MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brazylijczyk, który chce uczyć Polaków miłości do polskiego

Grażyna Starzak
Carlos: Język polski jest przepiękny
Carlos: Język polski jest przepiękny Fot. Anna Kaczmarz
Jeszcze siedem lat temu Carlos Panek Soares de Araujo po polsku umiał powiedzieć tylko „dzień dobry” i „dziękuję”. Dziś chce otworzyć w Krakowie Muzeum Języka Polskiego. Na wzór Muzeum Języka Portugalskiego, które jest w Sao Paulo. W jego rodzinnym mieście.

Ma licencjat z historii i magisterium z zarządzania. Jego pasją jest jednak lingwistyka. Uwielbia zgłębiać tajniki języka polskiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż Carlos Panek Soares de Araujo jest rodowitym Brazylijczykiem.

26-letni Carlos ma polskie korzenie. Jego pradziadek ze strony mamy przed II wojną światową był wziętym, krakowskim adwokatem żydowskiego pochodzenia. Emil Haubenstock mieszkał w kamienicy przy ul. Batorego 17. Tam, gdzie dzisiaj ma swoją siedzibę Krakowska Rada Adwokacka. W sierpniu 1939 r. wraz z żoną Walerią i córką Anitą, która 1 września miała skończyć 9 lat, spędzali wakacje we Francji. To nie był przypadek. Pradziadek Carlosa doskonale orientował się w sytuacji politycznej. Nie przeczuwał jednak, że już nigdy nie wróci do ojczyzny.

Po napadzie Niemców na Polskę pradziadkowie Carlosa przedostali się do Hiszpanii. Następnie do Portugalii, a gdy naziści zaczęli zajmować całą Europę, mieli zamiar emigrować do USA. Ponieważ Stany Zjednoczone nie przyjmowały już Żydów, pradziadkowie Carlosa mieli do wyboru - udać się na Haiti lub do Brazylii. Wybrali Brazylię. Osiedlili się w Rio de Janeiro. Po wojnie myśleli o powrocie do ojczyzny, ale nie do komunistycznej już wówczas Polski.

Rodzina Carlosa pięknie zapisała się w historii Brazylii. Jego babcia, Anita, ta sama, która 1 września 1939 r. skończyła 9 lat, została znanym naukowcem, z wybitnymi osiągnięciami w dziedzinie biochemii. Biochemikiem jest też jego mama i ojciec, stuprocentowy Brazylijczyk. Dziadek Carlosa po kądzieli - urodzony w Łodzi Józef Panek, walczył w powstaniu warszawskim. Wielu jego kolegów powstańców zginęło. Jemu udało się przeżyć. Po klęsce powstania trafił do niewoli. Po zwolnieniu przedostał się do Anglii, a stamtąd do Brazylii. Tam poznał swoją przyszłą żonę Anitę z rodu Haubenstock.

Carlos bardzo kocha swoją babcię, która niebawem przyjedzie do Krakowa. Ma jej jednak trochę za złe, że choć wiele opowiadała mu o historii kraju, skąd pochodzi, to jednak nie nauczyła go języka polskiego. Carlos świetnie zna angielski i oczywiście portugalski, płynnie mówi po francusku i w ogóle - jak przyznaje - szybko i łatwo przychodzi mu nauka języka, ale z polskim, zanim siedem lat temu przyjechał nad Wisłę, nie miał do czynienia. - Babcia nawet nie przypuszczała, że jej ojczysty język może mi się kiedyś przydać - mówi. Rozgrzesza ją, bo przecież i on sam nie przypuszczał, że Polska stanie się jego drugą, a dzisiaj, może nawet pierwszą ojczyzną.

Jeszcze siedem lat temu była dla niego dość egzotycznym krajem. W brazylijskich podręcznikach nasza historia zaczynała się w 1939 r.

Carlos, będąc w liceum, dowiedział się, iż polski rząd funduje stypendia naukowe dla zdolnej młodzieży z polskimi korzeniami. A ponieważ, jak twierdzi, marzeniem każdego młodego Brazylijczyka jest wyjechać, choć na krótko, do innego kraju, by zdobyć nowe doświadczenia, on postanowił odwiedzić Polskę. Był bardzo ciekaw, jak wygląda państwo, o którym babcia opowiadała mu ze łzami w oczach. Jaki jest Kraków, miasto, gdzie przed wojną mieszkali jego pradziadowie.

Najpierw trafił do Wrocławia. Tam, w szkole dla obcokrajowców, rozpoczął naukę polskiego. Mówi skromnie, że „szła mu nieźle”. Tymczasem był prymusem. Już wtedy pokochał nasz język. Jego koledzy mieli kłopoty z ortografią, koniugacją. Carlos nie przeczy, że polski to trudny język, ale uważa, że zasady gramatyczne mają swoją logikę. - Są wyjątki, np. odmiana rzeczownika „drzwi”, ale poza tym gramatyka jest bardzo logiczna. Wymowa też nie sprawia aż tak dużego problemu obcokrajowcom. W odróżnieniu od np. francuskiego. Może to dziwnie zabrzmi, ale ja dopiero będąc w Polsce, zacząłem bardziej interesować się i lepiej poznawać portugalski.

Dziś Carlos jest doktorantem na Wydziale Historii UJ. Mówi, że zdarza mu się tłumaczyć na polski jakieś brazylijskie powiedzenie. - Dopiero przy tej okazji skonstatowałem, jak często kojarzą się one z piłką nożną. Np. polskie powiedzenie „nie mów hop, zanim przeskoczysz”, w Brazylii brzmi „nie mów gol, zanim będzie bramka”. W Polsce mówi się „narobić bigosu”, a w Brazylii - „zamieszać w środku boiska” - cytuje Carlos z uśmiechem.

Wrocław bardzo mu się podobał, ale Polską tak naprawdę zachwycił się dopiero, gdy przyjechał do Krakowa. Wyznaje, że jego marzeniem od momentu, gdy trafił pod Wawel, było skończyć tę samą uczelnię co jego pradziadek, czyli Uniwersytet Jagielloński. Emil Haubenstock, pradziadek Carlosa, był doktorem prawa. Na studiach miał znakomitych kolegów i jeszcze bardziej znamienitych nauczycieli. Carlos nie poszedł jednak śladem pradziadka. Wybrał studia historyczne. Nie ukrywa, że tęskni za rodziną i przyjaciółmi, którzy zostali w Brazylii. Swoją przyszłość widzi jednak w Polsce. Tym bardziej że od pięciu lat jest w szczęśliwym związku z Kasią, opolanką, która studiowała polonistykę, a teraz przebywa czasowo w dalekiej Australii.

To właśnie będąc z Kasią w Sao Paulo, wpadł na pomysł utworzenia w Krakowie Muzeum Języka Polskiego. W rodzinnym mieście Carlosa, prócz innych instytucji kulturalnych, jest też podziwiane nie tylko przez Brazylijczyków, Muzeum Języka Portugalskiego. Można tam, przy pomocy urządzeń multimedialnych, prześledzić „oś czasu”, czyli jak kształtował się język używany w Brazylii, w jaki sposób, z jakim akcentem, posługują się nim Brazylijczycy w poszczególnych stanach tego wielkiego kraju.

- Pomyślałem, dlaczego takiego muzeum nie ma w Polsce? Uważam, że język polski jest przepiękny. Mam w Krakowie bardzo dobrego kolegę z Austrii, który płynnie mówi po polsku i też tak uważa. Tymczasem z tego, co wiem, wielu Polaków mieszkających za granicą nawet z własnymi dziećmi nie mówi po polsku. To m.in. dla nich, ale też dla tych milionów obcokrajowców, którzy odwiedzają Kraków, należałoby utworzyć takie muzeum - podkreśla Carlos.

Kasia, dziewczyna Carlosa, zna tylko kilka słów po portugalsku, ale muzeum tego języka bardzo jej się spodobało. Zresztą nie tylko jej. Na różnego rodzaju podróżniczych portalach o Muzeum Języka Portugalskiego pisze się wyłącznie z zachwytem.

Pomysł utworzenia ośrodka o roboczej nazwie „Muzeum Języka Polskiego” powoli się konkretyzuje. Carlos Panek Soares de Araujo przy pomocy kolegi prawnika zarejestrował fundację o tej nazwie. W grupie inicjatywnej wymyślili też oryginalne logo i przygotowali specjalną ulotkę, w której wyjaśniają, czym ma być ta instytucja i komu ma służyć. - Najważniejsze jest to, że zyskaliśmy uznanych i wpływowych sojuszników - podkreśla Carlos.

Jednym z nich jest Stanisław Dziedzic, dyrektor Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu m. Krakowa. Tak się, szczęśliwie złożyło, że dyr. Dziedzic jest z kolei inicjatorem utworzenia w Krakowie Narodowego Centrum Literatury i Języka. Pomysł ten zyskał już akceptację krakowskich radnych. Placówka, której częścią - jak mówi dyr. Dziedzic - mógłby być ośrodek nazywany roboczo muzeum języka polskiego - miałby siedzibę w dawnym tzw. Składzie Solnym na Zabłociu.

Inicjatywa młodego Brazylijczyka i kilku jego przyjaciół spodobała się pracownikom Wydziału Polonistyki UJ. Poparli ją także członkowie Rady Języka Polskiego. - Chcemy wesprzeć tych młodych ludzi, bo sami się nie przebiją. Na początku jest im to potrzebne - uważa członek prezydium Rady, ks. prof. Wiesław Przyczyna z UPJPII.

- Marzy mi się, żeby zdążyć z muzeum na stulecie odzyskania niepodległości. Nie wiem, czy to jest realne, bo tę rocznicę będziemy obchodzić już za dwa lat, ale warto mieć taką ideę, żeby Kraków na stulecie postawił pomnik w postaci Muzeum Języka Polskiego czy też Literatury i Języka Polskiego, jakkolwiek by się ta instytucja nazywała.

***

16 listopada 2015 roku na posiedzeniu plenarnym Rada Języka Polskiego, w której zasiadają wybitni polscy językoznawcy, przyjęła uchwałę o wsparciu inicjatywy utworzenia Muzeum Języka Polskiego w Krakowie.

Ks. Wiesław Przyczyna, członek Rady Języka Polskiego: Chcemy wesprzeć tych młodych ludzi, bo sami się nie przebiją. Na początku jest im to potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski