MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brendan Perry: "Ark"

Redakcja
Płyta, którą dziś potraktuję czytaczy, to już druga fonograficzna próba wyjścia z cienia artysty, który od blisko trzydziestu lat jest kojarzony z jedną z najciekawszych alternatywnych grup w dziejach naszego łez padołu, i który, mimo że był jednym z głównych jej filarów, wciąż pozostaje właściwie niedoceniony.

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków": MOJE CD

Tym kimś jest Brendana Perry, czyli muzyk odpowiadający za męski pierwiastek w niezapomnianych dziełach niezapomnianego Dead Can Dance. A tu, i w związku z owym "męskim pierwiastkiem", przypomnę, że w Potrafiących Tańczyć Umarlakach tworzyła i śpiewała również ich charyzmatyczna gwiazda - Lisa Gerrard.

Brendan Perry, to Londyńczyk, który pewnego pięknego dnia swojej nastoletności przeniósł się wraz z rodziną do Nowej Zelandii. Tam, z czasem, zaczął grać na basie w punkowej formacji The Scavengers, co ma o tyle znaczenie, że po dwóch latach, poleciał (jak sądzę) wraz nią do sąsiedniej Australii. Tu trochę jeszcze pobasował, a potem poszedł "na swoje". W 1981 r. wraz z Simonem Monroe, Paulem Eriksonem i Lisą Gerrard stworzył Dead Can Dance, zespół który po osiedleniu się w Anglii związał się z jedną z najważniejszych oraz najciekawszych (miała swoje niepowtarzalne brzmienie) wytwórni fonograficznych - 4 AD. Dla niej, w następnych 16 latach formacja zarejestrował 9 albumów. Niestety pod koniec lat 90-tych w wyniku nieporozumień między Lisą a nim, doszło do rozpadu grupy. W efekcie owego rozstania, ona dała światu m.in. rewelacyjną ścieżkę dźwiękową do filmu "Gladiator", a on krążki: "Eye Of The Hunter" (z 1999 r.) i "Ark" (teraz). Warto też wspomnieć, że pięć lat temu, Dead Can Dance reaktywowało się na krótkie (świetnie przyjęte) tournee.

"Ark" to płyta nagrana, co słychać i czuć, w dawnym, zdesakralizowanym protestanckim kościele Quivvy Chuch w Irlandii, który po kupieniu go przez Perry'ego został przerobiony na prawdziwie unikatowe studio nagraniowe. Po tym, że o tym wspomniałem, łatwo się domyśleć, że to co trafiło na album jest bardzo nastrojowe i wzniosłe. Muzyka płynie, unosi się, czaruje. Ma się wrażenie, że wszystko co słyszymy jest otoczone niezwykłą, bo nie opadającą ani na chwilę mgłą. To wynik użycia najnowocześniejszych syntezatorów dźwięku. Do tego rytm, który cały czas pozostaje jednostajnym i dostojnym, idealnie pasuje do głosu Brendana. Bowiem jego partie wokalne są szalenie spokojne i hipnotyczne. No a ponieważ płyta jest bardzo równa, to nie pochwalę żadnego z niej "numeru" i poprzestanę na stwierdzeniu, że "Ark" to istne misterium na niebiańskim poziomie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski