, plus dwie soboty w miesiącu. Zarabiam natomiast pięć razy więcej niż w Polsce - _mówi Polak.
Życie w Anglii jest dość drogie. Jednak i tak po opłaceniu mieszkania (Marcin wynajmuje pokój z łazienką na peryferiach Londynu), wyżywienia i drobnych przyjemności zostają mu co miesiąc trzy polskie pensje.
- _Widzę wreszcie sens pracy. Wiem, że za kilka lat spełnię moje marzenia i odłożę tyle, by otworzyć biznes w Polsce - _deklaruje Marcin. - _Tu przyjechałem się tylko dorobić. Nie potrafiłbym i nie chcę zostać w Wielkiej Brytanii na stałe. Przeszkadza mi brak słońca, nie smakuje pudding i nie ma tu… tak ładnych dziewczyn, jak w Polsce
.
Nadchodzące święta Marcin spędzi z rodziną. Dzięki wyrozumiałości przełożonych może zostać w kraju aż do Nowego Roku.
MAGDALENA GIZA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski